Lotos będzie wart 13 mld zł

Paweł Janas
opublikowano: 2007-07-16 08:48

Prezes Paweł Olechnowicz zapowiada podwojenie kapitalizacji. Kontrakty na morzach Północnym i Norweskim to szansa dla Lotosu na wzrost wartości. O ile oczywiście nie połknie go Orlen.

Kiedy w 2002 r. Paweł Olechnowicz obejmował stanowisko prezesa Grupy Lotos (wtedy jeszcze Rafinerii Gdańskiej), jej wartość rynkowa szacowana była na 800 mln zł. Trzy lata potem, gdy pomorska firma debiutowała na warszawskiej giełdzie, jej kapitalizacja wzrosła do 3,3 mld zł. Obecnie wynosi już 6,5 mld zł. Szef drugiej co do wielkości polskiej spółki paliwowej chce grać jednak o wiele więcej.

— Program budowy wzrostu wartości, który będzie realizowany w latach 2008-11, zakłada podwojenie obecnej kapitalizacji spółki — mówi Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos.

Ropa z północy
Przy utrzymujących się wysokich cenach ropy naftowej największy potencjał wzrostu wartości spółki ukryty jest w rozwoju działalności wydobywczej. Prezes Olechnowicz nie wyklucza więc, że zamierzony dwukrotny wzrost kapitalizacji może się okazać większy. Wszystko zależy od realizacji przygotowywanej właśnie strategii Grupy Lotos w segmencie wydobywczym. Ma ona być gotowa do czerwca 2008 r.

— Strategia nie tylko będzie mówiła o naszych planach, ale także pokaże nasze konkretne osiągnięcia. Obecnie koncentrujemy się na morzach Północnym i Norweskim. Prowadzimy zaawansowane rozmowy i zapewne już w czwartym kwartale roku będziemy mogli powiedzieć o ich wynikach. W grę wchodzi wejście z kilkunastoprocentowym pakietem do spółki wydobywającej ropę lub udział w jakimś projekcie wydobywczym — podkreśla Paweł Olechnowicz.

Jeśli plany się powiodą, Lotos chce znacznie zwiększyć wydobycie ropy ponad zapisane w strategii do 2012 r. milion ton rocznie.

— Planując ją, zakładaliśmy jedynie zwiększenie wydobycia ropy przez nasz Petrobaltic na Bałtyku — mówi szef Lotosu.

Inwestycje, inwestycje
Ropa to jednak nie wszystko, co ma nakręcać wzrost wartości spółki.

— Pomoże rozpoczęty już Program Kompleksowego Rozwoju Technicznego, który ma przynieść wzrost przerobu ropy z 6 mln do 10 mln ton rocznie. W związku z tym wzrosną oczywiście przychody, a przy odpowiedniej rentowności także zyski. Przecież to buduje wartość — zapewnia szef Lotosu.

W grę wchodzi również wzmocnienie pozycji firmy na rynku asfaltów i olejów silnikowych, a także biopaliw.

— Niedawny zakup KrakGazu ma być wstępem do rozwoju ekspansji Lotosu na rynku gazu płynnego — dodaje prezes.

Fuzja do rozważenia
Pytanie tylko, czy firma będzie realizować te plany samodzielnie. PKN Orlen, największy jej konkurent, nie kryje chęci połączenia z Lotosem. Wszystko w rękach skarbu, który kontroluje obie spółki. Rząd ledwie kilka miesięcy temu przyjął „Politykę dla przemysłu naftowego w Polsce”, która wyklucza taki scenariusz. Plany zawsze jednak mogą się zmienić, zwłaszcza w obliczu możliwej fuzji OMV z MOL. Szef Orlenu ma dobre kontakty z prezydentem Lechem Kaczyńskim jeszcze z okresu wspólnej pracy w NIK. Do pomysłu połączenia sił starał się przekonać Pawła Olechnowicza w ostatni czwartek. Nie bezowocnie…

— Zgadzam się wziąć udział w przygotowaniu analiz dotyczących fuzji. Jeśli przedstawiony w wyniku prac model udowodni, że połączenie firm odsunie od Orlenu groźbę wrogiego przejęcia przez Rosjan i dzięki temu wzrośnie bezpieczeństwo energetyczne Polski, to połączenie można realizować. Jeśli jednak analizy tego nie dowiodą, to najlepszy będzie samodzielny rozwój każdej spółki — podkreśla Paweł Olechnowicz.

Jednak nawet po fuzji Lotosu z Orlenem skarb państwa kontrolowałby jedynie około 40 proc. w połączonym gigancie.

— Na razie jednak plany ewentualnej fuzji nie stwarzają żadnego zagrożenia dla realizacji inwestycji spółki i programu wzrostu jej wartości — mówi prezes Olechnowicz.

Puls Biznesu wyd. 2391, s. 4