W ostatnim kwartale minionego roku ceny ubezpieczeń na całym świecie wzrosły o 13 proc. – wynika z raportu „Global Insurance Market Index” przygotowanego przez firmę brokerską Marsh. To siedemnasty kwartał z rzędu, w którym ceny ubezpieczeń są coraz wyższe.

Przyczyny wzrostów
Ten trend dotyczy także polskiego rynku. Blanka Kuzdro-Chodor, dyrektor działu klienta korporacyjnego w Marshu, tłumaczy, że w Polsce odnotowaliśmy wzrost cen na poziomie 15-20 proc.
– Oswoiliśmy się już w takim wzrostem i na razie nie widać, żeby miał on wyhamować. Nie pomaga w tym rosnąca inflacja, która ma bezpośredni wpływ na wyższe koszty likwidacji szkód. Dlatego musimy liczyć się z tym, że trend wzrostowy nadal będzie się utrzymywał – mówi Blanka Kuzdro-Chodor.
Tomasz Szarek, dyrektor zarządzający pionem klienta korporacyjnego i rozwoju biznesu w firmie ubezpieczeniowej Uniqa, dodaje, że wyższym cenom sprzyjają także rosnące koszty reasekuracji oraz anomalie pogodowe.
– Poza tym wciąż nie wiadomo, jak będzie rozwijała się gospodarka pod wpływem kolejnych fal pandemii, jaki będzie wzrost PKB oraz czy, kiedy i gdzie trafią unijne fundusze – mówi Tomasz Szarek.
Wojciech Woźnica, dyrektor ds. ubezpieczeń majątkowych w firmie Willis Towers Watson Polska, do listy elementów sprzyjających podnoszeniu cen dodaje także niską rentowność ubezpieczeń w segmencie korporacyjnym oraz zmniejszającą się liczbę ubezpieczycieli na polskim rynku.
Anna Midera, dyrektor biura ubezpieczeń majątkowych w firmie brokerskiej STBU Brokerzy Ubezpieczeniowi, zaznacza natomiast, że w przypadku ubezpieczeń majątkowych, których ochrona zaczęła się od 1 stycznia, niemalże automatycznie trzeba było liczyć się ze wzrostem składki o co najmniej 5-8 proc. ze względu na inflację.
– Do tego dochodzi jeszcze kwestia wzrostu składki związanej z potrzebą urealnienia wartości odtworzeniowej ubezpieczanych nieruchomości w efekcie wyższych kosztów materiałów i robocizny. Łącznie przekłada się to na wzrost kosztu ubezpieczenia mienia nawet o 25-30 proc. – tłumaczy Anna Midera.
– W indywidualnych przypadkach, przy małej szkodowości, bardzo dobrych zabezpieczeniach i świadomym podejściu do zarządzania ryzykiem klienci otrzymują stawki na tym samym poziomie, co w 2021 r. – wtóruje jej Wojciech Woźnica.
Gdzie jest drożej
Wzrost ceny ubezpieczeń w Polsce zaczął być zauważalny szczególnie w ostatnim kwartale minionego roku. W największym stopniu dotyczył ubezpieczeń D&O, czyli odpowiedzialności cywilnej członków władz spółek.
– Podwyżki sięgały nawet 25 proc. Od nowego roku wpływają oferty nawet z 40-procentową zwyżką w porównaniu do ubiegłego roku przy zachowaniu tożsamych parametrów ubezpieczenia. Po negocjacjach cena zostaje nieco obniżona, ale ogólnie wzrost jest mocno odczuwalny – mówi Anna Midera.
Ceny rosną jednak wolniej, ponieważ liczba szkód spadła.
– Oczekujemy, że chociaż w 2022 r. niektórzy nabywcy ubezpieczeń D&O – na przykład spółki o podwyższonym ryzyku i branże narażone na COVID-19 – mogą spodziewać się mniej korzystnych stawek, to większość firm zauważy poprawę warunków – uważa Wojciech Woźnica.
Trudno spodziewać się podobnego scenariusza w przypadku cyberubezpieczeń.
– Zwyżki wynoszą tutaj średnio aż 65-92 proc. w stosunku do ochrony, która wygasa. Powodem jest oczywiście europejska i światowa szkodowość, ale również obniżanie dostępnej pojemności limitów, co skutkuje koniecznością jej poszukiwania u nowych ubezpieczycieli – mówi Małgorzata Splett, dyrektor działu ubezpieczeń finansowych i profesjonalnych oraz fuzji i przejęć w Marshu.
Stawki rosną także w ubezpieczeniach majątkowych dla firm. Najmniej odczuwalny jest wzrost cen ubezpieczenia mienia dla sektora MŚP.
– O ile ryzyko jest mierzalne i nie odbiega od standardu, a przy okazji jeszcze mieści się w progu składek minimalnych zakładanych przez ubezpieczycieli, to odnawiamy programy praktycznie bez większych zmian w porównaniu do ubiegłego roku. Podobnie w przypadku klientów, nawet korporacyjnych, którzy mieli programy na przykład dwuletnie – trend zwyżkowy jeszcze w tym roku może ich ominąć dzięki wcześniejszym ustaleniom – mówi Anna Midera.
Problematyczne floty
Są jednak także polisy, w przypadku których stawki spadają. Dotyczy to ubezpieczeń należności handlowych.
– Należą one do nielicznej grupy produktów charakteryzujących się spadkiem stawek. Przełom 2020 i 2021 to wyhamowanie trendu podwyżek, ale już od drugiego kwartału minionego roku mamy regularne obniżki. Stawki spadają zarówno na rynku lokalnym, jak i globalnym – mówi Marcin Olczak, dyrektor departamentu ryzyk kredytowych w Marshu.
Dodaje, że w latach 2020 i 2021 szkodowość była niska. Wzrost niewypłacalności, który wszyscy komentują, dotknął ubezpieczycieli w niewielkim stopniu, co obecnie pozwala im oferować atrakcyjne ceny. W tym roku może się to jednak zmienić.
– Zakładamy, że w bieżącym roku kłopoty poszczególnych krajów będą w większym stopniu wpływały na ograniczenie możliwości uzyskiwania limitów niż na same stawki – mówi Marcin Olczak.
Z kolei Wojciech Woźnica tłumaczy, że presja na wzrost stawek zaczyna się pojawiać, jednak jest ona w dużej mierze uzależniona od sytuacji gospodarczej w naszym kraju.
– Obecnie sytuacja jest stabilna, jednak w przypadku jej pogorszenia stawki wzrosną – mówi Wojciech Woźnica.
Największe spadki cen można zaobserwować w ubezpieczeniach flotowych.
– Tutaj ceny spadają średnio o 15-20 proc. – mówi Wojciech Woźnica.
Tomasz Szarek uważa, że konkurencja na tym rynku jest niezdrowa.
– Być może niektórzy wierzą, że nowe regulacje prawne zwiększające wysokość mandatów wpłyną na lepszą jazdę, a tym samym zmniejszą liczbę zdarzeń na drogach. Jednak w naszym przekonaniu stawki zeszły do poziomu, który uniemożliwia właściwe zarządzanie ryzykiem i zapewnienie rentowności. Moim zdaniem floty w 2022 r. zafundują firmom, które obniżają ceny, zbyt duży ciężar do udźwignięcia. My postanowiliśmy świadomie tego uniknąć. Oczywiście nie rezygnujemy z flot zupełnie, ale na pewno nie będziemy robili tego biznesu za wszelką cenę – mówi Tomasz Szarek.