Wpiątek Europejski Bank Centralny (EBC) poinformował, że w grudniu ub.r.
odnotowano największy od 1997 r. spadek udzielanych pożyczek przez
tamtejsze banki — o blisko 5 mld EUR. Informacja ta przeszłaby pewnie
bez większego echa, gdyby nie fakt, że od kilkunastu dni Portugalia
staje coraz większym zmartwieniem dla tych analityków, którzy
twierdzili, że strefa euro może na kilka miesięcy odetchnąć… Nic z tego.
Kiedy 13 grudnia agencja S&P zdecydowała się obniżyć ratingi dla 9
państw strefy euro, mało kto zastanawiał się na tym, że oceny dla
Portugalii zostały obniżone do poziomu „śmieciowego”. Tymczasem to był
pierwszy wyraźny sygnał, że zakładany w zeszłym roku powrót tego kraju
na rynki finansowe w 2013 r. jest tak naprawdę coraz mniej realny.
Siłą rzeczy kolejny pakiet pomocowy okaże się koniecznością — wbrew
temu, co twierdzi premier Pedro Coelho, mający świadomość, że będzie się
to wiązać z kolejną rundą trudnych dla społeczeństwa wyrzeczeń. Już
teraz Portugalia to chyba najbiedniejszy kraj w strefie euro — PKB per
capita to zaledwie 21 tys. USD. Co gorsza, prognozy na ten rok nie są
dobre — gospodarka może skurczyć się o ponad 5 proc. i raczej nie odbije
się w 2013 r. Siłą rzeczy nie uda się wypełnić kryteriów narzuconych
przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy — na początku
stycznia rząd zrewidował oczekiwania dotyczące redukcji deficytu — w tym
roku będzie to 5,9 proc. PKB wobec zakładanych 4,5 proc. PKB.
Relacja długu do PKB oscyluje wokół 100 proc., ale bardziej niepokojące
są inne fakty — ogólne zadłużenie zagraniczne kraju to już 479 proc.
PKB, wobec analogicznej relacji dla Grecji wynoszącej 296 proc. (dane
BIS). Gorzej na tle Aten prezentują się też dane na temat całkowitego
zaangażowania zagranicznych banków w portugalski dług — to 244 mld USD
wobec 204 mld dla Grecji. Główni wierzyciele to instytucje z Niemiec,
Francji i Hiszpanii.
Rentowności portugalskich obligacji znów pną się w górę — trend
przyspieszył od połowy stycznia.
Obecnie dla papierów 10-letnich to już ponad 15 proc., a 5-letnie
przebiły barierę 20 proc. Kiedy inwestorzy uznają, że Portugalia może
stanowić duży problem?
Chyba wtedy, kiedy domknięta zostanie kwestia grecka, i dowiedzą się, w
jaki sposób. Brak zgody na większe zaangażowanie sektora publicznego, a
także wcześniejsze stwierdzenia niemieckiej kanclerz, iż precedens w
postaci „dobrowolnego” umorzenia części długów przez prywatnych
wierzycieli, to „jednorazowe” wydarzenie w strefie euro, mogą zacząć
budzić niepokój. Zwłaszcza że zdaniem części ekonomistów, kolejne
pompowanie pieniędzy w Portugalię nie ma sensu, jeżeli jednocześnie nie
rozważy się umorzenia dotychczasowych długów. Nawet w 50 procentach…