Japonia otwiera się na polską wieprzowinę

Mira Wszelaka
opublikowano: 2005-09-13 00:00

Od początku października rusza eksport do Japonii. Tokio niepokoją jednak informacje o nielegalnym uboju.

Polskie zakłady mięsne coraz odważniej poszukują nowych rynków zbytu i coraz częściej ich wyroby trafiają na półki dość egzotycznych krajów. Niedawno pisaliśmy o możliwości eksportu do Korei Płd. Zdaniem Cezarego Bogusza, zastępcy głównego lekarza weterynarii, prawdziwym hitem może się okazać Japonia.

— Wszystko jest już ustalone. Kontrola zakładów, która miała miejsce na początku roku, przebiegła pomyślnie. Procedura zatwierdzania trwała jednak dość długo. Otrzymaliśmy jednak informację, że eksport może ruszyć od początku października — mówi Cezary Bogusz.

Wyższe marże?

Japonia, licząca blisko 100 mln mieszkańców, to duży, bardzo interesujący i jednocześnie wymagający rynek. Z jednej strony ceny za mięso są o blisko 20 proc. wyższe niż w innych krajach regionu, z drugiej klienci wymagają stałych dostaw o wysokiej jakości.

— Zainteresowanie eksportem wykazywało 60 zakładów. To może świadczyć o możliwym rozwoju tego rynku — podkreśla Cezary Bogusz.

Szacuje też, że w pierwszych latach firmy mogłyby wysyłać nawet kilkakrotnie więcej przetworów niż do Korei (czyli od 15 do 40 mln ton).

Jeden artykuł

Cały ten piękny scenariusz burzy jednak zaniepokojenie Japończyków kwestią nielegalnego uboju.

— Zaczęło się od artykułu w renomowanym europejskim czasopiśmie rolnym, w którym Piotr Kołodziej (były główny lekarz weterynarii — przyp. red.) podkreślał, że w Polsce istnieje potężna szara strefa wieprzowiny, która rzekomo trafia nawet na rynki ukraiński i białoruski. Szef japońskiej służby weterynaryjnej prosił nas o wyjaśnienia, dopytując też o sprawę Constaru — mówi Cezary Bogusz.

Dodaje, że Główny Inspektorat Weterynarii przekonuje Japończyków, że do oficjalnego handlu nie może trafić mięso z nielegalnego uboju.

— To nadinterpretacje. Wszyscy wiedzą, że szara strefa zawsze istniała, ale bez dokumentów i pieczęci mięso z nielegalnego uboju nie może trafić do hurtu, a tym bardziej za granicę. Jeżeli nielegalny ubój istnieje, to sprzedaż ma miejsce głównie na targowiskach — podkreśla Piotr Kołodziej.