- Liczbę takich przypadków szacuje się na ponad ćwierć miliona, a więc około jedną trzecią wszystkich kredytów hipotecznych nominowanych w obcych walutach. Rekordziści, którzy kupili nieruchomości latem 2008 r., czyli pod koniec boomu, przy minimalnym kursie franka i maksimum cen mieszkań, mogą dziś szacować swoje zadłużenie wyrażone w złotych nawet na podwójną aktualną wartość kredytowanej nieruchomości – podkreśla Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.

Interwencja bankowców dotyczy na dzień dzisiejszy tych przypadków, gdzie LTV osiąga lub przekracza pułap 130 proc. Jest to część działań, jakie banki podjęły w celu zahamowania rosnącego w coraz bardziej niepokojącym tempie udziału złych kredytów mieszkaniowych w swoich portfelach. Kredyty hipoteczne z LTV istotnie wyższym od 100 proc., nawet jeśli są terminowo spłacane, stanowią dla banków niebagatelne zagrożenie z uwagi na oczekiwaną wysoką trudność odzyskania pożyczonego kapitału w przypadku zaprzestania spłat przez dłużnika hipotecznego.
Innym wartym odnotowania pomysłem na uzdrowienie jakości portfela kredytów hipotecznych jest ich sprzedaż firmom windykacyjnym.
- Z szacunku BIG Info Monitora wynika, że w tym roku bankowcy sprzedadzą około 7 mld zł złych długów mieszkaniowych. Efektem tego fragmentu polityki banków są rosnące w tempie 40-50 proc. rok do roku statystyki publikowane przez Krajową Radę Komorniczą, a dotyczące zajmowanych i licytowanych przez komorników nieruchomości – mówi Jarosław Jędrzyński.
W ten sposób komornicy zajęli w 2010 r. około 100 tys. mieszkań i domów, w ubiegłym prawie 160 tys., a w tym prawdopodobnie przekroczą 200 tys. nieruchomości, czyli aż dwukrotnie więcej niż przed dwoma laty. Tego typu dane, a zwłaszcza ich dynamika, z pewnością nie są zapowiedzią zbliżającego się dużymi krokami przesilenia w krajowej mieszkaniówce, wręcz przeciwnie, zwiastują raczej dalsze pogłębienie spowolnienia i dekoniunktury.
Nagły wzrost determinacji banków w dążeniu do maksymalizacji bezpieczeństwa portfeli kredytów hipotecznych akurat w tym czasie może wynikać z kłopotów, jakie przysporzyła bankowcom w ostatnich miesiącach budowlanka.
- W tej sytuacji dążenie do eliminacji kolejnych zagrożeń i konieczności zawiązywania następnych wielomilionowych rezerw na zagrożone kredyty jest zwyczajnym odruchem samozachowawczym banków, którym niestety specjalnie nie grzeszyły one jeszcze 3-4 lata temu w trakcie pożyczania pieniędzy na zakup nieruchomości – podkreśla Jarosław Jędrzyński.