Ponad rok temu ujawniliśmy, że w lipcu 2012 r. Instytut Onkologii (IO) w Gliwicach w trybie z wolnej ręki kupił akcelerator True Beam do radioterapii za 17,1 mln zł, a kilka miesięcy później za urządzenie tego samego typu Warmińsko- Mazurskie Centrum Onkologii, po zorganizowaniu przetargu nieograniczonego, zapłaciło 8,3 mln zł, czyli ponad dwa razy mniej. Sprzedawcą w obu wypadkach była Candela, przedstawiciel amerykańskiej firmy Varian. Na nasz tekst zareagowała gliwicka prokuratura, która wszczęła śledztwo w sprawie. Pod koniec stycznia 2014 r. je umorzyła, nie stwierdzając naruszenia prawa karnego. Wątpliwości dotyczących możliwości złamania prawa zamówień publicznych nabrał natomiast Urząd Zamówień Publicznych. Wszczął kontrolę, która ma ustalić, czy IO miał prawo kupić akcelerator w trybie bez przetargu. O umorzeniu śledztwa zdecydowała opinia biegłego, który — jak informuje prokuratura — potwierdził wyjaśnienia Candeli, że drastyczna różnica w cenie aparatów dla Olsztyna i Gliwic wynikała z różnic kursowych i specyfikacji sprzętu.
To może zastanawiać, bo nawet profesor Bogusław Maciejewski, dyrektor IO, początkowo był zbulwersowany ujawnionymi przez nas informacjami. I zapowiadał, że planowany na lata 2013-14 zakup dwóch kolejnych akceleratorów od Candeli możliwy będzie po cenie nie wyższej niż uzyskana przez szpital z Olsztyna. Dopiero później mówił o znaczących różnicach w specyfikacji sprzętu. Co więcej, po miesiącu odstąpił od umowy z dostawcą. Wyjaśniał, że podjął taką decyzję, „biorąc pod uwagę wymogi przejrzystości, rzetelności i oszczędności w wydatkowaniu publicznych pieniędzy” oraz z powodu „wątpliwości i niejasności podczas negocjacji z firmą Candela”.
Tymczasem już po umorzeniu śledztwa PAP informowała, powołując się na Bogusława Maciejewskiego, że IO w Gliwicach kupił kolejny akcelerator za 15 mln zł „we wspólnym przetargu z warszawskim Centrum Onkologii”.
„PB” ustalił jednak, że żadnego przetargu nie było, a zlecenie, warte łącznie 26,5 mln zł, z wolnej ręki znów trafiło do Candeli.