Ekonomiści zajmują się nie tyle prognozami, co szukaniem możliwości – zjawisk, które są w zalążku, ale mogą zmienić świat i biznes w wielu wymiarach. Johanna Chua, główna ekonomistka Citigroup na Azję, uważa, że jednym z takich istotnych zjawisk współcześnie może być istotna zmiana w polityce Chin – stopniowe odchodzenie od usilnej ekspansji przemysłu i modelu niskich kosztów, w stronę rozwijania usług i mocniejszego popytu wewnętrznego.
-
- Nadchodzi czwarte plenum partii, na którym przedstawiony będzie nowy plan rozwoju. Naszym zdaniem będzie tam widoczna ważna zmiana. Dotychczasowe plany opierały się bardzo mocno na ekspansji produkcji i strony podażowej. Jeszcze w 2022 r. prezydent Xi Jipning mówił, że bezpieczeństwo socjalne prowadzi do lenistwa, jednak od pewnego czasu retoryka się zmienia. Zaczęto bardziej zajmować się bezrobociem wśród młodzieży, wprowadzać dotacje dla gospodarstw o niskich dochodach, bony na zakupy dóbr trwałego użytku, w tym roku ogłoszono dotację na opiekę nad dziećmi i osobami starszymi, bezpłatną opiekę przedszkolną. Uważamy, że zostanie ogłoszony większy plan zmian w zakresie zabezpieczenia społecznego. Chiny będą bardziej skupiać się na kreowaniu popytu – mówi Johanna Chua w rozmowie z PB.
Ekonomistka była w Warszawie na konferencji makroekonomicznej Citibanku Handlowego. Kilkuset prezesom i inwestorom opowiadała m.in. o tym, dlaczego światowa gospodarka nie wpadła w recesję po wprowadzeniu wysokich ceł przez USA. Jej zdaniem to zasługa spokojnej reakcji innych państw, osłabienia dolara, które zawsze łagodzi napięcia na rynkach wschodzących, oraz bardzo solidnej pozycji bilansowej największych przedsiębiorstw na świecie (czyli niskiego zadłużenia).
Partia zmienia kurs
Ja pytałem ją jednak głównie o Chiny, ponieważ zmiany tam następujące są równie istotne dla nas w Polsce jak te w USA, a jednocześnie mniej zrozumiałe i widoczne. Sam napisałem kilka dni temu analizę dotyczącą antyinwolucji, czyli polityce zwalniania ekspansji wytwórczych i odchodzenia od wyłącznie podażowego modelu rozwoju.
Większość obserwatorów wciąż uważa, że antyinwolucja to tylko retoryka, za którą nie kryją się realne działania. Chua sądzi, że jest inaczej.
- Ludzie są sceptyczni. Ale my zakładamy, że Chiny zamierzają ogłosić coś ważnego, mniej niezrównoważony model rozwoju. Nie da się bowiem utrzymać obecnego modelu wzrostu opartego w dużej mierze na ekspansji eksportu netto. Ale oczywiście z Chinami nigdy nie ma sytuacji typu wszystko albo nic. Zawsze jest to coś częściowego i antyinwolucja też będzie selektywna – mówi Chua.
Jest wiele przykładów, które wskazują, że Chiny zaczynają dostrzegać spadający apetyt świata na przyjmowanie ich eksportu. Próbują regulować eksport pojazdów elektrycznych, kontrolować nadwyżki podaży w przypadku niektórych chemikaliów. Mówi się, że w przemyśle rafineryjnym nie można otwierać nowej fabryki bez zamykania innej. I co ważne, w komunikatach politycznych coraz więcej mówi się o usługach.
Globalne przełożenie
Te zmiany mogą mieć potencjalnie duży wpływ na światową gospodarkę. W ostatnich latach ogromna ekspansja chińskiej produkcji była jednym z głównych czynników ograniczających rozwój firm przemysłowych w Azji i Europie. Nadwyżki mocy produkcyjnych w Chinach prowadziły do spadków cen na rynkach – dla konsumentów to dobrze, ale dla producentów gorzej. Teraz to może zacząć się stopniowo zmieniać, choć na pewno nie będzie to proces gwałtowny.
- Nie musimy się martwić, że Chiny będą potężnym impulsem reflacyjnym, ale przynajmniej ta deflacyjna presja zacznie się kończyć, od teraz nie będzie już gorzej – mówi Chua.
Niedoceniany może być wpływ tego zjawiska na bilans sił między największymi gospodarkami.
- Moja teza jest taka, że ostatnie dwa i pół roku, kiedy mieliśmy bardzo nierównomierny wzrost w Chinach, było złe dla azjatyckiego przemysłu wytwórczego i stanowiło również wyzwanie dla Europy. Ale nie miało to aż tak dużego wpływu na Stany Zjednoczone. Dlatego w tym czasie ta nierównowaga w Chinach w rzeczywistości przyczyniła się do wzrostu amerykańskiej wyjątkowości, przewagi nad światem. Stany Zjednoczone po prostu radziły sobie znacznie lepiej niż inne gospodarki. Teraz ten przynajmniej czynnik będzie bardzo stopniowo zanikał - tłumaczy Johanna Chua.
Chiny bardziej otwarte
Jest jeszcze jeden obszar, w którym zmiany następujące w Chinach mogą odcisnąć piętno na innych gospodarkach. To oczywiście sztuczna inteligencja.
Między USA a Chinami toczy się wojna technologiczna, w której obie strony przyjęły odmienne strategie. Amerykanie zamykają swoją technologię i liczą, że ostatecznie stworzą AGI – supernteligencję dorównującą człowiekowi, która zapewni im dominację. Stawiają wszystko na jedną kartę: na obliczenia. Chiny natomiast tworzą technologię w formule open source i mają nadzieję, że zarobią na jej aplikacjach w przemyśle i usługach. Chcą rozwijać branże wysokiej wartości dodanej.
Szczególnie ten obszar usługowy może być interesujący.
- Chiny, które według OECD mają najbardziej restrykcyjny system handlu międzynarodowego usługami, mówią teraz dużo o konieczności otwarcia tego handlu. Ja oczywiście śledzę Chiny od dawna. Zawsze myślę, że kiedy Pekin mówi o otwarciu czegoś, to chce coś sprzedać – komentuje Chua.
Pomysł Chin na AI polega zatem na otwarciu technologii, rozprzestrzenianiu jej w usługach, a następnie zarabianiu na sprzedaży tych usług. A jedną z dziedzin, w których postęp technologiczny może przynieść najszybsze zmiany jest automatyzacja procesów biurowych.
- Jest głośne badanie Massachusetts Institute of Technology, które mówiło, że 95 proc. całej sztucznej inteligencji w ogóle nie przynosi na razie zysków, ale automatyzacja back office już tak - twierdzi ekonomistka.
Zagrożenie dla Polski
Pojawia się pytanie o wpływ na Polskę, która ma bardzo rozwinięty sektor usług biznesowych, w tym tych świadczących usługi back-office'owe. Czy to oznacza koniec tego sektora?
- Trudno powiedzieć, co się wydarzy, bo w obszarze AI wszystko jest tylko hipotezą. Ale widać już pierwsze oznaki spowolnienia na Filipinach, które są dużym centrum outsourcingu prostych usług call center. Nie wymagają one wysokich kwalifikacji. Na Filipinach w tym roku nastąpiło wyraźne spowolnienie eksportu usług biznesowych i panuje tam pewien niepokój o przyszłość tego sektora. Ale zwolnień pracowników jeszcze nie widać. W Indiach, innym dużym centrum usług biznesowych, można zaobserwować polaryzację – proste usługi IT znikają, a bardziej zaawansowane się rozwijają - wyjaśnia główna ekonomista Citigroup na Azję.
Jakie usługi są zatem zagrożone?
- Myślę, że jeśli ktoś zajmuje się tylko kodowaniem i odbieraniem telefonów, to AI może być zagrożeniem dla jego miejsca pracy. Ale jeśli potrafi rozwijać usługi wyższej wartości dodanej, przekwalifikować się do innych funkcji, to AI może stanowić wsparcie - twierdzi Chua.