Decyzja agencji Fitch Ratings o obniżeniu perspektywy ratingu Polski to tylko potwierdzenie, że sytuacja fiskalna wymaga większej uwagi - mówi Ludwik Kotecki w rozmowie z Pulsem Biznesu. Członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP) zwraca uwagę, że choć w ciągu ostatnich trzech lat deficyt finansów publicznych był podwyższony, to jednak udało się wyraźnie obniżyć inflację. Jednak, jak mówi, sytuacja w finansach publicznych jest poważna.
- Większość ekonomistów myślała, że deficyt w budżecie na 2026 r. będzie punktem zwrotnym w procesie wychodzenia z wysokiego deficytu. Tak się nie dzieje, to sygnał, który potwierdza, że sytuacja jest poważna, co powinno dodatkowo wzmacniać konieczność dyskusji [na temat konsolidacji finansów publicznych - red.] – mówi Ludwik Kotecki.
W piątek agencja Fitch Rating przy okazji przeglądu oceny wiarygodności kredytowej Polski utrzymała co prawda rating na poziomie A-, ale jednocześnie obniżyła jego perspektywę do negatywnej. Zdecydowała się na taki krok ze względu na utrzymujący się wysoki deficyt finansów publicznych (w tym roku ma on sięgnąć 6,9 proc. PKB, w przyszłym wynieść 6,5 proc. PKB), ale także napięcia polityczne w Polsce.
Ludwik Kotecki pytany, czy decyzja Fitch Rating nie jest dodatkowym czynnikiem, który będzie skłaniał RPP do wstrzymywania się z obniżkami stóp procentowych, powiedział, że „to nie polityka fiskalna jest wyznacznikiem poziomu realnych i nominalnych stóp procentowych”.
- Naszym mandatem nie jest ocenianie rządu, lecz sprowadzanie inflacji do poziomu zgodnego z celem NBP czy RPP, czyli 2,5 proc. I to nam idzie na razie całkiem dobrze. Inflacja nie przejmuje się deficytem, nie przejmuje się długiem, tylko sobie spada. Z pierwszych szacunków wiemy, że w sierpniu spadła do poziomu 2,8 proc. Z niego dobrze widać już cel inflacyjny – powiedział członek RPP.
Jeszcze jedna obniżka stóp w tym roku
Według naszego rozmówcy mimo postępującego spadku inflacji RPP powinna nadal prowadzić ostrożną politykę pieniężną. W tym roku rada dokonała już cięć stóp łącznie o 100 punktów bazowych, stopa referencyjna NBP spadła z 5,75 do 4,75 proc. obecnie. Ostatniego cięcia – o 25 punktów bazowych – rada dokonała w pierwszym tygodniu września.
- Ale nie wykluczałbym, że jest przestrzeń na jeszcze jedną obniżkę w tym roku. My oczywiście znaliśmy projekt budżetu na ostatniej radzie, o nim dyskutowaliśmy i mimo to podjęliśmy decyzję o obcięciu stóp procentowych o 25 punktów bazowych. Dlaczego? Dlatego, że to inflacja jest najważniejszym parametrem, który decyduje o naszych decyzjach – mówi Ludwik Kotecki.
Jego zdaniem przy ewentualnej decyzji o kolejnej redukcji RPP nie musiałaby czekać do listopada na nową projekcję inflacji i PKB, bo „projekcja wiele nie zmieni”.
- Tego, czego nie wiemy, dowiemy się chyba już we wrześniu. A nie wiemy, co się będzie działo z cenami energii elektrycznej od października do końca roku oraz w przyszłym roku. Czy będzie dalsze mrożenie cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych i jakie będą taryfy, które wejdą w życie od pierwszego stycznia. To są dwa parametry, które dosyć istotnie będą wpływać i na prognozy krótkoterminowe, i właśnie na projekcję inflacji – ocenia członek rady.
Docelowy poziom stóp bez pośpiechu
Zdaniem Ludwika Koteckiego docelowy poziom stóp procentowych w Polsce to 3,5-4 proc. Ale, jak zastrzega ekonomista, dojście do niego powinno być rozłożone w czasie.
- Nie spieszyłbym się z dochodzeniem do tego poziomu, czyli raczej wykluczam, że doszlibyśmy do niego już w 2026 r. A to dlatego, że mimo bardzo dużych postępów w dezinflacji ciągle nie jesteśmy w celu [inflacyjnym — red.] – ocenia członek RPP.
Ludwik Kotecki wyjaśnia, że choć inflacja konsumencka wyliczana przez GUS spadła do 2,8 proc., to inflacja bazowa, nieuwzględniająca cen żywności i energii, nadal sięga 3,3 proc.
- To jest ciągle dużo więcej niż 2,5 proc., do którego powinniśmy dążyć. Ostrożnie i cierpliwie dążmy do naszego celu – powiedział Ludwik Kotecki.
Jego zdaniem obecnie największym czynnikiem ryzyka dla inflacji jest utrzymywanie się wysokiej dynamiki płac.
- Można powiedzieć, że polityka rządu też jest tu taka, żeby już płac tak silnie nie podwyższać po bardzo wysokich podwyżkach w zeszłym roku. Zatem można się spodziewać stopniowego schodzenia dynamiki wynagrodzeń w gospodarce do poziomów bardziej spójnych z inflacją. Wtedy będzie już pełnia szczęścia. Oczywiście oprócz deficytu [finansów publicznych - red.], którym też się powinniśmy martwić – podkreśla Ludwik Kotecki.
Cała rozmowa we wtorkowym PB Brief, codziennym podcaście Pulsu Biznesu.