Lubera: Mam akcje, liczę na wzrost

Adrian Boczkowski
opublikowano: 2010-06-30 06:34

Słabe nastroje na rynku, noce w samolocie, trudne pytania — w takich warunkach rodził się sukces oferty Tauronu. Prezes Tauronu zdradza "PB" kulisy oferty wartej 4,2 mld zł

Największym zaskoczeniem dla wielu analityków był masowy udział Polaków w ofercie Tauronu. Nie tylko dla nich. Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) spodziewało się 100-150 tys. zapisów.

— To była bardzo miła niespodzianka, bo zainteresowanie przerosło nasze wyobrażenia. Jeśli dołożymy do ponad 230 tys. drobnych inwestorów akcje pracownicze, to w akcjonariacie Tauronu jest ponad 250 tys. indywidualnych inwestorów. To dla nas duża odpowiedzialność. Zapewniam, że po debiucie będziemy pracować, by wartość Tauronu rosła — mówi nam Dariusz Lubera, prezes Tauronu.

Duzi ustalili cenę...

Olbrzymie zainteresowanie Polaków prywatyzacjami po udanej ofercie PZU z maja oznaczało dużą redukcję zapisów (czytaj więcej na s. 20). Cenę sprzedaży akcji ustaliły jednak fundusze (drobni inwestorzy nie mogli kupować drożej). Z naszych informacji wynika, że deklaracja KGHM o chęci zakupu tylu papierów, by mieć około 11 proc. w kapitału Tauronu, zaskoczyła zarówno oferującego, jak i samą spółkę. Dzięki dość sporemu zainteresowaniu funduszy branżowy KGHM został jednak potraktowany jak inwestor finansowy, któremu w IPO nie przydziela się więcej niż 5 proc. kapitału spółki. Przy ustaleniu ceny nie brano pod uwagę zapisu KGHM. Udało się osiągnąć cenę 57 gr za walor przed scaleniem (4,2 mld zł za 52 proc. akcji Tauronu, z czego 3,15 mld zł od instytucji).

— Cena została ustalona przez rynek i zaakceptowana przez skarb państwa. Jestem prezesem i akcjonariuszem Tauronu. Nie sprzedaję akcji, bo uważam, że zwiększą swoją wartość. Jak się czuję z ostateczną ceną w IPO? Poznaliśmy po prostu wycenę rynku kapitałowego, która w mojej ocenie jest najlepszym punktem odniesienia — uważa Dariusz Lubera.

Nie było jednak spektakularnej wielkiej nadsubskrypcji w transzy dla instytucji.

— Książka była solidnie wypełniona. Aby jednak uniknąć porównywania alokacji ze średnią wśród funduszy, nie podajemy szczegółowych danych dotyczących zgłoszonego popytu w book buildingu —wyjaśnia szef Tauronu.

Jego zdaniem, Tauron i MSP mają powody do zadowolenia.

— Finałem ciężkiej pracy były ostatnie trzy tygodnie oferty, które pozwoliły uzyskać od inwestorów ponad 1 mld USD. Biorąc pod uwagę, że w tym czasie 95 proc. IPO w Europie zostało przesuniętych lub zawieszonych, to ofertę Tauronu można uznać za sukces — uważa prezes Lubera.

...rynek podpowiadał

Z naszych informacji wynika, że w okresie budowy książki popytu (4-21 czerwca) i przy ustalonej wielkości oferty, MSP nie mogło liczyć na więcej niż 57 gr za papier przed scaleniem (orientacyjne widełki to 55-70 gr). Czy to dobra cena?

— PZU zostało sprzedane po górnej cenie z widełek. PZU trudno było jednak wyceniać porównawczo. Tauron można porównać z Eneą i PGE. 57 gr oznacza dyskonto wobec PGE, ale premię wobec Enei — mówi szef Tauronu.

Jego zdaniem, czynników ryzyka oferty trudno byłoby doszukać się wewnątrz energetycznej grupy.

— Obawialiśmy się czynników zewnętrznych, jak kryzys grecki. Obawialiśmy się również przesunięć, co pociągnęłoby za sobą zmianę dat w harmonogramie oferty. Wszystko poszło jednak zgodnie z planem — mówi Dariusz Lubera.

Show na road show

Choć pieniądze ze sprzedaży akcji popłyną do MSP, przedstawiciele spółki musieli mocno zaangażować się w road-show, by dobrze przedstawić Tauron.

— Dziennie mieliśmy 6-8 jednogodzinnych spotkań, co wraz z przejazdami oznaczało ciężką pracę od godz. 7 do 20. W nocy przeloty. W sumie ponad 100 spotkań z inwestorami finansowymi na całym świecie — wspomina szef Tauronu.

Najbardziej zaskoczyły go pytania największych funduszy, nastawionych na długoterminowe inwestycje, dlaczego chce wypłacać dywidendę.

— Mówili, że mamy program inwestycyjny atrakcyjny od strony wzrostu biznesu spółki, więc po co wypłacać część zysku. Odpowiadałem prosto, że różni inwestorzy mają różne oczekiwania, więc kompromisem jest polityka dywidendowa opisana w prospekcie [co najmniej 30 proc. zysku netto na dywidendę w latach 2010-2012 oraz 40-50 proc. w kolejnych latach — red.] — mówi Dariusz Lubera.

Najbardziej szczegółowe pytania padały w Londynie.

— Dobrze znają branżę i polski rynek, bo są już u nas obecni — twierdzi prezes Tauronu.

Oprócz rozmów o polityce CO2 i planowanych inwestycjach, zagraniczni inwestorzy pytali również o sens wielu operacji w czasie oferty. Chodziło o konwersję akcji pracowniczych spółek z grupy kapitałowej na akcje Tauronu, inkorporację dwóch spółek, scalenie akcji oraz planowaną na sierpień emisję akcji dla skarbu państwa (akcje aportowe zostaną wydane w zamian za akcje czterech dużych spó- łek z Grupy Tauron).

— Odpowiadaliśmy, że był to pierwszy możliwy moment na takie operacje w ramach budowy grupy kapitałowej i nie trzeba będzie do nich wracać. Scalenie akcji było w interesie akcjonariuszy. Po debiucie przeprowadzenie takiej operacji wymagałoby zawieszenia notowań — mówi prezes Lubera.

Zagraniczni analitycy i zarządzający mieli spore problemy ze zrozumieniem dojścia do pełnej wartości regulacyjnej aktywów, od której zależą taryfy zatwierdzane przez URE.

— Trzeba było to wyjaśniać na przykładach, ale za to wszyscy po spotkaniu mówili, że wreszcie zrozumieli ten mechanizm. Jest on opisany w prospekcie, ale trzeba było to pokazać w praktyce — mówi Dariusz Lubera.

Czy road show zmienił jego postrzeganie biznesu Tauronu?

— Na pewno widzę już wyraźnie, jak na spółkę patrzą inwestorzy. Mniejsze znaczenie ma dla nich, że powstaną trzy nowe bloki energetyczne. Najważniejszy jest ostateczny wynik finansowy, korzyści osiągane z nowych inwestycji. Możemy chwalić się aktywami, ale muszą one pracować maksymalnie efektywnie — stwierdza szef dzisiejszego debiutanta.

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface

Partnerzy

GPW ORLEN