W dalszym ciągu uwagę inwestorów na rynkach paliw elektryzują doniesienia z Iraku bądź ściśle dotyczące tego kraju. To powoduje, że ceny ropy cały czas utrzymują się na poziomie około 30 USD za baryłkę.
Poniedziałek przyniósł jednak zaskakujące informacje z Izraela. Minister ds. infrastruktury narodowej tego kraju wysnuł propozycję ponownego uruchomienia ropociągu, biegnącego przed laty z irackiego zagłębia naftowego w Kirkuku do izraelskiego portu w Hajfie. Koncepecję tę potwierdził rząd Izraela, zastrzegając jednak, iż nie ma jeszcze konkretnych planów w tej sprawie. Ropociąg Kirkuk-Hajfa istniał przed proklamowaniem państwa Izrael w 1948 r. i przebiegał przez Mosul i terytorium Syrii. Obecnie Izrael importuje 12 mln ton ropy rocznie — 80 proc. pochodzi z krajów byłego ZSRR, a reszta z giełdy w Rotterdamie i z Egiptu.
Tymczasem Irak ma olbrzymie problemy z powrotem do produkcji sprzed wojny. Na dodatek raz po raz pojawiają się doniesienia o kolejnych podpaleniach irackich rurociągów.