Flagowa polska inwestycja zagraniczna, czyli wydobywczy projekt Sierra Gorda w Chile, w którym 55 proc. udziałów ma KGHM, wkrótce startuje z komercyjną produkcją. Nakłady na rozruch chilijskiej kopalni przekroczyły już 4 mld USD.

— Konsolidowanie wyników Sierra Gorda zaczniemy od lipca — mówi Artur Tarnowski, dyrektor ds. relacji inwestorskich w KGHM. Po pierwszym etapie Sierra Gorda ma produkować 110 tys. ton miedzi rocznie, a docelowo — 220 tys. ton, czyli więcej, niż wydobywa w tej chwili najwydajniejsza kopalnia spółki w Polsce.
Do tego dochodzą miliony funtów molibdenu, którego sprzedaż miała w dużej mierze pokrywać koszty drugiego etapu inwestycji. Ceny tego pierwiastka jednak mocno spadły. — Zakładamy, że nie osiągniemy tego strategicznego celu, by przychody z pierwszej fazy pokryły nam CAPEX na drugą fazę. Ceny molibdenu nie będą jednak rozstrzygaćprzy podejmowaniu decyzji — mówi Herbert Wirth, prezes KGHM.
Przedstawiciele spółki zapowiadają, że decyzje dotyczące skali i sposobu realizacji drugiej fazy chilijskiej inwestycji zapadną „na początku przyszłego roku”. Tymczasem spółka opublikowała po raz pierwszy raport o zasobach surowców w Polsce, Chile, Kanadzie i USA.
— Nie musimy publikować takiego raportu, ale robią tak spółki surowcowe notowane w Kanadzie czy w Australii. Chcemy, żeby inwestorzy zagraniczni dobrze rozumieli nasz biznes, dlatego zdecydowaliśmy się na publikację raportu surowcowego zgodnego z kanadyjskimi standardami — mówi Maciej Koński, dyrektor naczelny centrum analiz strategicznych i bazy zasobowej w KGHM.
Zgodnie z raportem KGHM ma 44,4 mln ton miedzi w „zmierzonych i wskazanych” zasobach geologicznych — a 22,7 mln ton w zasobach eksploatacyjnych. Nie znaczy to jednak, że przez kolejne dekady będzie się opłacało wydobywać rudę metalu z wszystkich tych złóż, bo — jak lubią podkreślać przedstawiciele spółki — doskwiera jej podatek.
— Według naszej symulacji przy długoterminowej cenie miedzi powyżej 6 tys. USD za tonę podatek wyeliminuje z eksploatacji około 15 proc. polskich zasobów, których wydobycie w innej sytuacji byłoby opłacalne — mówi Herbert Wirth.