Korowód formalności

Joanna DobosiewiczJoanna Dobosiewicz
opublikowano: 2016-04-26 22:00

Leasing transgraniczny nie zawsze się opłaca. Gdy przedmiot transakcji ma małą wartość, góra formalności przesłania zyski

Najprostsza definicja leasingu zagranicznego mówi, że jest to umowa z leasingodawcą, który pochodzi z innego państwa członkowskiego UE niż leasingobiorca. W literaturze przedmiotu są jednak różne definicje tego terminu, bowiem pod rozwagę należy brać nie tylko położenie geograficzne stron umowy, lecz także pochodzenie ich majątku. Leasingiem międzynarodowym nie jest np. usługa, w której jedna ze stron wykorzystuje kapitał zagraniczny, lecz obie prowadzą działalność w tym samym państwie.

SPIĘTRZENIE PROCEDUR:
SPIĘTRZENIE PROCEDUR:
Zasady finansowania leasingiem przez instytucje zagraniczne są takie same jak w przypadku polskich instytucji. Jednak kiedy pojawia się klient zza granicy leasingodawca, oprócz podstawowych procedur, podejmuje dodatkowe działania, mające na celu zabezpieczenie transakcji — mówi Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker.
Marek Wiśniewski

Trudności związane ze zdefiniowaniem pojęcia idą w parze z trudnościami z samą praktyką. Leasing zagraniczny z zasady jest okraszony ogromną ilością formalności, a te wiążą się z kosztami. Może to nieco przesłonić potencjalne zyski, wynikające z możliwości uzyskania zwrotu podatku, pojawiającej się w transakcjach zagranicznych.

To na pierwszy rzut oka bardzo atrakcyjne rozwiązanie może okazać się nieco mniej opłacalne, gdy przedsiębiorca zabierze się za odzyskiwanie podatku, a urząd skarbowy, widząc stos nietypowych oświadczeń, zechce przyjrzeć się działalności firmy dokładniej niż zwykle. A to tylko jedna z wielu możliwych konsekwencji, która powoduje, że w Polsce skala korzystania z leasingu międzynarodowego jest znikoma.

— Najczęściej korzystają z niego korporacje i to przy transakcjach znacznej wartości. Dla małych i średnich firm to jest raczej nieopłacalne i bardzo problematyczne — mówi Piotr Dziura, wiceprezes Gerda Broker.

(Nie)zniesione granice

Nie ma żadnych formalnych przeszkód, by polscy przedsiębiorcy korzystali z usług zagranicznych firm leasingowych. Teoretycznie po wejściu Polski do UE powinno to być proste.

Tym bardziej, że rozwój rodzimych firm leasingowych jest związany z obecnością w Unii.

— W roku przystąpienia Polski do UE nasza branża sfinansowała aktywa wartości nieco ponad 14 mld zł. Od tamtego czasu odnotowaliśmy trzyipółkrotny wzrost. To imponujący wynik. Rok 2015 był szóstym z rzędu, który branża leasingowa zakończyła na plusie. Jeśli polska, a pośrednio europejska gospodarka w najbliższym czasie nie znajdzie się w stagnacji, m.in. z przyczyn politycznych, wzrost sektora leasingowego będzie się utrzymywał. Wyniki firm leasingowych za pierwsze miesiące 2016 r. wskazują, że tak jest — mówi Radosław Kuczyński z EFL. Tymczasem klient z innego kraju UE jest traktowany jako nietypowy i stosuje się wobec niego specjalne procedury, wymagające większego nakładu pracy. W związku z tym natychmiast rosną koszty, które często zniechęcają obie strony.

Teoria a praktyka

Zasady tej formy finansowania są identyczne jak w leasingu znanym u nas. W praktyce należy się jednak liczyć z koniecznością spełnienia dodatkowych warunków stawianych przez zagraniczne firmy.

— Dotyczą głównie oceny wiarygodności finansowej leasingobiorcy i zabezpieczenia spłaty zobowiązania. Dla większości firm leasingowych usługa na rzecz podmiotu, który nie jest rezydentem kraju, wymaga niestandardowych procedur, np. uzyskania opinii banku finansującego leasingobiorcę, uwiarygodnienia i tłumaczenia dokumentów, ustanowienia dodatkowych zabezpieczeń. W znacznie lepszej sytuacji są przedsiębiorcy działający na terenie kraju, w którym zamierzają skorzystać z leasingu, lub współpracujący z bankiem działającym w tym kraju — wyjaśnia Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker.

Te dodatkowe uciążliwości proceduralne i ewentualne koszty z nimi związane mogą być zrekompensowane przez niższe koszty finansowania. Zagraniczny leasingodawca, w ustalaniu wysokości oprocentowania opiera się na stawkach Libor dużo niższych niż obowiązujące w Polsce. Teoretycznie polskiego przedsiębiorcę do sięgnięcia po ofertę leasingodawców z innych państw mogą kusić niższe stawki VAT-u za granicą i możliwość zwrotu zapłaconego podatku. Jednakże zsumowanie wydatków związanych m.in. z koniecznością tłumaczenia dokumentów czy ubezpiecze niem transakcji może sprawić, że skórka nie będzie warta wyprawki.

— Ponadto przy leasingu z zagranicy trzeba się liczyć z ryzykiem kursowym, gdyż raty spłacane są w walucie kraju leasingodawcy — dodaje Roman Przasnyski. Trzeba też zwracać uwagę na rozliczanie VAT i zaliczanie kosztów leasingu do kosztów uzyskania przychodów, także wynikające z przepisów unijnych. Leasing operacyjny traktowany jest przez polskie urzędy skarbowe jako usługa, a finansowy jako dostawa towaru, a więc będą w różny sposób rozliczane.

— Stawki leasingowe oferowane przez zagraniczne podmioty mogą się wydawać atrakcyjne, jednak zawarcie umowy z nimi nie jest wcale łatwe. Formalnościom nie ma końca, ponieważ procedury związane z leasingiem zagranicznym nie są standaryzowane — podkreśla Piotr Dziura. Najkrócej rzecz ujmując, wiąże się to z długim korowodem formalności, zniechęcającym obie strony, jeśli wartość przedmiotu transakcji nie jest na tyle duża, że korzyści przewyższają trudności.