Apple - po dekadzie wysiłków i wydaniu miliardów dolarów - porzucił projekt samochodu elektrycznego. Był zbyt trudny, ryzykowny i kosztowny. W tym samym czasie Xiaomi - dotąd kojarzone głównie z budżetowymi smartfonami - zaprezentowało swój pierwszy model samochodu elektrycznego, SU7. Samochód wyprzedał się w kilka godzin po premierze, a design i cena przyćmiły konkurencję ze strony Tesli. Xiaomi nie tylko więc wprowadziło na rynek auto - spółka zadeklarowała, że chce zostać jednym z trzech największych koncernów motoryzacyjnych na świecie. Rzekomy gigant postępu dał za wygraną, a „podrabiacz” podjął rękawicę.
Kapitał ludzki rdzeniem konkurencji
Widać to choćby na rynku smartfonów. Sprzedaż iPhone’ów w Chinach spada, podczas gdy Huawei odzyskuje udziały rynkowe dzięki Mate 60 Pro napędzanemu chipem w technologii 7 nm zaprojektowanym w kraju, mimo sankcji, które miały taki postęp uniemożliwić. Amazon zamyka swoje futurystyczne sklepy „Just Walk Out”, a Pinduoduo z aplikacją Temu szturmuje amerykański rynek e-commerce zmieniając przyzwyczajenia konsumentów w mniej niż rok. Ford wstrzymuje budowę fabryki baterii w Michigan, a BYD eksportuje miliony aut elektrycznych, prezentuje ultraszybkie ładowarki i rozwija baterie sodowo-jonowe, które mogą przedefiniować branżę.
Strukturalną przewagą Ameryki przez dekady było przyciąganie najbardziej ambitnych młodych ludzi na świecie. Trzy czwarte zagranicznych studentów STEM zostawało po studiach, wypełniając kluczowe luki w AI, biotechnologii czy obronności. Współzałożycielami 60 proc. topowych firm AI w USA byli imigranci. Dziś jednak w Waszyngtonie rozważa się zakaz przyjmowania chińskich studentów. Często niesmaczne polityczne gesty i podejrzliwość wypychają talenty za granicę.
Chiny robią odwrotnie - Xi Jinping nazwał kapitał ludzki „rdzeniem konkurencji międzynarodowej”. Programy dla powracających naukowców oferują granty, wsparcie dla rodzin i prestiż. Podczas gdy Ameryka zamyka drzwi, Chiny otwierają je coraz szerzej. Według głośnego australijskiego badania "The Critical Technology Tracker", dwadzieścia lat temu wynik rywalizacji był jasny: USA prowadziły w 60 z 64 kluczowych technologii. Dziś to Chiny mają przewagę w 57.
Podczas gdy Ameryka zamyka drzwi, Chiny otwierają je coraz szerzej. Według głośnego australijskiego badania "The Critical Technology Tracker", dwadzieścia lat temu wynik rywalizacji był jasny: USA prowadziły w 60 z 64 kluczowych technologii. Dziś to Chiny mają przewagę w 57.
Najdobitniej widać to w motoryzacji. Rynek wart 3 bln USD – pięciokrotnie więcej niż smartfony - stanowi o gospodarczej dominacji. Chińskie marki kontrolują już 60 proc. sprzedaży aut osobowych, trzy lata temu było to 35 proc. Tesla straciła połowę udziałów, a GM, Ford, Toyota czy Volkswagen notują straty. BYD wyprzedził Teslę jako największego producenta elektryków na świecie. Jego auta są tańsze, szybsze w ładowaniu i wspierane własną technologią baterii, jakiej Zachód jeszcze nie ma.
Szeroką ławą
Historia nie kończy się na motoryzacji. Sankcje miały zatrzymać Chiny w półprzewodnikach. Tymczasem SMIC produkuje chipy klasy 7 nm na starszych maszynach DUV, a Huawei zgłosił ponad 900 patentów w obszarze chipletów. Nawet jeśli USA utrzymają chwilową przewagę w najbardziej zaawansowanych procesach, Chiny kontrolują już masową produkcję starszych układów - tych, które napędzają samochody, AGD czy przemysł.
W biotechnologii Chiny odpowiadają za niemal jedną czwartą nowych leków w globalnych pipeline’ach. Firmy takie jak Akeso rozwijają terapie onkologiczne, które mogą przewyższyć flagowe rozwiązania amerykańskich koncernów, a jednocześnie 80% substancji czynnych w generykach w USA pochodzi z Chin.
W energetyce w ubiegłym roku Chiny zainstalowały więcej paneli słonecznych niż wynosi cała moc amerykańskiej sieci. Stanowią o 90 proc. globalnej produkcji polisilikonu i wafli oraz 83 proc. paneli. USA nie produkuje niemal niczego.
Andy Grove, legendarny szef Intela, ostrzegał lata temu: Ameryka stała się krajem „wysokich marż i niskiego dobrobytu”. Wynajduje, ale nie skaluje. „Bez skalowania nie tylko tracimy miejsca pracy - tracimy kontrolę nad nowymi technologiami”. Chiny uczyniły skalowanie misją narodową. Dziś produkują 30 proc. dóbr na świecie - więcej niż USA, Japonia i Niemcy razem wzięte. Automatyzują szybciej niż ktokolwiek, kupując od lat najwięcej robotów przemysłowych. Xiaomi ma już fabrykę pracującą bez ludzi, a roboty kelnerskie w Chinach wynajmuje się taniej niż ludzki personel w Korei.
W AI Ameryka wciąż prowadzi, ale przewaga topnieje. Chińskie firmy trenują modele na własnych chipach, adaptują technologie do lokalnych danych i budują centra danych w tempie gigawatów kwartalnie. W epoce open source przewagi algorytmiczne szybko się rozmywają. Stajemy więc wobec najbardziej zaciętej rywalizacji gospodarczo-technologicznej XXI w. Na powierzchni Ameryka nadal wygląda mocno - z armią, Doliną Krzemową, uniwersytetami i Wall Street. Ale w przybliżeniu, sektor po sektorze, obraz staje się inny. Chiny systematycznie, często spektakularnie, przejmują inicjatywę.
Dziś to już nie kwestia wyłącznie tego czy Chiny dogonią Amerykę. Pytanie brzmi: czy Ameryka będzie w stanie dotrzymać im kroku.