WIG pokonał 40 tys. pkt, WIG 20 przełamał 3 tys. Czy do kolekcji rekordów hossa dołoży tysiąc zł za akcję którejś ze spółek?
Indeksy giełdowe zaliczają kolejne bariery. Kursy spółek biją seryjnie historyczne rekordy. Choć na rynku są akcje z cenami idącymi w setki złotych, inwestorzy nie doczekali się pokonania przez którąś ze spółek poprzeczki na wysokości 1000 zł. Blisko tego rekordu było jeszcze niedawno LPP, ale wyraźnie dostało zadyszki. Jeśli nie LPP, to… jest problem. Analitycy nie mają żadnego kandydata i wskazują na lepsze oraz szybsze sposoby na zyski.
Szansa była
LPP, dystrybutor odzieży, przez długi czas było niemal murowanym faworytem do pokonania magicznej bariery 1000 zł. W ostatnich pięciu latach średnioroczny wzrost przychodów LPP przekroczył 34 proc., a zysków 24 proc. Dynamiczny wzrost wyników napędzał kurs, który we wrześniu ubiegłego roku sięgnął 950 zł. Zabrakło 5 proc. do magicznego poziomu. Rozczarowanie ostatnimi kolekcjami i wynikami spółki znacznie jednak kurs osłabiło. Zdaniem analityków, obecnie nie ma szans, aby giełdowa hossa wywindowała akcje którejkolwiek firmy powyżej tego poziomu.
— Nie zanosi się na to, by jakaś spółka sięgnęła 1000 zł. Może LPP miałoby jeszcze szansę, ale Unia Europejska zaczyna stosować różne ograniczenia importu z Chin i nie wiadomo, jak to wpłynie na działalność spółki — zaznacza Mirosław Saj, makler DM BISE.
— Obecnie kurs LPP jest w trendzie spadkowym, ma trudności z utrzymaniem dotychczasowego wysokiego tempa rozwoju. Do 1000 zł brakuje 30 proc. Może wydawać się niewiele, ale chyba spółka wyczerpała na razie potencjał wzrostowy — dodaje Marcin Czerwonka, makler BM BPH.
Wysokie nominały
Obecnie najwięcej — 725 zł — zapłacić trzeba za jedną akcję Banku BPH. Ponad 500 zł kosztują walory ING BSK, LPP i Żywca.
— Nie sądzę, aby Bank BPH czy ING BSK miały potencjał wzrostu wyceny do poziomu 1000 zł. Akcjom Żywca brakuje płynności, co raczej nikogo nie kusi do kupna — ucina Mirosław Saj.
Zdaniem Wojciecha Szymona Kowalskiego, niezależnego analityka, wycena Banku BPH zależy przede wszystkim od losów fuzji z Pekao.
— Włosi mogą jeszcze ogłosić wezwanie, ale nie pomoże to we wzroście do 1000 zł. Być może szansę ma ING BSK, ale pod warunkiem, że dalej będzie rozwijał się bardzo dynamicznie. Dla Żywca obecność na giełdzie ma wymiar raczej marketingowy. Spółka wypłaci niedługo sporą dywidendę, co obniży przejściowo kurs o jej wartość — wskazuje Wojciech Szymon Kowalski.
Również wśród pozostałych firm, które kosztują powyżej 100 zł, specjalistom trudno wytypować kandydata do przebicia magicznej bariery.
— Nie widzę firmy, która miałaby taki potencjał. Deweloperzy GTC i Echo raczej będą sięgać po kapitał z giełdy na inwestycje, a nie śrubować wycenę. Wawel jest nawet atrakcyjny wskaźnikowo, ale raczej niemożliwe, by jego wycena wzrosła pięciokrotnie — ocenia Marcin Czerwonka.
Lepszy sposób
Wygląda na to, że żadna firma nie ma ambicji osiągnięcia czterocyfrowego kursu.
— Spółki zdecydowanie wolą split lub przeprowadzenie nowej emisji akcji z niską ceną. Najlepszym przykładem w ostatnim czasie jest Skotan — mówi makler BM BPH.
Na fali oczekiwań na emisję z prawem poboru kurs firmy sięgnął nawet 590 zł. W czwartek po raz pierwszy notowany był bez prawa poboru. Giełda wyznaczyła kurs odniesienia na 19,6 zł. Tymczasem cena w trakcie sesji spadła jedynie do 46 zł, czyli 134 proc. wyżej od poziomu odniesienia. Po co więc czekać na mozolną wspinaczkę do 1000 zł, skoro wysokie zyski można osiągnąć w znacznie krótszym czasie.