Alior obciąża Kanię i... swoich pracowników

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2019-07-30 22:00

O stratę aż 140 mln zł Alior Bank obwinia nie tylko władze zakładów mięsnych, ale też... swoich pracowników, m.in. Wojciecha Olejniczaka, byłego szefa SLD

Z tego tekstu dowiesz się:

  • Dlaczego bank nie poinformował o istotnych kwestiach związanych z zawiadomieniem prokuratury o podejrzeniu przestępstw
  • Co Alior zarzuca szefom ZMHK...
  • ...a co swoim pracownikom?

Sprawa balansujących na krawędzi bankructwa Zakładów Mięsnych Henryk Kania (ZMHK) nabiera rumieńców. W ostatnich dniach najpierw Alior Bank zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia oszustwa przez władze producenta wędlin, a tuż po tym Henryk Kania, prezes i największy akcjonariusz mięsnej firmy, ocenił że działania banku są „irracjonalne, bezpodstawne i szkodliwe”. I zapowiedział „rozważenie kroków prawnych” wobec Aliora.

Tymczasem „PB” ustalił, że bank nie poinformował, że o przestępstwa podejrzewa nie tylko władze ZMHK, ale i własnych pracowników. W tym Wojciecha Olejniczaka, byłego ministra rolnictwa i przewodniczącego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który do końca maja 2019 r. był w Aliorze dyrektorem departamentu biznesu Agro. Dlaczego bank, będący największym wierzycielem Kani, informując o zawiadomieniu prokuratury, nie powiedział całej prawdy? To pytanie zarząd Aliora, z Krzysztofem Bachtą na czele, pozostawił bez odpowiedzi.

— W zawiadomieniu do prokuratury przedstawiliśmy możliwie kompleksowy opis sytuacji związanej z finansowaniem ZM Kania. Wierzymy, że dzięki udostępnionym informacjom postępowanie prokuratury pozwoli na wyjaśnienie wszystkich aspektów tej sprawy — ucina Marcin Herman, rzecznik prasowy Aliora.

Lista paragrafów

ZMHK klientem Aliora został w marcu 2018 r., kiedy prezesem banku była Katarzyna Sułkowska. Początkowy poziom finansowania mięsnej spółki wynosił prawie 100 mln zł, a potem na podstawie kolejnych umów i aneksów systematycznie rósł. Po raz ostatni w kwietniu 2019 r., już za kadencji obecnego szefa Aliora Krzysztofa Bachty. Kilka tygodni temu bank poinformował, że z ekspozycji na Kanię wartej łącznie 235 mln zł odpisze aż 140 mln zł, co obciąży wyniki drugiego kwartału 2019 r.

Kto za to odpowiada? Zdaniem banku głównie władze ZMHK, które przy udzielaniu i zwiększaniu finansowania „mogły dopuścić się” kilku przestępstw: klasycznego oszustwa (art. 286 kodeksu karnego), tzw. oszustwa finansowego, czyli wyłudzenia finansowania przez przedstawienie nieprawdziwych lub nierzetelnych dokumentów (art. 297 k.k.) oraz udaremniania zaspokojenia Aliora jako wierzyciela poprzez usunięcie, zbycie lub ukrycie składników majątkowych, głównie zapasów magazynowych (art. 300 k.k.). W zawiadomieniu mowa jest też jednak o tzw. karalnej niegospodarności i wyrządzeniu bankowi szkody majątkowej w wielkich rozmiarach przez jego pracowników (art. 296 k.k.). W przypadku czynów zarzucanych szefom ZMHK chodzi o przedstawianie nierzetelnych informacji, m.in. o stanie należności czy zapasów magazynowych mięsnej firmy.

Z informacji „PB” wynika, że w zawiadomieniu są też wymienione szeroko już opisane w mediach niejasne relacje z głównymi kontrahentami producenta wędlin. Jest więc mowa i o Rubin Energy (dopiero tydzień temu ZMHK złożyły pozew przeciwko tej spółce o zapłatę, bagatela, ponad 330 mln zł wcześniej długo narastających i łaskawie odraczanych należności), i o Staropolskich Specjałach (w przypadku tej firmy chodzi o nieprawidłowe rozliczenie transakcji jej przejęcia, w wyniku którego wartość kapitałów własnych ZMHK na papierze była znacznie wyższa niż w rzeczywistości).

„Bankier” wie, a bank nie

Wszystkie te okoliczności powinny jednak bez trudu zostać negatywnie zweryfikowane przez bank, dysponujący przecież zespołem analityków kredytowych. I to już na etapie udzielania pierwszego finansowania w marcu 2018 r. Dowodem może być… artykuł w Bankierze, siostrzanym serwisie „PB”, który ukazał się właśnie w marcu 2018 r., tuż przed podpisaniem umów kredytowych z ZMHK. Adam Hajdamowicz w tekście o wiele mówiącym tytule „Zysk netto to nie to samo, co zarabianie pieniędzy” pisał o coraz większych problemach mięsnej spółki z płynnością, jej ujemnych przepływach operacyjnych i rosnących wątpliwych należnościach.

A także o właśnie ujawnionych poważnych zastrzeżeniach audytora badającego księgi ZMHK za 2017 r., których puentą było uznanie przez biegłego rewidenta ryzyka płynności finansowania za istotny obszar ryzyka. Mimo tego wszystkiego Alior udzielił ZMHK finansowania na prawie 100 mln zł, a następnie systematycznie je zwiększał. I to w sytuacji, gdy zastrzeżenia kolejnych dwóch rewidentów weryfikujących księgi mięsnej firmy (po I półroczu 2018 r. i na koniec tego roku) były znacznie poważniejsze. I dotyczyły zapisów wartych kilkaset milionów złotych, a ostatecznie doprowadziły audytorów do tak drastycznych kroków, jak odmowa wydania opinii.

Minus zmienia się w plus

Czy przedstawiciele Aliora nie widzieli tego wszystkiego? Niekoniecznie. Z informacji„PB” wynika, że pierwsza rekomendacja analityków kredytowych banku z lutego 2018 r., dotycząca udzielenia finansowania na zaledwie 15 mln zł, była negatywna. Kolejna, zaledwie o pięć tygodni późniejsza, a jednocześnie dotycząca znacznie wyższej kwoty (prawie 100 mln zł), była już jednak pozytywna. Co zdecydowało o tej wolcie? To być może wyjaśni prokuratura.

Pewne jest, że między jedną a drugą rekomendacją doszło do spotkania czterech przedstawicieli Aliora z Henrykiem Kanią, ówczesnym szefem rady nadzorczej ZMHK, i Grzegorzem Minczanowskim, ówczesnym prezesem mięsnej spółki. Jaki był jego przebieg, nie wiadomo, bo z przebiegu spotkania nie sporządzono notatki. Wiadomo natomiast, że uczestniczyli w nim przedstawiciele działu ryzyka banku. To, zdaniem obecnych władz Aliora, budzi wątpliwości co do ich niezależności i nie wyklucza, że na analityków mogła być wywierana presja na wydanie rekomendacji pozytywnej.

Pytanie bez odpowiedzi

Jednym z uczestników tego spotkania, wymienionym w zawiadomieniu do prokuratury jako osoba, która mogła dopuścić się karalnej niegospodarności, jest Wojciech Olejniczak, ówczesny dyrektor departamentubiznesu Agro w Aliorze. Zapewnia, że nic nie wie o zawiadomieniu i dlatego nie może go szeroko komentować.

— Takie spotkanie z potencjalnym klientem to jednak standardowa sytuacja. Przy czym jako departament Agro byliśmy jedynie działem wsparcia dla departamentu biznesu. Nie uczestniczyłem w przygotowywaniu aplikacji kredytowej ZMHK ani w podejmowaniu ostatecznych decyzji, które należą do komitetu kredytowego i zarządu banku — broni się Wojciech Olejniczak.

Jego niedawni przełożeni w zawiadomieniu twierdzą jednak, że były minister był też aktywny w procesie zwiększania finansowania ZMHK w kwietniu 2019 r. A przedstawiona przez niego na posiedzeniu zarządu prezentacja była niepełna. O tym, kto ma rację, zdecydują śledczy. Pewne jest, że w zawiadomieniu skierowanym do prokuratury o liczne nieprawidłowości, takie jak brak właściwej weryfikacji różnych twierdzeń ZMHK, podejrzewa się jedynie kilku dyrektorów spółki i ich podwładnych.

Choć to przecież nie te osoby, a zarząd i rada nadzorcza spółki podejmowały ostateczne decyzje dotyczące udzielania i późniejszego zwiększania finansowania ZMHK. Dlaczego tak jest? To pytanie zarząd Aliora, kierowany przez Krzysztofa Bachtę, pozostawił bez odpowiedzi.