Krajowe TFI: to nie koniec bessy

Anna Borys
opublikowano: 2008-07-28 07:10

Zarządzający znów ostrzegają przed niedźwiedziem na parkiecie. Sugerują jednak, aby się go nie bać i powoli kupować akcje z domieszką obligacji

Według zarządzających ostatnie wzrosty na GPW są tylko chwilowym odreagowaniem. Po nich bessa może wrócić. Czy aby na pewno?

W ostatnich dniach poprawiły się humory inwestorów na całym świecie. Giełdowe indeksy gwałtownie ruszyły w górę, odbijając się od dna bessy. No, właśnie. Pytanie, czy to rzeczywiście było dno? Może to tyl- ko chwilowe odreagowanie. Sprawdziliśmy, co myślą krajowi specjaliści, którzy zarządzają oszczędnościami milionów Polaków w funduszach inwestycyjnych. Wśród nich dalej przeważają pesymiści. Optymiści się jednak odgryzają.

— Jeśli jest tak źle, to może być tylko lepiej — mówią z nadzieją.


To tylko korekta
Zarządzający krajowych TFI studzą rozgrzane głowy inwestorów.

— Niestety, to korekta w trendzie spadkowym. Poprawa koniunktury na warszawskim parkiecie może potrwać jeszcze przez najbliższe cztery tygodnie — przewiduje Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.

W podobnym tonie wypowiada się Grzegorz Mielcarek, prezes Investors TFI.

— Mamy podręcznikowe odbicie w czasie bessy. Silna, wzrostowa korekta nie znajduje jednak uzasadnienia w fundamentach. Ostatnie dane makroekonomiczne nie wskazują na poprawę sytuacji. Wręcz przeciwnie. Jest coraz gorzej, szczególnie w strefie euro. Nawet teoretycznie defensywne spółki, jak telekomy, mają kłopoty. Recesja przybiera na mocy — straszy Grzegorz Mielcarek, prezes Investors TFI.


Bessa jeszcze żyje
Niestety, zarządzający nie mają dobrych wieści dla właścicieli akcji. Z reguły obstawiają, że bessa pokaże jeszcze pazur. I to w tym roku.

— Po korekcie trzeba się przygotować na powrót spadków. Możliwe, że za kilka miesięcy ustalimy nowy dołek — ostrzega Sebastian Buczek.

Podobnie uważa Grzegorz Mielcarek.

— Prawdopodobieństwo, że wzrosty się utrzymają, jest niewielkie. Powrót do spadków może być równie gwałtowny, jak ostatnia korekta wzrostowa. Negatywny scenariusz zakłada, że jesienią ustalimy kolejne dno — prognozuje Grzegorz Mielcarek.

Daleko też do optymizmu Markowi Mikuciowi, zarządzającemu subfunduszem Allianz Akcji Małych i Średnich Spółek.

— Wiele firm musi osiągnąć kolejne minima. Nie podpisuję się jednak pod pesymistycznymi scenariuszami. Nie przewiduje zejścia indeksu blue chipów poniżej 2 tys. punktów — uspokaja Marek Mikuć.

Na rynku wciąż można znaleźć optymistów. Są nimi chociażby Wojciech Olszewski, który zarządza PTE Polsat (fundusz ma największy udział akcji w portfelu ze wszystkich OFE) czy Tomasz Bardziłowski z  Unicredit CA IB.

— Na koniec roku będziemy wyżej niż obecnie. To może być 10 proc. więcej. Choć nie wykluczam, że wzrosty mogą być jeszcze większe — mówi nam Adam Drozdowski, zarządzający PZU Optymalnej Alokacji.


Z akcjami spokojnie
Kolejne możliwe spadki i powszechny pesymizm na rynku zniechęcają do zakupów akcji. Paradoksalnie zarządzający radzą, aby się przełamać i ulokować w mocno przecenionych akcjach chociaż część oszczędności. Bo — jak twierdzi Marek Mikuć — jeśli inwestycja ma być paroletnia, to czy kupiliśmy tydzień temu, kupimy dziś czy za tydzień, nie ma większego znaczenia. Wtóruje mu Sebastian Buczek.

— Z długoterminowego punktu widzenia można coś podkupić. Warto jednak pamiętać, że ceny mogą być jeszcze atrakcyjniejsze — mówi „PB” prezes Quercus TFI.

Analitycy sugerują, aby nie czekać na dno na giełdzie, bo w praktyce trudno się w nie wstrzelić. Zakupy lepiej rozłożyć na raty. W grę wchodzi też rozłożenie ryzyka na obligacje.

— Zalecam akumulowanie akcji. Jednak jeszcze za wcześnie, aby 100 proc. portfela inwestować na giełdzie. Dopóki sytuacja się nie wyklaruje, lepiej wybrać dobry fundusz mieszany — zaleca Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI.


A może obligacje
Za zrównoważonymi funduszami inwestycyjnymi przemawia jeszcze jedno. Atrakcyjny drugi składnik ich portfela — obligacje. W ostatnich miesiącach, podobnie jak akcje, mocno taniały. Wiązało się to z cyklem podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP) oraz problemami z płynnością globalnych instytucji finansowych. Teraz sytuacja się poprawia. Spadek cen surowców może pociągnąć w dół inflację, a wtedy RPP zacznie obniżać stopy procentowe. Jeśli sprawdzi się ten scenariusz, właściciele obligacji, zwłaszcza tych o późniejszym terminie wykupu, mają szansę na ponadprzeciętne zyski. Potwierdza to coraz więcej krajowych analityków.

— Warto już inwestować na krajowym rynku długu. Na razie rentowność jest wysoka, bo rosła presja inflacyjna. W kilka miesięcy inflacja powinna wyhamować. To oznacza, że poprawi się sy- tuacja na rynku obligacji — przewiduje Witold Garstka, zarządzający Arka  BZ WBK Obligacji.

Więcej w poniedziałkowym "Pulsie Biznesu".