Komentarz Jacka Zalewskiego: Spróchniała gałąź pod ochroną

Jacek Zalewski
opublikowano: 2008-10-01 07:57

Tytułując wczorajszy komentarz "Minister sportu rozpoczyna wojnę", zakładaliśmy, że Mirosław Drzewiecki dokonał rozpoznania pola walki, a przynajmniej przeanalizował frontowe doświadczenia poprzedników, którzy również podjęli ofensywę przeciw Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej (PZPN) — Jacka Dębskiego i Tomasza Lipca. Wygląda jednak, iż minister podtrzymuje polską tradycję, którą jak wiadomo, jest walka z przeważającymi siłami wroga.

Drzewiecki niczym nakręcony powtarza, że przecież decyzję o zawieszeniu władz PZPN — dyskretnie przemilczając, że na jego wniosek — podjął niezawisły Trybunał Arbitrażowy przy Polskim Komitecie Olimpijskim (PKOl). A także stawia tezę, że nerwowo reagujące władze piłkarskie nie znają zarówno orzeczenia trybunału, jak i materiałów z kontroli dokonanej w PZPN przez resort sportu. To akurat święta prawda, skoro dokumenty te dopiero zostaną przetłumaczone na angielski i francuski... Notabene wiele do myślenia daje pierwsza reakcja PKOl, którego rzecznik umył ręce od trybunału. Tylko patrzeć, jak się okaże, iż to obce ciało jedynie korzystające z pomieszczenia w pałacu PKOl przy Wybrzeżu Gdyńskim.

Zarówno Fédération Internationale de Football Association (FIFA) z siedzibą w Zurychu, jak i Union of European Football Associations (UEFA) z siedzibą w Nyon koło Genewy traktują wszystkie narodowe związki niczym gałęzie piłkarskiego drzewa. I obejmują je bezwzględną ochroną, nie dopuszczając, by któraś została złamana czy pocięta nożem — nawet tak spróchniała jak PZPN. W odniesieniu do noża jest coś na rzeczy, jeśli uwzględnimy kapturowy i zaskakujący tryb wydania orzeczenia przez Trybunał Arbitrażowy.

Żywotność gałęzi polskiej, bez względu na poziom stoczenia jej przez robaki, gwarantuje Michał Listkiewicz, którego łączą niemal rodzinne związki z Josephem Blatterem. Właśnie dlatego list prezydenta FIFA, podpisany również przez Michela Platiniego w imieniu UEFA, o nieuznawaniu nikogo oprócz "Listka" nadszedł faksem zaledwie kilkanaście godzin po ogłoszeniu orzeczenia trybunału. Ba, można założyć, iż po doświadczeniach wojny z ministrem Lipcem przebiegły Listkiewicz uzgodnił z szefami FIFA i UEFA ścieżkę reagowania kryzysowego, a nawet i treść listu, który w sejfie w Zurychu czekał na datę i podpis.

Kibice piłkarscy są spokojni o organizację EURO 2012, może trochę mniej o udział polskich zespołów w międzynarodowych rozgrywkach. Ale formalna reakcja FIFA i UEFA nastąpi dopiero 23-24 października, tymczasem mecze eliminacyjne gramy wcześniej — z Czechami 11 października, a ze Słowacją 15 października. W pucharach zaś nie wiadomo, czy Lech i Wisła do tego czasu dotrwają.

Jeśli mielibyśmy obstawiać, kto pierwszy wymięknie — piłkarskie centrale z siedzibą w Szwajcarii czy Mirosław Drzewiecki — to wskazujemy na polskiego ministra. Zwłaszcza że od razu się zabezpieczył, jak z przegranej wojny o PZPN wyjść z polityczną tarczą — w razie czego wszystko zwali na anonimowy trybunał.

Jacek Zalewski