Ludzie z całego świata, jeśli chcą poczatować na żywo, wpisują w Google jedno kluczowe hasło: live chat. W wynikach wyszukiwania na pierwszym miejscu wyskoczy im zawsze adres internetowy spółki z Wrocławia, otwierającej właśnie oddział w USA. Tyle że spółka LiveChat Software nie zajmuje się dostarczaniem rozrywki dla mas, ona poluje na mniejsze i większe biznesy, by im oferować dostęp do usługi pozwalającej zwiększyć sprzedaż i renomę sklepów internetowych poprzez czat. W to graj funduszowi Tar Heel Capital (THC), który objął 40 proc. udziałów w LiveChat. 60 proc. należy do menedżerów. THC kupuje LiveChat od nie byle kogo, bo od GG Network, właściciela komunikatora Gadu-Gadu kontrolowanego przez Naspersa, giganta z RPA.
— Naspers nie pozbywa się kukułczego jaja. Po prostu wykorzystaliśmy ich chęć do koncentracji na podstawowym biznesie i determinację menedżerów LiveChat do tego, by nie być na marginesie wielkiego koncernu. Weszliśmy w spółkę rosnącą w tempie 10 proc. miesięcznie i której rynkiem jest niemal cały świat — mówi Grzegorz Bielowicki, partner zarządzający THC. W 2007 r., gdy LiveChat przynosił straty, GG Network kupując spółkę wycenił ją na niemal 6 mln zł. Miała podbić świat aplikacjami Gadu-Gadu dla biznesu. Nie podbiła, więc postawiła na rozwój oprogramowania do czatów wykorzystywanych do wsparcia sprzedaży internetowej.
Podstawowy rynek to Stany Zjednoczone. Stąd pochodzi 80 proc. z 1,6 tys. klientów firmy, najmniejsi płacą po 36 USD miesięcznie za opcję czatu dla jednego konsultanta, najwięksi wydają kilkadziesiąt razy więcej. Wśród klientów LiveChat są polskie telekomy, w tym Orange, Polkomtel i Netia.
W USA jest to m.in. Philips, Bosch, Samsung i LG. Dzięki LiveChat konsultanci widzą m.in., jakie hasło wpisane w Google'a przeniosło internautę na daną stronę, z jakiego jest kraju, czego szuka, co ma w koszyku, jaki ma profil na facebooku, czego szukał poprzednio. Usługę można uruchamiać nie tylko z komputera, ale też smartfonów.
Efekty dla sprzedawców? Dwucyfrowe wzrosty sprzedaży i dwucyfrowe spadki zwrotów towarów, które są w USA zmorą niejednego sklepu. — Nasz cel to zostać niekwestionowanym światowym liderem w dostarczaniu oprogramowania do komunikacji podczas zakupów on-line i obsługi klienta — deklaruje Mariusz Ciepły, prezes LiveChat.
A to oznacza, że już wkrótce chce zarabiać kilkanaście milionów dolarów rocznie. Amerykański LivePerson, jeden z liderów tego segmentu, miał w I połowie roku ponad 60 mln USD przychodów, 8 mln USD zysku. Wyceniany jest na NASDAQ na ponad 0,5 mld USD. W 2010 r. LiveChat pierwszy raz pokazał milionowy zysk. W tym roku ma być to już ponad 2 mln zł.