Lego kontratakuje w sporze z Cobi

Małgorzata Birnbaum
opublikowano: 2002-12-23 00:00

Cobi, polski producent zabawek, walczy z potentatem klocków dla dzieci — Lego. Chociaż spółka z Warszawy w lipcu wygrała sprawę w sądzie, Duńczycy nie poddają się i walczą z konkurentem na Węgrzech i w innych krajach. W sądach, i nie tylko.

Kiedy Sąd Najwyższy odrzucił zarzuty firmy Lego, która oskarżała polskiego producenta Cobi o naruszanie przepisów o nieuczciwej konkurencji, wydawało się, że pięcioletnia wojna w sądach wreszcie się skończyła. Okazało się jednak, że to dopiero początek i te święta, które zawsze są żniwami dla firm zabawkarskich, nie będą wcale tak bardzo wesołe dla Cobi. Duńczycy wnieśli bowiem na Węgrzech sprawę przeciwko producentowi z Mieleckiej SSE i zablokowali jego sprzedaż.

— Prawodawstwo jest różne w różnych krajach. Oznacza to, że chociaż w jednym kraju sąd wydaje decyzję na naszą niekorzyść, możemy wnieść sprawę o naruszenie własności intelektualnej przeciwko tej samej firmie w innym kraju — tłumaczy Jette Orduna z Lego.

Inaczej tłumaczy to Robert Podleś, prezes Cobi.

— Na Węgry weszliśmy we wrześniu 2000 r. i z roku na rok podwajaliśmy sprzedaż. Otworzyliśmy biuro sprzedaży i być może dlatego Lego poczuło się zagrożone — mówi Robert Podleś.

Na Węgrzech Cobi musiało wstrzymać dystrybucję do czasu rozpatrzenia sprawy, którą sąd wyznaczył na marzec 2003 r. Tymczasem polski producent przygotował się do tegorocznego sezonu.

— Opracowaliśmy reklamy do magazynów dziecięcych, zarezerwowaliśmy miejsce na półkach w sklepach, planowaliśmy emisję reklamy w telewizji. Nie osiągnęliśmy planowanych przychodów wartości 500 tys. EUR (2 mln zł). Stracony zysk i poniesione koszty oceniamy na 100 tys. EUR (400 tys. zł). Planowaliśmy roczny obrót ze sprzedaży zabawek na Węgrzech rzędu 1,5 mln EUR (5,9 mln zł), ale nie uzyskamy nawet połowy tej kwoty — twierdzi Robert Podleś.

Cobi odwołał się od decyzji wstrzymania dystrybucji dwukrotnie: w sierpniu i październiku. Dotąd nie otrzymał odpowiedzi.

Chociaż na razie na drogę sądową obie firmy weszły tylko w Polsce i na Węgrzech, Cobi zarzuca Lego bezpardonową walkę także w innych krajach.

— Lego informuje firmy, które importują nasze klocki, że zaskarżą nasz towar w sądzie danego kraju. To oznaczałoby sprawę sądową dla importerów, którzy w obliczu takich kłopotów wolą zrezygnować z importu klocków Cobi. Poza tym dystrybutorzy Lego grożą sprzedawcom, że jeśli będą zamawiać klocki Cobi, nie otrzymają atrakcyjnych upustów czy najlepiej sprzedających się zestawów, a nawet grożą wstrzymaniem współpracy — opowiada Robert Podleś.

Jego zdaniem, z tego powodu Cobi musiał wycofać się m.in. z Belgii, Czech, Słowacji, Danii i Hongkongu. Lego nie chciało ustosunkować się do tych zarzutów. Cobi nie jest jedyną firmą, z którą walczy Lego.

— Od ponad 60 lat Lego włożyło sporo wysiłku i pieniędzy w stworzenie produktów. Chronimy je przepisami o prawach autorskich. Gdy uważamy, iż pewne produkty są celowo bardzo podobne do naszych, wnosimy sprawę do lokalnego sądu. Często wygrywamy sprawy — zapewnia Jette Orduna.

I rzeczywiście. Lego zwyciężyło w ubiegłym roku w Austrii z firmą Best Lock, w 1999 r. w Grecji z firmami Klip i Epa, w tym samym roku również z Klip w Holandii. W ubiegłym roku firma przegrała natomiast sądową batalię z kanadyjską spółką Ritvik Toys we Włoszech.