Maleją nasze szanse na szybką integrację z Unią

Janusz Szewczak
opublikowano: 2000-08-28 00:00

Janusz Szewczak: Maleją nasze szanse na szybką integrację z Unią

TRUDNA PRAWDA: Obecnie Unii Europejskiej po prostu nie stać na poszerzenie się na Wschód — uważa Janusz Szewczak. fot. Małgorzata Pstrągowska

Wakacje i rozkręcająca się kampania prezydencka nieco przyćmiły bardzo ważne wydarzenia, związane z integracją Polski z Unią Europejską i negocjacjami krajów kandydackich.

W OSTATNICH tygodniach zaszły w tej mierze bardzo istotne wydarzenia, nie najlepiej rokujące polskim nadziejom na przyjęcie do UE 1 stycznia 2003 r. Coraz bardziej piętrzą się trudności w sprawie naszego akcesu. Eurosceptycy mówią wręcz o kłodach rzucanych przez unijnych decydentów krajom kandydackim, w tym zwłaszcza Polsce. Liczni zachodni politycy mówią wprost, iż nie wyobrażają sobie, aby poszerzenie nastąpiło przed rokiem 2006. Podkreślają przy tym, że UE do tej pory — poza skromną kwotą 3 mld euro na przygotowanie 11 kandydatów do akcesji — na samo poszerzenie nie uchwaliła ani eurocenta.

PRZYJĘCIE Polski do UE przed rokiem 2006 wydaje się o tyle mało realne, że w unijnym budżecie na lata 2000-2006 nie ma środków na objęcie polskich rolników pełnym wymiarem dopłat bezpośrednich, a to przecież dla Polski kwestia podstawowa. Nie zanosi się jednak na to, by rolnicy unijni zrezygnowali z części pomocy finansowej. Można by więc — chcąc być konkretnym i pragmatycznym, czego szczególnie brakuje naszym euroentuzjastom — stwierdzić, że obecnie UE po prostu nie stać na poszerzenie się na Wschód.

WIELE SIĘ w Polsce mówi o marnotrawstwie środków z pomocy państwowej dla przemysłu, unikając jednak konkretnych liczb. A fakty są takie, że zatrudnieni w przemyśle wschodnich landów Niemiec otrzymują ponad 6 tys. euro wsparcia, czyli 12 razy tyle, co pracownicy po polskiej stronie. Stawiając nam często warunki twardsze niż krajom Unii i bardzo obawiając się polskiej konkurencji — głównie ze strony małych i średnich przedsiębiorstw, zwłaszcza z branży usług dla ludności, meblowej, wypieku chleba, usług budowlanych, medycznych — UE pod naciskiem Niemiec i Austrii do końca tego roku utworzy fundusz specjalny pomocy dla małych i średnich przedsiębiorstw z tych krajów, zwłaszcza działających na terenach przygranicznych.

NIERÓWNOPRAWNE traktowanie kandydatów nie dotyczy wszystkich. Oto Szwajcaria, która tradycyjnie postrzega Brukselę jako gigantyczną, biurokratyczną machinę, skorumpowaną i marnotrawiącą podatki, uzyskała już prawie pełne prawa członkowskie, nie należąc do struktur UE. Toczyła twarde negocjacje sześć lat, nie naciskając na datę, lecz dbając o własne korzyści i zyski. Dotyczy to rynku pracy, ceł, rolnictwa, a zwłaszcza tranzytu tirów (Polska powinna zrobić to samo co Szwajcaria, czyli wprowadzić kilkusetdolarowe opłaty tranzytowe, a wpływy przeznaczyć na rozwój kolei i dróg).

MNIEJSZY sukces negocjacyjny odniosła Słowenia, uzyskując od UE okres przejściowy w sprawie ulgowych warunków działania banków spółdzielczych. I tylko Polsce brak w negocjacjach konkretnych osiągnięć. A już wkrótce może być jeszcze trudniej, gdyż oprócz Komisji Europejskiej oceną wyników makroekonomicznych krajów kandydackich mają zająć się także ministrowie finansów państw członkowskich.

NIE MAMY w Polsce rzetelnej informacji o skutkach przyjęcia do UE czy ewentualnego opóźnienia akcesu, a także zakresu praw nam przysługujących. Nie mamy ponadpartyjnego zespołu ekspertów, czy raczej zespołu mędrców, który wobec coraz liczniejszych ze strony Brukseli zakazów, poleceń, ograniczeń, żądań ograniczania produkcji, wprowadzenia wyśrubowanych norm, pełnej rezygnacji z interwencji na ryku — dałby społeczeństwu rzetelną ocenę, czy gra w ogóle jest warta świeczki.Janusz Szewczak jest prezesem Polskiego Instytutu Badań Ekonomiczno-Społecznych