2 grudnia grupa PZU — największa instytucja finansowa w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej — będzie prezentować strategię na najbliższe lata. Miał to być wielki dzień nowego zarządu i wszystkich, którzy od kilku miesięcy pracowali nad planami kierunków rozwoju lidera rynku. Polityka pokrzyżowała te plany. W środę Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA) zatrzymało Wojciecha Olejniczaka (według informacji przekazanych PB przez mecenasa Jakuba Wende Wojciech Olejniczak wyraził zgodę na publikację pełnego nazwiska oraz wizerunku), który pod koniec sierpnia został czasowo oddelegowany z rady nadzorczej do zarządu ubezpieczyciela. Wraz z nim zostało zatrzymanych pięć osób — pracowników Alior Banku.
W czwartek wieczorem PZU poinformował w komunikacie giełdowym, że skrócił okres oddelegowania Wojciecha Olejniczaka z rady nadzorczej do zarządu, który miał się kończyć za trzy miesiące, licząc od 2 września 2024 r. Dzień później prokuratura postawiła Wojciechowi Olejniczakowi oraz pięciu zatrzymanym osobom łącznie 10 zarzutów.
„Sąd zastosował wobec podejrzanego poręczenie majątkowe w kwocie 1 mln zł, zakaz opuszczania kraju oraz dozór policji. Orzeczenie sądowe potwierdza, iż zachodzi duże prawdopodobieństwo, że podejrzany popełnił zarzucane mu przestępstwo” — podała Prokuratura Krajowa.
Mięsny przekręt
Zarzuty dotyczą działania na szkodę Alior Banku w związku z przyznaniem wsparcia kredytowego na podstawie poświadczających nieprawdę dokumentów. Łączna wartość szkody wyrządzonej bankowi jest szacowana na 161 mln zł.
Prokuratura Krajowa poinformowała, że śledztwo w sprawie nieprawidłowości związanych z funkcjonowaniem Zakładów Mięsnych Henryk Kania (ZM HK), któremu Alior udzielał finansowania, prowadzone jest od 1 lipca 2019 r. Dotychczas 30 osobom przedstawiono 113 zarzutów, w tym m.in. dotyczące udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przestępstw podatkowych, skarbowych, prania pieniędzy oraz poświadczania nieprawdy w dokumentach.
Wojciech Olejniczak do końca maja 2019 r. był dyrektorem departamentu biznesu agro w Alior Banku. Pozostałe osoby to pracownicy banku, którzy w ramach przyznanych im uprawnień opiniowali zasadność udzielenia wsparcia finansowego dla ZM HK.
Mięsna spółka została klientem Aliora w marcu 2018 r. Początkowe finansowanie w wysokości 100 mln zł dzięki kolejnym umowom i aneksom zwiększyło się do 235 mln zł, z czego bank odpisał aż 140 mln zł, uszczuplając na tę kwotę zysk netto za II kw. 2019 r. Łącznie bank spisał na straty 161 mln zł.
W lipcu 2019 r. Alior Bank zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia oszustwa przez władze producenta wędlin. Zarzucił ZM HK m.in. przedstawienie nieprawdziwych informacji i nierzetelnych dokumentów oraz udaremnianie zaspokojenia Aliora jako wierzyciela przez usunięcie, zbycie lub ukrycie składników majątkowych, głównie zapasów magazynowych.
PB ustalił jednak, że bank zataił fakt, że o przestępstwa tzw. karalnej niegospodarności podejrzewa nie tylko władze ZM HK, ale też własnych pracowników, m.in. analityków kredytowych oraz Wojciecha Olejniczaka.
Wbrew przestrogom
Choć audytorzy już w 2018 r. mieli poważne zastrzeżenia do płynności i ujemnych przepływów operacyjnych wykazanych w księgach ZM HK za 2017 r., bank zwiększał finansowanie dla spółki. Kilka miesięcy później audytorzy badający sprawozdania finansowe za I półrocze 2018 i cały rok odmówili giełdowej spółce wydania opinii.
PB ustalił, że pierwsza rekomendacja analityków kredytowych Aliora z lutego 2018 r., dotycząca udzielenia finansowania ZM HK na zaledwie 15 mln zł, była negatywna. Co ciekawe, kilka tygodni później analitycy nie dość, że wydali rekomendację pozytywną, to na znacznie wyższą kwotę — 100 mln zł. Między jedną a drugą rekomendacją doszło do spotkania czterech przedstawicieli banku z Henrykiem Kanią, ówczesnym szefem rady nadzorczej ZM HK, i Grzegorzem Minczanowskim, ówczesnym prezesem spółki. Jednym z uczestników tego spotkania wymienionym w zawiadomieniu do prokuratury jako osoba, która mogła dopuścić się karalnej niegospodarności, był Wojciech Olejniczak.
Były minister rolnictwa twierdził, że nie uczestniczył w przygotowywaniu aplikacji kredytowej ZM HK ani w podejmowaniu ostatecznych decyzji, które należą do komitetu kredytowego i zarządu banku. W zawiadomieniu do prokuratury jego ówcześni przełożeni twierdzili natomiast, że Wojciech Olejniczak był aktywny także w procesie zwiększania finansowania ZM HK w kwietniu 2019 r.
Kwestią tego, w jaki sposób doszło do bankructwa ZM HK i jaką rolę odegrał w tym Alior Bank, zajęła się Prokuratura Regionalna w Katowicach oraz Komisja Nadzoru Finansowego.
Persona non grata
Zarząd PZU, którym od lutego kieruje Artur Olech, składa się z wysokiej klasy fachowców związanych od wielu lat z rynkiem ubezpieczeniowym i bankowym. Dlatego też oddelegowanie do niego człowieka, który choć posiada tytuł doktora nauk ekonomicznych, to nigdy w ubezpieczeniach nie pracował, wywołało nie tylko konsternację, ale też mocny sprzeciw jednego z członków rady nadzorczej — Adama Uszpolewicza, wieloletniego prezesa polskiej Avivy (w lipcu 2022 r. została przejęta przez Allianz Polska). Szczególnie że Wojciechowi Olejniczakowi powierzono nie lada zadania, które w obecnej sytuacji wydają się jeszcze bardziej kuriozalne, a mianowicie dokończenie tzw. audytów otwarcia, które wykazały szkody w grupie PZU w latach 2016-24 na ponad 700 mln zł.
Wśród wykrytych w toku badania audytorów nieprawidłowości znalazły się m.in. zakup bankrutującej spółki Ruch za prawie 270 mln zł (Alior Bank wyłożył na tę transakcję niemal 210 mln zł), wspieranie inicjatyw medialnych partii wówczas rządzącej czy usługi — jak to określono — doradców zarządu, którzy kosztowali grupę 45 mln zł, choć po ich usługach nie ma śladu, a także zatrudniania osób na kluczowe stanowiska menedżerskie według czysto partyjnego klucza.
We wrześniu Adam Uszpolewicz, członek rady nadzorczej PZU, na znak sprzeciwu zrezygnował z zasiadania w komitecie nominacji i wynagrodzeń PZU. To organ, który ma charakter doradczy i opiniodawczy wobec rady nadzorczej w takich kwestiach, jak dobór kadry o odpowiednich kwalifikacjach, zasady wynagradzania, rozwiązania organizacyjne. Adam Uszpolewicz zrezygnował po tym, jak rada zignorowała negatywną opinię komitetu, który uznał, że Wojciech Olejniczak nie ma wystarczających kompetencji do zasiadania w zarządzie największego polskiego ubezpieczyciela.
Niekończąca się historia
Wydaje się, że kadrowe zmiany w PZU, trwające już ponad dziewięć miesięcy, wkrótce dobiegną końca. Pod koniec sierpnia rada nadzorcza odwołała Macieja Rapkiewicza, szefa ryzyka. To pokłosie walnego zgromadzenia, które 18 lipca nie podjęło uchwał w sprawie absolutorium dla członków zarządu pełniących funkcję w 2023 r. W tle są nieprawidłowości wykazane w audycie spółek grupy PZU. W zarządzie wciąż pozostaje jednak Tomasz Kulik, CFO grupy. Jednocześnie PZU ogłosił konkurs na członkinie lub członków zarządu „w szczególności odpowiedzialnych za nadzorowanie obszarów ryzyka i finansów”. Według naszych informacji Ministerstwo Aktywów Państwowych na razie nie podjęło decyzji w sprawie Tomasza Kulika.
W czwartek do zarządu ubezpieczyciela został powołany Maciej Fedyna, który po uzyskaniu zgody Komisji Nadzoru Finansowego 16 grudnia ma objąć nową funkcję. Jest związany z branżą od ponad 20 lat. Do PZU przyjdzie z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, w którym spędził trzy lata na stanowisku dyrektora finansowego. Od 2011 r. był związany z grupą Generali w Polsce. W 2020 r. został jej prezesem. Decyzja o tym, jakie funkcje w PZU będzie ostatecznie sprawował Maciej Fedyna (dzięki długoletniemu doświadczeniu mógłby łączyć kompetencje CRO i CFO), należy do prezesa Artura Olecha.
Na początku grudnia do zarządu dołączy Tomasz Tarkowski, uznany w branży profesjonalista od likwidacji szkód, który przez większość zawodowego życia był związany z grupą największego ubezpieczyciela. Do PZU przyszedł z Uniqi, w której był odpowiedzialny za pion odszkodowań i świadczeń, obejmujący także obszar windykacji roszczeń regresowych i obsługę spraw sądowych.