Inwestorzy wciąż są wierni obligacjom TZ

Wojciech Dembiński
opublikowano: 2001-01-18 00:00

Inwestorzy wciąż są wierni obligacjom TZ

Drobni nabywcy nie potrafią zarabiać na innych papierach SP

Uruchomienie Warsetu otworzyło przed graczami nowe możliwości nie tylko na rynkach akcji, ale także na rynku obligacji. Wcześniej indywidualny inwestor, o niezbyt zasobnej kieszeni, skazany był praktycznie tylko na obligacje trzyletnie o zmiennym oprocentowaniu.

Dziś można kupować pojedyncze obligacje skarbowe, które do niedawna można było nabyć tylko w bloku po 100 sztuk: obligacje dwuletnie zerokuponowe, obligacje pięcioletnie o stałym oprocentowaniu oraz papiery dziesięcioletnie o stałych i zmiennych odsetkach. Cechą charakterystyczną tych papierów jest to, że prawie wszystkie z nich są bardziej rentowne od obligacji trzyletnich oraz tzw. obligacji oszczędnościowych, które kupowane są wyłącznie przez osoby fizyczne, i które nie są notowane na rynku wtórnym. Teoretycznie nowe możliwości inwestowania powinny zostać szybko zauważone przez osoby lokujące swoje pieniądze w obligacjach.

Bez reakcji graczy

— Ponieważ dane statystyczne po uruchomieniu Warsetu nie są porównywalne z wcześniejszymi danymi, dlatego nie można wyciągnąć na ich podstawie żadnych wniosków — stwierdził Mirosław Szczepański, wicedyrektor działu notowań GPW. Analiza segmentu papierów TZ wskazuje jednak, że od połowy listopada spadło zainteresowanie tymi obligacjami — nastąpił spadek obrotów, zmniejszyła się liczba i wartość transakcji, a na sesje składano mniej zleceń. Wskazywać mogłoby to, że część graczy zainteresowała się obligacjami ze starego rynku blokowego, ale równie dobrze inwestorzy mogli przenieść się na rynki akcji w oczekiwaniu na efekt stycznia, który miał wystąpić już w grudniu.

W biurach maklerskich nie zauważono zainteresowania „nowymi” papierami, i nie wynika to z ogólnie niewielkiej popularności obligacji.

W biurach cicho

— Inwestorzy niewiele wiedzą o tych obligacjach, a Ministerstwo Finansów nie dba o reklamę i popularyzowanie informacji w tym zakresie — uważa Maciej Jakubiec, kierownik warszawskiego POK-u DM BIG BG.

Nic dziwnego, że w sytuacji gdy problemem jest już samo wyliczenie rentowności np. obligacji pięcioletnich, inwestorzy wolą kupować najlepiej im znane obligacje trzyletnie.

Bezczynność MF jest bardzo łatwa do wytłumaczenia. W 1999 r. ministerstwo zmieniło diametralnie politykę wobec nabywców indywidualnych, dążąc do tego, aby jak najmniej obligacji kierowanych do tej grupy przedostawało się później (poprzez giełdę lub CeTO) w ręce banków. Dlatego lansowane bardzo obligacje oszczędnościowe zostały celowo pozbawione rynku wtórnego.

Bierny wobec rynku obligacji wydaje się także zarząd GPW. Inwestorzy są co prawda informowani o nowych możliwościach inwestowania, ale giełda uważa, że popularyzacją informacji o obligacjach skarbowych powinny zająć się te podmioty, które mają bezpośrednią styczność z klientem, czyli biura maklerskie.