
Polski Sejm ma dzisiaj głosować nad tzw. ustawę o przeciwdziałaniu skutkom koronawirusa. Niemcy już przyjęli podobne regulacje. Jednym rozwiązań, które mają ochronić pracowników przed masowymi zwolnieniami, jest tam Kurzarbeit, czyli w wolnym tłumaczeniu „krótka praca”.
Dominik Matczak, prawnik z grupy Silverhand, podkreśla, że rozwiązania przyjęte w tarczy antykryzysowej u sąsiadów zza Odry dotyczą także Polaków pracujących za zachodnią granicą. W samym Berlinie i Hamburgu Polacy, po Turkach, są drugą największą grupą imigrantów. Zdaniem prawnika "krótka praca" będzie narzędziem, z którego imigranci na niemieckim rynku pracy będą szeroko korzystać.
- Niemiecki ustawodawca przygotował szereg rozwiązań mających na celu utrzymanie dotychczasowych miejsc pracy. Jednym z nich jest instrument prawny, który nazwano w języku niemieckim „Kurzarbeit” – mówi dr Dominik Matczak, prawnik z Grupy Silverhand.
Oznacza to – tłumaczy - zredukowanie regularnego czasu pracownika.
- Dla przykładu, jeśli zleceń w firmie wystarczy wyłącznie na trzy tygodnie efektywnej pracy, a w pozostałym tygodniu pracownik nie ma się czym zająć, to pracodawca za jego (wyrażoną pośrednio lub bezpośrednio) zgodą może złożyć wniosek do Federalnego Urzędu Pracy (niem. „Bundesagentur für Arbeit“) o przejściowe, trwające co do zasady maksymalnie 12 miesięcy, finansowanie wynagrodzenia w czasie, w którym ten pracownik nie wykonuje pracy z powodu przestoju (czyli w okresie pozostałego tygodnia) – tłumaczy dr Dominik Matczak.
Podkreśla, że w tym przypadku płatnikiem pensji zastępczej (niem. „Kurzarbeitergeld”) pozostaje w dalszym ciągu pracodawca, z tą jednak różnicą, że otrzymuje on w tym celu środki pieniężne od wskazanej powyżej instytucji.
Jego zdaniem, jest to „doskonała alternatywa wobec przymuszania pracowników do wzięcia urlopu bezpłatnego”. Rozwiązania są tymczasowe, mają też pewne minusy.
- Za okres przestoju pracownikowi przysługuje jedynie 60 proc. wynagrodzenia netto. Jeśli w gospodarstwie domowym pracownika znajduje się dziecko, to wówczas „Kurzarbeitergeld” wynosi nieco więcej, bo 67 proc. wynagrodzenia netto – wyjaśnia dr Dominik Matczak.
Do wynagrodzenia netto w tym przypadku nie są wliczone dodatki do pensji, takie jak diety.
- Wynagrodzenie netto nie zawsze odpowiada kwocie, którą pracownik otrzymuje co miesiąc na swoje konto. Zdarza się bowiem, że pracownicy otrzymują dodatkowo diety (np. Fahrgeld, tj. „bonus” z tytułu dojazdów do pracy). Diety te nie są wliczane do wynagrodzenia, stanowiącego podstawę wypłaty rekompensaty w postaci „Kurzarbeitergeld” – mówi dr Dominik Matczak.