Lekarz przejdzie na model subskrypcyjny

Anna BełcikAnna Bełcik
opublikowano: 2021-12-01 20:00

Na rynek wchodzi wirtualna przychodnia Doctor.One z wizją indywidualnego stałego kontaktu medyków z pacjentami. W projekt uwierzył pierwszy inwestor.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • kto stoi za Doctor.One
  • kto finansuje projekt
  • czy Doctor.One nie będzie naruszać interesu prywatnych placówek medycznych, zatrudniających lekarzy, dla których aplikacja została stworzona

Jeszcze w tym roku lekarzom i pacjentom udostępniona zostanie nowa aplikacja Doctor.One. To biznesowy pomysł Tomasza Rudolfa, współtwórcy The Heart, „fabryki start-upów”, zajmującej się tworzeniem i rozwojem spółek technologicznych, oraz Macieja Malendy, m.in. byłego dyrektora ds. innowacji i rozwoju w grupie Medicover. Doctor.One jest firmą założoną poza biznesowym ekosystemem The Heart.

Lekarz pod ręką
Lekarz pod ręką
Tomasz Rudolf (z lewej) i Maciej Malenda, założyciele Doctor.One, znaleźli niezagospodarowaną lukę w systemie opieki zdrowotnej. Chcą przekonać do swojego pomysłu środowisko lekarskie, a w dalszej kolejności np. ubezpieczycieli.
materiały prasowe

Koncept, z jakim startują, można przyrównać do wirtualnej prywatnej przychodni rozliczającej się z pacjentami w modelu subskrypcyjnym. Doctor.One zaoferuje lekarzom aplikację, za pośrednictwem której będą mogli pozostawać w stałym kontakcie z pacjentami, kontrolować postępy w leczeniu, zareagować na pogorszenie się stanu zdrowia, odpowiedzieć na dodatkowe pytania, zlecić wykonanie badań, wystawić receptę, zaplanować wizytę stacjonarną itp. W grę wchodzą głównie elementy opieki zdrowotnej, które dotychczas były niedostępne dla pacjentów, wymagały uzyskania bezpośredniego numeru telefonu do lekarza lub zarezerwowania nadprogramowej wizyty. Decyzja o udostępnieniu swojego profilu w Doctor.One będzie leżeć po stronie lekarzy, to oni będą także ustalać wysokość abonamentu za dodatkową usługę.

- Większa dostępność specjalisty, ciągłość opieki i utrzymanie pacjentów w zdrowiu zwiększą możliwości czasowe lekarzy - jeśli specjalista dobrze zna pacjenta, jest w stanie w kilka minut odpowiedzieć na jego pytanie - zaznacza Maciej Malenda, współzałożyciel Doctor.One.

Doctor.One obecnie buduje bazę lekarzy chętnych do wprowadzenia swojej prywatnej praktyki do wirtualnej przestrzeni.

– W ciągu kilku lat planujemy podjąć współpracę z ponad 10 tys. lekarzy w pięciu krajach. Pierwszym jest Polska – zapowiada Tomasz Rudolf.

Wsparcie w rynkowym debiucie i realizacji dalszych celów biznesowych zapewnił spółce inwestor. W rundzie pre-seed 2 mln zł w projekt zainwestował fundusz Movens Capital znany z inwestycji w Vue Storefront, Packhelp czy StethoMe.

Firma chce płynąć na fali rozwoju usług telemedycznych.

- Telemedycyna w ostatnich latach bardzo mocno się rozwinęła, a pandemia wzmocniła ten trend. Zdalne konsultacje z lekarzami są realizowane coraz częściej. Nadal jednak, zwłaszcza w nagłych sytuacjach, pacjenci łączeni są z dostępnym w danym momencie specjalistą. Potrzebna jest większa ciągłość opieki medycznej. Dziś, jeśli lekarz udostępnia pacjentom swój numer telefonu i na bieżąco nadzoruje proces ich leczenia, robi to bezpłatnie albo, w przypadku publicznej służby zdrowia, za bardzo niską stawkę kapitacyjną - mówi Tomasz Rudolf.

Jego zdaniem stały kontakt lekarza z pacjentem jest przydatny zwłaszcza w przypadku osób z chorobami przewlekłymi czy w podeszłym wieku.

– Doctor.One jest skonstruowany tak, by obsługa pacjentów z jego wykorzystaniem nie była czasochłonna. Sięgnęliśmy więc po formułę codziennych obchodów znanych z opieki szpitalnej – mówi Tomasza Rudolf.

Zdaniem Małgorzaty Gałązki-Sobotki, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, wiceprzewodniczącej Rady NFZ, aplikacja ma szansę zyskać przychylność środowiska lekarskiego.

– Młodzi lekarze dzięki aplikacji mogliby budować wizerunek eksperta i skupiać wokół siebie grupę stałych pacjentów. Doświadczonym lekarzom, cieszącym się dużą renomą, pozwoliłaby na ustrukturyzowanie dodatkowych konsultacji telefonicznych, które są realizowane także teraz, i uzyskanie za nie wynagrodzenia - mówi Małgorzata Gałązka-Sobotka.

Czy jednak korzystanie z indywidualnego systemu obsługi pacjentów nie będzie stanowić konkurencji dla prywatnych placówek medycznych, w których lekarze są zatrudniani?

– Każda placówka ochrony zdrowia w Polsce ma świadomość, że personel pracuje także dla jej bezpośredniej konkurencji. Placówki medyczne są obecnie skłonne do daleko idących ustępstw, by utrzymać najlepszych lekarzy - dodaje Małgorzata Gałązka-Sobotka.