Inflacja w styczniu 2025 r. zaskoczyła ekonomistów, sięgając 5,3 proc. w ujęciu rocznym wobec 4,7 proc. w grudniu. To wynik wyraźnie wyższy od prognoz rynkowych, które zakładały wzrost do około 5 proc. W porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 1 proc.
Co podbija inflację
Za wzrost inflacji odpowiadają przede wszystkim ceny żywności, które w styczniu wzrosły bardziej, niż zwykle rosną o tej porze roku. Jak wskazują ekonomiści Banku Pekao, prawdopodobną przyczyną są wahania cen owoców i warzyw, choć dokładne dane poznamy dopiero w finalnym odczycie.
Ceny paliw zgodnie z przewidywaniami wzrosły prawie o 2 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem. Co do cen nośników energii, to wzrosły one o 1,4 proc. głównie za sprawą wejścia w życie nowych stawek dystrybucyjnych za gaz — zwracają uwagę ekonomiści Pekao.
Komentując dane GUS, podkreślają, że dodatkowym źródłem zaskoczenia były wyższe od oczekiwanych ceny wyrobów tytoniowych i alkoholu. W ciągu miesiąca wzrosły one aż o 1,5 proc. Powodem może być zmiana akcyzy — w przypadku alkoholu podwyżka weszła w życie z początkiem stycznia, natomiast podatek od wyrobów tytoniowych wzrośnie od marca, ale sprzedawcy mogą to już uwzględniać.
Inflacja bazowa też w górę
Szybszy wzrost cen używek może być jedną z przyczyn wyższej inflacji bazowej, czyli takiej, która nie uwzględnia zmian cen żywności i paliw. Teoretycznie to właśnie ten wskaźnik jest ważniejszy dla Rady Polityki Pieniężnej (RPP), bo pokazuje, jak kształtują się ceny pod wpływem procesów w gospodarce. Inflacja bazowa pomija czynniki zewnętrzne, na które polityka pieniężna nie ma wpływu.
Z szacunków ekonomistów wynika, że tak liczony wzrost cen w gospodarce w styczniu przyspieszył do 4,1 proc. rok do roku, a w ciągu miesiąca wyniósł 0,5 proc.
W ocenie ekspertów Pekao inflację bazową na początku roku mógł podwyższyć również negatywny efekt zmiany listy refundowanych leków. Dodatkowym czynnikiem mógł być wzrost płacy minimalnej o 8,5 proc.
— Te dane pokazują też, że początek roku firmy wykorzystały do zmiany cenników i podniesienia cen sprzedawanych towarów i usług — mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Argument dla jastrzębi w RPP
Choć eksperci podkreślają, że GUS jest jeszcze przed rewizją koszyka inflacyjnego — czyli przeliczenia na nowo proporcji, jakie ceny poszczególnych towarów i usług składają się na inflację — i zapewne rewizja doprowadzi do obniżenia samego wskaźnika, to jednak nie mają wątpliwości. Dane za styczeń posłużą za mocny argument dla zwolenników utrzymania podwyższonych stóp procentowych.
— Dane GUS na 100 proc. będą wykorzystane w marcu jako argument za utrzymywaniem stóp na tym poziomie, który jest, oraz za wzmocnieniem jastrzębiej retoryki. Uzasadnieniem będzie nie tylko odczyt wyższy od spodziewanego, ale też duża niepewność, jaka wiąże się z dalszym kształtowaniem się inflacji — mówi Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
Podobnego zdania jest Grzegorz Maliszewski. Według jego prognoz w całym 2025 r. łączna skala obniżek stóp procentowych może być mniejsza niż zakładane 100 punktów bazowych. Kluczowe będą dane z rynku pracy, gdzie widać już pewne oznaki hamowania presji płacowej.
— Przestrzeń do cięcia stóp jest, ale nie będzie duża, bo jak widać, inflacja jest uporczywa, szczególnie inflacja bazowa — ocenia Grzegorz Maliszewski.
RPP będzie decydować w sprawie stóp procentowych na posiedzeniu, które odbędzie się 11-12 marca. Będzie już wtedy dysponować nową projekcją inflacji. Obecnie główna stopa NBP — stopa referencyjna — wynosi 5,75 proc., a ostatnich obniżek RPP dokonała we wrześniu i w październiku 2023 r.
Co dalej z inflacją
Ekonomiści Pekao prognozują, że w najbliższych miesiącach inflacja może jeszcze przyspieszyć, osiągając szczyt w marcu lekko powyżej 5,5 proc. w ujęciu rocznym. Dopiero w drugim półroczu, dzięki efektom bazy statystycznej, możliwy jest spadek poniżej 4 proc.
„Utrapieniem będzie lepka i długo podwyższona inflacja bazowa, szczególnie w sektorze usług. Na trwałe do celu inflacyjnego NBP nie wrócimy szybko — w naszej opinii będzie to możliwe nie wcześniej niż w pierwszej połowie 2026 r.” — przewidują ekonomiści Pekao.
Większą optymistką jest Monika Kurtek. Jej zdaniem inflacja w Polsce osiągnęła już szczyt i w kolejnych miesiącach będzie systematycznie spadać. Na niższą inflację mogą wpłynąć także czynniki zewnętrzne. Ekspertka zwraca uwagę na spowolnienie gospodarcze w Europie, szczególnie w Niemczech, które może być wzmacniane wprowadzaniem ceł przez USA.
— To jest scenariusz dezinflacyjny dla Europy. Gorsza koniunktura to słabszy popyt, a cła to ryzyko dodatkowe zwiększenia podaży. I my możemy do siebie importować tę niższą inflację — tłumaczy Monika Kurtek.
Dodatkowym czynnikiem antyinflacyjnym pozostaje mocny złoty. Według ekonomistki Banku Pocztowego nawet jeśli perspektywa obniżek stóp procentowych osłabi polską walutę, to obecnie jest ona na najsilniejszych poziomach od początku 2018 r., a to też jest czynnik obniżający inflację, choćby ze względu na tańszy import.
