- Teraz to nawet nie mam pojęcia, ile mam na koncie – mówi z uśmiechem zawodniczka. "Fakt" policzył: 298 500 CHF za starty w Pucharze Świata, 500 000 złotych za medale z Vancouver, do tego trzeba jeszcze doliczyć premie od sponsorów i PZN. Razem to kwota około 1,5 mln złotych.
- To mnóstwo pieniędzy. Szczerze powiedziawszy nie mam zielonego pojęcia, co z tym zrobić. Na pewno znajdzie się jakieś dobre rozwiązanie. Poproszę kogoś o radę. Być może zainwestuję w coś. Zastanowię się nad tym dopiero, gdy skończy się zamieszanie związane ze startami w Pucharze Świata. W czasie zawodów, w trakcie sezonu, takie sprawy są zupełnie poza mną - przekonuje Kowalczyk.
Co powinna Waszym zdaniem zrobić z pieniędzmi Justyna Kowalczyk?
My radzimy zainwestować w akcje jakiegoś dobrego przedsiębiorstwa.