Jeśli kryzys nas nie zabije, to nas wzmocni

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2019-09-08 22:00

W debacie, która zgodnie z tytułem miała dotyczyć „Silnej Polski” w miotanej turbulencjami Europie, 43 razy padło słowo... „kryzys”.

Na spowolnienie gospodarcze można patrzeć oczami finansisty albo socjologa i są to diametralnie różne spojrzenia. Pierwszy będzie przekonywał, że kryzys to szansa, którą trzeba wykorzystać, drugi — że to nieszczęście. W obozie optymistów jest Beata Daszyńska-Muzyczka, prezes Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK).

(NIE)SZCZĘŚCIE KRYZYSU:
(NIE)SZCZĘŚCIE KRYZYSU:
Ocena skutków głębokiego spowolnienia gospodarczego socjologa prof. Henryka Domańskiego i ekonomistów diametralnie się różnią. On uważa, że kryzys to nieszczęście, oni — że może być szansą.
Fot. WM

— Kryzys to pewnego rodzaju wentyl bezpieczeństwa, bo gdy zbyt długo jest dobrze i wszystko się udaje, to się rozleniwiamy. Kryzys wymusza spięcie się do działania, uodparnia i pozwala budować systemy oraz mechanizmy, które bronią nas przed mogącym nastąpić jeszcze głębszym załamaniem. Kryzys to szansa — przekonywała uczestników dedaty szefowa BGK.

Podobnie wydaje się myśleć Marcin Chludziński, prezes KGHM. W jego ocenie na razie nie ma kryzysu, mamy natomiast do czynienia z ciekawą sytuacją, gdy emocje związane z kryzysem wyprzedają fundamentalną sytuację gospodarczą. Polacy zaś mają to do siebie, że są elastyczni i szybko się adaptują.

— Adaptowanie się jest naszą narodowa cechą — stwierdził szef KGHM.

Dzięki temu spowolnienie gospodarcze czy wręcz kryzys to dla nas szansa na to, by „mocniej przycisnąć pedał gazu i jechać szybciej”. Ma to dotyczyć np. podnoszenia efektywności czy wdrażania e-przemysłu. W podobnym kierunku idą przemyślenia Beaty Daszyńskiej-Muzyczki.

— Jesteśmy teraz na kolejnym etapie transformacji i możemy być wzorem dla innych, tak jak kiedyś Korea Południowa — uważa szefowa BGK.

Zupełnie inny ogląd sytuacji kryzysowej ma prof. Henryk Domański z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, który mówi wprost, że kryzys to nieszczęście.Według niego tego typu załamanie gospodarcze wiąże się z czterema efektami, a pierwszym i najważniejszym jest bezrobocie. Profesor przypomina, że wprawdzie obecnie w Polsce stopa bezrobocia waha się w okolicy 5 proc., ale na wczesnym etapie transformacji dochodziła nawet do 23 proc.

— Bezrobocie to zresztą największe zagrożenie dla systemu kapitalistycznego — stwierdził Henryk Domański.

Kolejny wymieniany przez niego efekt kryzysu to wzrost nierówności.

— Od nierówności społecznych nie da się całkowicie uciec, są one zresztą powszechnieakceptowane — ludzie zgadzają się na takie nierówności, jakie istnieją. Same w sobie nie są złe, jednak kryzys oznacza ich wzmożenie, co w skrajnym przypadku może prowadzić do protestów społecznych — uzasadnił profesor.

Następną konsekwencją załamania gospodarczego jest wzrost poparcia dla partii radykalnych. To zaś może doprowadzić do wzrostu niebezpiecznego radykalizmu społecznego.

— Kryzys to wreszcie wzrost poczucia niepewności i ryzyka, co jest zabójcze dla biznesu i jego rozwoju, bo powoduje niechęć do inwestowania — podsumował Henryk Domański.

Beata Daszyńska-Muzyczka nie ma wątpliwości, że w tak krytycznej sytuacji państwo powinno rozłożyć parasol ochronny.

— Rolą państwa jest pomoc przedsiębiorcom. Ważne jest jednak, by mechanizmy wsparcia nie były ciągłe ani przesadne — uważa prezes BGK.

Taką pomocą może być realizacja rozwojowych projektów, choćby takich jak współtworzony przez bank Fundusz Trójmorza. Ma on uzupełniać publiczne i europejskie nakłady na inwestycje infrastrukturalne i energetyczne w regionie zamieszkanym przez 112 mln ludzi, czyli jedną czwartą ludności UE.

— Ten fundusz stwarza szansę, by Unia nie popadła w większy kryzys — powiedziała Beata Daszyńska-Muzyczka.

Na razie, jak ocenił Piotr Trąbiński, zastępca dyrektora wykonawczego Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), widać tylko drobne spowolnienie w gospodarce światowej.

— Jeżeli jednak zmaterializują się obserwowane przez analityków zagrożenia, to może, choć nie musi, zmienić się ono w głębszy kryzys gospodarczy — stwierdził Piotr Trąbiński.

Ryzyko to m.in. osłabienie wzrostu gospodarczego oraz wysoki poziom zadłużenia niektórych państw i sektorów gospodarki, przede wszystkim zaś międzynarodowe wojny handlowe i brexit.

— Jeśli będziemy mieli do czynienia z pesymistycznym wariantem brexitu, to będzie on katastrofą — powiedział przedstawiciel MFW.