Jedna jaskółka hossy na miedzi nie czyni

Jagoda Fryc
opublikowano: 2015-09-09 22:00

Ograniczenie produkcji przez jeden z koncernów nie wystarczy, aby rajd notowań surowca był kontynuowany.

Miedź drożeje od kilku dni dzięki uspokojeniu nastrojów na rynku chińskim, a także po informacjach o planowanym zamknięciu dwóch kopalni w Afryce przez koncern Glencore. W środę w Londynie metal drożał o 1 proc. i był wyceniany na około 5,4 tys. USD za tonę, a w Szanghaju — o 4,4 proc., do 41,3 tys. juanów za tonę. Odwilż na rynku miedzi wpłynęła też na notowania KGHM — akcje koncernu podrożały w 3 dni o ponad 9 proc. Ograniczenie produkcji miedzi przez Glencore wsparło popyt na surowiec, ale — zdaniem ekspertów — to wciąż jest tylko jeden z wielu czynników wpływających na ceny metalu.

— Decyzja Glencore o zamknięciu kopalni o łącznej mocy produkcyjnej 300 tys. ton rocznie to znaczące wydarzenie. Dla porównania — KGHM produkuje około 430 tys. ton miedzi katodowej rocznie. Będzie to jednak zbyt mało, by doprowadzić do zbilansowania rynku. W najbliższych dwóch-trzech latach przybędzie 2,4 mln ton nowych mocy produkcyjnych, głównie w Peru i Chile. Część tej podaży — około 2 mln ton — zostanie zaabsorbowana przez wyższy popyt, ale raczej nie będzie on aż tak duży, by zrównoważyć nową podaż — studzi optymizm Maciej Kołodziejczyk, zarządzający funduszami Investors TFI. Podobnego zdania jest Paweł Grubiak, członek zarządu Superfund TFI, który zwraca jednak uwagę, że dla wielu spółek wydobywających miedź już obecne poziomy cenowe miedzi są dużym obciążeniem, więc jeśli będą się one utrzymywać przez dłuższy czas, to można spodziewaćsię bardziej powszechnego ograniczania produkcji.

— Agencja Reuters podawała nieoficjalne informacje dotyczące chińskich hut, które rzekomo mają zmniejszyć produkcję rafinowanej miedzi w ciągu najbliższych kilku miesięcy — mówi Paweł Grubiak.

Ekspert z Investors TFI przypomina, że duża zyskowność produkcji miedzi w latach 2006- 14, z chwilową czkawką od połowy 2008 do połowy 2009 r., zachęciła koncerny do inwestycji w nowe kopalnie. Te koszty zostały już poniesione i teraz decyzje o zamknięciach zapadną, dopiero gdy straty będą ponoszonena poziomie kosztów zmiennych (operacyjnych).

— Obecnie, przy cenie 5000 USD za tonę, około 5 proc. producentów będzie ponosić straty, a przy cenie 4500 USD odsetek ten wzrośnie do około 10 proc. Zazwyczaj straty musi ponosić ponad 10, a nawet 20 proc. producentów, by zamykano kopalnie. Wydaje się, że odbędzie się to przy cenie około 15 proc. niższej niż obecnie — uważa Maciej Kołodziejczyk.

A to oznacza, że prognozy średnio- i długoterminowe nie są raczej optymistyczne. Tym bardziej że kluczowym rejonem świata dla miedzi są Chiny, któreodpowiadają za około połowę globalnej konsumpcji surowca.

— Na razie o większe zwyżki będzie trudno przez obawy do kondycję chińskiej gospodarki. Notowania miedzi mogą zatrzymać się na jakiś czas w rejonie 5000-5300 USD za tonę — prognozuje Paweł Grubiak. Maciej Kołodziejczyk uważa natomiast, że wzrost cen miedzi to odreagowanie 25-procentowego spadku z ostatnich trzech miesięcy. I choć odbicie może potrwać dłużej, to jednak trend długoterminowy jest spadkowy. © Ⓟ