Los Polimeksu-Mostostalu w rękach drogowej dyrekcji

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2014-01-16 00:00

Budowlana spółka powalczy w sądzie z GDDKiA o 800 mln zł roszczeń. O ile przetrwa autostradową zawieruchę.

Lech Witecki, szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), jest niczym demiurg. Od niego zależy obecnie los Polimeksu-Mostostalu. Spółka zerwała kontrakty na odcinki A1 Stryków — Tuszyn, A4 Rzeszów — Jarosław oraz S-69 Żywiec — Zwardoń. W związku z tym GDDKiA może od niej zażądać wypłaty 85 mln zł gwarancji.

Dziś akcjonariusze Polimeksu, którym kieruje Gregor Sobisch, zdecydują, czy skonwertować część długu na akcje. Szef spółki wierzy, że mimo zawieruchy na autostradach, dostanie kredyt zaufania. [FOT. TR]
Dziś akcjonariusze Polimeksu, którym kieruje Gregor Sobisch, zdecydują, czy skonwertować część długu na akcje. Szef spółki wierzy, że mimo zawieruchy na autostradach, dostanie kredyt zaufania. [FOT. TR]
None
None

— Jeśli to zrobi, zachwiana zostanie płynność spółki i Polimex może upaść, ale odpowiedzialna za to będzie dyrekcja, ponieważ, w naszej opinii, nie ma prawa uruchomić zabezpieczeń. Wysłaliśmy już pisma do banków, by zabezpieczyły w sądzie wypłatę gwarancji. Mamy nadzieję, że uda się tego dokonać, obronimy nasze racje i Polimex jednak przetrwa trudne czasy — mówi Gregor Sobisch, prezes Polimeksu-Mostostalu.

Spółka też nie zasypia gruszek w popiele. Gregor Sobisch zapowiada, że wraz z konsorcjantami będzie w sądzie walczyć o odzyskanie 800 mln zł autostradowychroszczeń. Sprawa może potrwać dekadę, bo podobnych wniosków od innych drogowych wykonawców jest w sądach 700-800. Zarzewiem sporu między dyrekcją oraz Polimeksem są gwarancje, które miały zabezpieczyć roszczenia spółki i jej partnerów. GDDKiA przedstawiła Polimeksowi i jego partnerom gwarancje z Banku Gospodarstwa Krajowego, ale wykonawcy uznali je za bezwartościowe.

— Art. 649 Kodeksu cywilnego mówi o tym, że wykonawca może zażądać od inwestora gwarancji na wypłatę roszczeń związanych z dodatkowymi robotami, nieprzewidzianymi zdarzeniami itp. Wystąpiliśmy o takie gwarancje 29 listopada 2013, a dyrekcja miała 45 dni na ustosunkowanie się do nich — tłumaczy szef giełdowej spółki. Dyrekcja przedstawiła zabezpieczenia w piątek, czyli na kilka dni przed upływem 45-dniowego terminu. Okazały się jednak bezwartościowe, bo w każdej chwili mogła je odwołać.

— W tej sytuacji musieliśmy wypowiedzieć umowy. Na drogowych kontraktach mieliśmy do wykonania prace za 2 mld zł, ryzykowaliśmy więc, że kwota roszczeń wciąż będzie rosła, a my nie będziemy posiadać realnego jej zabezpieczenia — tłumaczy Gregor Sobisch. W odpowiedzi na zerwanie kontraktów przez Polimex, umowy wypowiedziała także GDDKiA, uznając, że spółka nie podołała zadaniu i nie była w stanie na czas wykonać zleceń. Teraz zapewne strony będą toczyć spór o to, kto faktycznie pierwszy zerwał kontrakt zgodnie z prawem.

Szef Polimeksu uważa, że pismo dyrekcji jest nieskuteczne, bo jeśli wykonawca poprosił o gwarancję, to zgodnie z Kodeksem cywilnym inwestor nie może zerwać kontraktu.