Zagraniczne firmy RTV nie rozumieją prawa pracy i tracą cierpliwość
Połowa sierpnia. Początek sezonu w przemyśle elektronicznym, w którym jesteśmy ponoć potęgą. A tu pracownicy chorują. Takie prawo.
Rusza wzmożona produkcja w fabrykach telewizorów, bo większość ludzi kupuje nowy sprzęt elektroniczny na święta. Tymczasem już od maja w polskich zakładach pracownicy zapadają na przewlekłe choroby, które zwykle kończą się w październiku. To może zniweczyć nasze mocarstwowe plany, zgodnie z którymi w 2010 r. 70 proc. telewizorów LCD produkowanych w Europie ma pochodzić z Polski. Firmy mogą nie wytrzymać.
Ogórki i budowy
— Średnio na zwolnieniach chorobowych jest obecnie 15 proc. pracowników. W niektórych dniach tygodnia nawet 20 proc. Nie mamy takich problemów w zimie — wtedy na chorobowym jest średnio 4 proc. ludzi. Myślę, że 90 proc. obecnych zwolnień wzięli ludzie, którzy pracują na czarno np. na budowie. Takie mamy prawo pracy — rozkłada ręce Andrzej Gołyga, prezes firmy Jabil Circuit Poland.
Jego firma zatrudnia w Kwidzynie 4,5 tys. osób. Produkuje m.in. panele LCD dla Sharpa, podzespoły elektroniczne, telewizory LCD (m.in. dla JVC), liczniki energii elektrycznej czy moduły elektroniki samochodowej. Te same problemy, co Jabil, mają i inni.
— „Sezon ogórkowo-budowlany” nam też daje się we znaki. W tym miesiącu sytuacja się po trochu normuje — dodaje Kinga Hirao, kierownik administracji w zatrudniającej ponad 800 osób firmie Sumika Electronic Materials, poddostawcy Sharpa.
Firmy płacą za to utratą kontraktów.
— W czwartym kwartale 2007 r. na zwolnieniach było 200-300 osób dziennie i nie byliśmy w stanie zrealizować nowego zamówienia. Zatrudniliśmy 400 pracowników czasowych, ale okazało się, że już za późno i kontrakt trafił do Azji — opowiada Flavio Monteleone z Videoconu, indyjskiego koncernu, który jest właścicielem zatrudniającej 2,6 tys. osób fabryki kineskopów i telewizorów LCD w podwarszawskim Piasecznie.
Tu do niedawna pracowników chronił układ zbiorowy i poziom przebywających na zwolnieniach sięgał 30 proc.
Czarno to widzą
Andrzej Gołyga podkreśla, że sytuacja pracodawców w Polsce zamiast się polepszać, jest coraz gorsza.
— Kiedyś pierwszy dzień zwolnienia chorobowego był bezpłatny. Zrezygnowano z tego. We Francji bezpłatne są pierwsze trzy dni zwolnienia. Kolejny problem to urlop na żądanie, rozwiązanie, którego w wielu krajach po prostu nie ma. W mojej fabryce najwięcej urlopów na żądanie jest w okolicach weekendu — opowiada Andrzej Gołyga.
— Nasze prawo oraz brak kontroli nad lekarzami i fikcyjnymi zwolnieniami są przerażające. Zagraniczni inwestorzy nie potrafią zrozumieć systemu wystawiania zwolnień lekarskich w takiej liczbie i braku kontroli nad tymi osobami — uważa Kinga Hirao.
W przypadku urlopu na żądanie (można mieć cztery takie dni w roku) całkowite koszty spadają na pracodawcę. Podobnie przez pierwsze 33 dni zwolnienia chorobowego. Potem zasiłek chorobowy wypłaca ZUS.
Czas na ruch
Prezes Jabil Circuit Poland ostrzega, że ten problem w połączeniu z kilkoma innymi niekorzystnymi czynnikami — mocnym złotym i pensjami, które rosną szybciej niż wydajność — może zniechęcić do Polski zagranicznych inwestorów.
— Jeśli nic w tej sprawie nie zrobimy, Polsce będzie trudno utrzymać przemysł elektroniczny, który jest bardzo konkurencyjny — ostrzega Andrzej Gołyga.
— Całkowicie się zgadzam. Jeżeli tak dalej pójdzie, spadnie zainteresowanie przyszłymi inwestycjami i rozwijaniem obecnych w Polsce. Przykre to, ale prawdziwe. Czas najwyższy, żeby nasi urzędnicy wreszcie zwrócili na tę sprawę uwagę, zwłaszcza teraz, gdy Polska przestaje być atrakcyjna inwestycyjnie. Musimy zacząć promować nasz kraj jako miejsce rzetelnych pracowników i prawa, które nie tylko karze pracodawcę — podsumowuje Kinga Hirao.
— My też uważamy, że system wymaga poprawy — dodaje Mariusz Tarant z firmy LG Display Poland, która pod Wrocławiem zatrudnia ponad tysiąc osób.
Po rynku chodzą plotki, że Jabil myśli o przenoszeniu produkcji na Ukrainę.
— Nie mamy takich intencji. Faktycznie przenosimy tam część produkcji, ale po to, by zrealizować inne kontrakty — ucina prezes Jabil Circuit Poland.
Czynników jest wiele
Część producentów twierdzi, że z problemem nieobecności sobie poradziła.
— W maju liczba osób na zwolnieniach poniżej miesiąca sięgnęła 2,2 proc., w czerwcu 1,21 proc, a w lipcu 1,09 proc. Gdyby uwzględnić urlopy bezpłatne, macierzyńskie, wychowawcze i inne, absencja byłaby na poziomie 6-7 proc. U nas niższa absencja latem to wynik przerwy produkcyjnej w lipcu (dwa tygodnie) i urlopów wypoczynkowych. Co ważniejsze, w ubiegłym roku wprowadziliśmy nowy system premiowania, w którym istotnym elementem jest dyspozycyjność — mówi Daniel Kortlan z LG Electronics Mława, gdzie pracuje 2,1 tys. osób.
Przyznaje, że wcześniej nieobecności były dużym problemem.
Zawsze może być gorzej
Tomasz Kalinowski
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową
Polska rzeczywiście jest swoistym mocarstwem elektronicznym i AGD, jednak pozycję taką będzie nam trochę trudno utrzymać w dłuższym okresie ze względu na sytuację na rynku pracy oraz czynniki międzynarodowe. W porównaniu z okresem sprzed roku, dwóch lat, sytuacja na rynku pracy dla przedsiębiorców ulega pewnym pozytywnym przemianom.
Presja płacowa jest obecnie nieco słabsza niż wcześniej. Obserwujemy powolny powrót niektórych pracowników z Wielkiej Brytanii i Irlandii (ze względu na spadek aktywności ekonomicznej na tych rynkach i efekt kursu walutowego). Jednocześnie dość szybko zwiększy się wkrótce terytorium specjalnych stref ekonomicznych. To są czynniki, które będą pomagały likwidować niekorzystne tendencje.
Trzeba coś z tym zrobić
Stefan Kamiński
prezes Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji
Problem z tzw. krótkotrwałym zwolnieniem lekarskim (5-10 dni) jest od pewnego czasu sygnalizowany nam przez firmy elektroniczne i możemy mówić o problemie w całej branży. Zjawisko to może mieć wpływ na podejmowanie decyzji inwestycyjnych lub utrzymaniu fabryki na danym terytorium. Dotyczy ono najczęściej stanowisk montażu i serwisu.
Problemem jest bezkarność osób, które wykorzystują obowiązujące przepisy. Wymaga to rzetelnej rozmowy pracodawców ze związkami zawodowymi. Możemy tylko apelować o większe kontrole zwolnień lub zmianę przepisów. Nie sądzę, aby w najbliższym czasie sytuację mogli poprawić pracownicy powracający z Wielkiej Brytanii czy Irlandii.
Pracodawcy przyjrzą się sprawie
Nikt nie bada zjawiska zwolnień chorobowych w najcieplejszych miesiącach roku. Ale to się zmieni. Drżyjcie, lekarze.
Nie wiadomo, jaka jest skala zjawiska zwanego przez pracodawców „sezonem ogórkowo-budowlanym”. Narodowy Fundusz Zdrowia nie gromadzi informacji o liczbie zwolnień lekarskich. Zakład Ubezpieczeń Społecznych dane ma, ale najświeższe z 2006 r. Już one pokazują niebezpieczne trendy.
— W 2006 r. zarejestrowano 17,2 mln zwolnień lekarskich o czasowej niezdolności do pracy na łączną liczbę 216,6 mln dni. W porównaniu z 2005 r. był to wzrost odpowiednio o 2,9 proc. i 2,4 proc. Liczba osób, które w 2006 r. przynajmniej raz przebywały na zwolnieniu lekarskim wyniosła 5,5 mln i w porównaniu z rokiem poprzednim była wyższa o 10,9 proc. — mówi Mikołaj Skorupski, rzecznik ZUS.
Wezmą pod lupę
Na informacje „PB” o problemach w fabrykach (patrz tekst obok) żywiołowo zareagowali przedstawiciele organizacji pracodawców.
— Nie wiedziałam, że skala zjawiska jest aż taka. Dodam odpowiednie pytanie do ankiety, którą przeprowadzamy wśród firm. Może warto byłoby zrobić przegląd zwolnień lekarskich wydawanych w ostatnich dwóch latach, sprawdzić, którzy lekarze wypisywali ich najwięcej — tak na gorąco komentuje Małgorzata Krzysztoszek, ekspert PKPP Lewiatan.
— KPP zamierza prowadzić monitoring rynku pracy i na pewno zbadamy także kwestię zwolnień chorobowych — zapowiada Andrzej Malinowski, szef KPP.
Bujają w obłokach
Małgorzata Krzysztoszek uważa, że pracodawca powinien mieć pewien wpływ na udzielenie pracownikowi urlopu na żądanie.
— Państwowe firmy energetyczne planują strajki. Proszę sobie wyobrazić, że wszyscy pracownicy biorą wtedy urlop na żądanie. Może należałoby też zaprzestać systemu, w którym zarobki lekarzy w przychodniach zależą od liczby ich pacjentów, bo to może zachęcać do wypisywania niepotrzebnych zwolnień — zastanawia się ekspertka PKPP Lewiatan.
O winie lekarzy przeświadczony jest Andrzej Malinowski.
— Dziwnym trafem, gdy w Polsce płatne były urlopy dopiero powyżej pięciu dni, wszystkie choroby trwały co najmniej sześć dni. Jak lekarze, którzy nie rozumieją gospodarki i wypisują zwolnienia, mogą żądać podwyżek? — denerwuje się szef KPP.
Nie udało się ustalić, czy sprawą nieuczciwych zwolnień zajmuje się Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Zapytane o to w czwartek (przed długim weekendem) biuro prasowe ministerstwa poprosiło o mail, po czym poinformowało, że przekazało go do sekretariatu wiceminister, która w pracy będzie w poniedziałek. Na pytanie, czy nie można by zapytać o sprawę kogoś, kto jest w pracy, biuro prasowe odparło, że nie. W poniedziałek, do momentu zamknięcia tego numeru, odpowiedzi nie było. Wszyscy na urlopach i zwolnieniach?
300
tys. Tyle kontroli zwolnień lekarskich przeprowadza rocznie ZUS.
9
proc. Tyle wszystkich kontroli przeprowadza na wniosek pracodawców.
12,6
dnia Taka była przeciętna długość zwolnienia lekarskiego w 2006 r. Źródło: ZUS
Małgorzata Grzegorczyk