Według zarządzających ostatnie wzrosty na GPW są tylko chwilowym odreagowaniem. Po nich bessa może wrócić. Czy aby na pewno?
W ostatnich dniach poprawiły się humory inwestorów na całym świecie. Giełdowe indeksy gwałtownie ruszyły w górę, odbijając się od dna bessy. No, właśnie. Pytanie, czy to rzeczywiście było dno? Może to tyl- ko chwilowe odreagowanie. Sprawdziliśmy, co myślą krajowi specjaliści, którzy zarządzają oszczędnościami milionów Polaków w funduszach inwestycyjnych. Wśród nich dalej przeważają pesymiści. Optymiści się jednak odgryzają.
— Jeśli jest tak źle, to może być tylko lepiej — mówią z nadzieją.
To tylko korekta
Zarządzający krajowych TFI studzą
rozgrzane głowy inwestorów.
— Niestety, to korekta w trendzie spadkowym. Poprawa koniunktury na warszawskim parkiecie może potrwać jeszcze przez najbliższe cztery tygodnie — przewiduje Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
W podobnym tonie wypowiada się Grzegorz Mielcarek, prezes Investors TFI.
— Mamy podręcznikowe odbicie w czasie bessy. Silna, wzrostowa korekta nie znajduje jednak uzasadnienia w fundamentach. Ostatnie dane makroekonomiczne nie wskazują na poprawę sytuacji. Wręcz przeciwnie. Jest coraz gorzej, szczególnie w strefie euro. Nawet teoretycznie defensywne spółki, jak telekomy, mają kłopoty. Recesja przybiera na mocy — straszy Grzegorz Mielcarek, prezes Investors TFI.
Bessa jeszcze żyje
Niestety, zarządzający nie mają
dobrych wieści dla właścicieli akcji. Z reguły obstawiają, że bessa pokaże
jeszcze pazur. I to w tym roku.
— Po korekcie trzeba się przygotować na powrót spadków. Możliwe, że za kilka miesięcy ustalimy nowy dołek — ostrzega Sebastian Buczek.
Podobnie uważa Grzegorz Mielcarek.
— Prawdopodobieństwo, że wzrosty się utrzymają, jest niewielkie. Powrót do spadków może być równie gwałtowny, jak ostatnia korekta wzrostowa. Negatywny scenariusz zakłada, że jesienią ustalimy kolejne dno — prognozuje Grzegorz Mielcarek.
Daleko też do optymizmu Markowi Mikuciowi, zarządzającemu subfunduszem Allianz Akcji Małych i Średnich Spółek.
— Wiele firm musi osiągnąć kolejne minima. Nie podpisuję się jednak pod pesymistycznymi scenariuszami. Nie przewiduje zejścia indeksu blue chipów poniżej 2 tys. punktów — uspokaja Marek Mikuć.
Na rynku wciąż można znaleźć optymistów. Są nimi chociażby Wojciech Olszewski, który zarządza PTE Polsat (fundusz ma największy udział akcji w portfelu ze wszystkich OFE) czy Tomasz Bardziłowski z Unicredit CA IB.
— Na koniec roku będziemy wyżej niż obecnie. To może być 10 proc. więcej. Choć nie wykluczam, że wzrosty mogą być jeszcze większe — mówi nam Adam Drozdowski, zarządzający PZU Optymalnej Alokacji.
Z akcjami spokojnie
Kolejne możliwe spadki i
powszechny pesymizm na rynku zniechęcają do zakupów akcji. Paradoksalnie
zarządzający radzą, aby się przełamać i ulokować w mocno przecenionych akcjach
chociaż część oszczędności. Bo — jak twierdzi Marek Mikuć — jeśli inwestycja ma
być paroletnia, to czy kupiliśmy tydzień temu, kupimy dziś czy za tydzień, nie
ma większego znaczenia. Wtóruje mu Sebastian Buczek.
— Z długoterminowego punktu widzenia można coś podkupić. Warto jednak pamiętać, że ceny mogą być jeszcze atrakcyjniejsze — mówi „PB” prezes Quercus TFI.
Analitycy sugerują, aby nie czekać na dno na giełdzie, bo w praktyce trudno się w nie wstrzelić. Zakupy lepiej rozłożyć na raty. W grę wchodzi też rozłożenie ryzyka na obligacje.
— Zalecam akumulowanie akcji. Jednak jeszcze za wcześnie, aby 100 proc. portfela inwestować na giełdzie. Dopóki sytuacja się nie wyklaruje, lepiej wybrać dobry fundusz mieszany — zaleca Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI.
A może obligacje
Za zrównoważonymi funduszami
inwestycyjnymi przemawia jeszcze jedno. Atrakcyjny drugi składnik ich portfela —
obligacje. W ostatnich miesiącach, podobnie jak akcje, mocno taniały. Wiązało
się to z cyklem podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP)
oraz problemami z płynnością globalnych instytucji finansowych. Teraz sytuacja
się poprawia. Spadek cen surowców może pociągnąć w dół inflację, a wtedy RPP
zacznie obniżać stopy procentowe. Jeśli sprawdzi się ten scenariusz, właściciele
obligacji, zwłaszcza tych o późniejszym terminie wykupu, mają szansę na
ponadprzeciętne zyski. Potwierdza to coraz więcej krajowych analityków.
— Warto już inwestować na krajowym rynku długu. Na razie rentowność jest wysoka, bo rosła presja inflacyjna. W kilka miesięcy inflacja powinna wyhamować. To oznacza, że poprawi się sy- tuacja na rynku obligacji — przewiduje Witold Garstka, zarządzający Arka BZ WBK Obligacji.
Więcej w poniedziałkowym "Pulsie Biznesu".