Transformacja trwa, zakład produkcyjny stoi, a pieniądze i tak płyną – przynajmniej na razie. We wtorek notowany na GPW Mabion podał wyniki za trzeci kwartał, w trakcie którego jego zakład produkcyjny w Konstantynowie Łódzkim nie produkował elementów szczepionki na covid, bo przechodził modernizację.
Pieniądze od amerykańskiej firmy Novavax, która od dwóch lat zleca Mabionowi produkcję, zgodnie z zapisami kontraktu nadal trafiały na konto. W trzecim kwartale spółka wykazała 28 mln zł przychodów (bez uwzględnienia sprzedaży materiałów, która nie generuje marży) i 12,8 mln zł EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację). To rezultat znacznie lepszy, niż oczekiwali analitycy.
- Dotychczasowe wyniki oraz rewizja tegorocznych nakładów inwestycyjnych - częściowo ich zmniejszenie dzięki niższym kosztom, częściowo przesunięcie na przyszły rok - sprawiają, że w perspektywie całego 2023 r. oczekujemy marży na poziomie EBITDA przekraczającej 35 proc. To więcej, niż się wcześniej spodziewaliśmy - dotychczas była mowa o marży przekraczającej 30 proc. - mówi Grzegorz Grabowicz, członek zarządów i szef finansów Mabionu.
Szukanie klientów
Mabion w kwietniu tego roku ogłosił nową strategię, zgodnie z którą ma stać się spółką z branży CDMO, czyli kontraktowych badań i produkcji leków na zlecenie innych firm farmaceutycznych. Na razie fundamentem jego biznesu jest kontrakt z Novavaksem.
- Obowiązuje do 2026 r., a jego gwarantowana cześć - do końca drugiego kwartału przyszłego roku. Optymistycznie postrzegamy perspektywę podpisania kontraktu z nowym klientem jeszcze w tym roku - mówi Krzysztof Kaczmarczyk, prezes Mabionu.
W strategii firmy zapisano, że celem przychodowym przed uruchomieniem kolejnego zakładu (na jego budowę pozyskano m.in. kredyt z EBOR) jest 150-200 mln zł rocznie. Przedstawiciele spółki potwierdzają, że to w perspektywie najbliższych lat aktualne. Mabion wciąż jednak nie podpisał żadnego znaczącego kontraktu na działalność w segmencie CDMO ze zleceniodawcami z branży biotechnologicznej i farmaceutycznej - poza Novavaksem. Spółka podaje, że negocjowane obecnie umowy mają wartość ok. 115 mln zł.
- W tej branży od pierwszego kontaktu z klientem do podpisania umowy mija przeciętnie 12 miesięcy. My wyszliśmy z ofertą na rynek na początku tego roku. Prowadzimy liczne rozmowy, prezentowaliśmy się na targach branżowych. Mamy nadzieję, że niedługo będziemy mogli się czymś pochwalić, ale na razie jest jeszcze za wcześnie na deklarowanie precyzyjnych terminów i wartości kontraktów – tłumaczy Adam Pietruszkiewicz, członek zarządu spółki.
Podczas wtorkowej sesji na GPW notowania Mabionu rosły o ponad 3 proc.
„Wyniki finansowe oceniamy pozytywnie, a wydźwięk konferencji lekko pozytywnie – spółka intensywnie pracuje nad pozyskaniem nowych zleceń, a skala składanych ofert pozwala w naszym odczuciu oczekiwać, że w najbliższych miesiącach poinformuje o pierwszym nowym zleceniu spoza Novavax" - napisał Krzysztof Radojewski z Noble Securities, który przygotowuje rekomendacje dla Mabionu w ramach giełdowego programu wsparcia pokrycia analitycznego.
Opuszczanie flagi
Przedstawiciele spółki z entuzjazmem wypowiadają się o jej potencjale w branży CDMO, bardziej lakoniczni są natomiast w kwestii projektu, który przez lata miał być flagowym biznesem Mabionu. Opracowany przez spółkę lek MabionCD20, biopodobny do należącego do koncernu Roche rytuksymabu, pochłonął dziesiątki milionów złotych podczas prac badawczo-rozwojowych. Nie przeszedł jednak dotychczas procedury rejestracyjnej.
Mabion na początku tego roku wywiesił w tej sprawie białą flagę i postanowił znaleźć partnera branżowego, który mógłby odkupić prawa do projektu, zarejestrować lek i potencjalnie zlecić polskiej spółce jego produkcję. Na razie idzie jak po grudzie.
- Już wcześniej zapowiadaliśmy, że poszukiwanie partnera będzie długotrwałym procesem, który potrwa kilka kwartałów. Proces ten przebiega wolniej, niż byśmy sobie życzyli. Konkurencja na rynku rytuksymabu jest znacznie większa niż w momencie, gdy Mabion rozpoczynał ten projekt, potencjalni licencjobiorcy ostrożnie więc kalkulują ekonomikę wprowadzania tego leku na rynek. Pozyskanie partnera traktujemy jak opcję na zagospodarowanie mocy wytwórczych - mówi Krzysztof Kaczmarczyk.