Na rynku prywatnej ochrony zdrowia obserwowane są wysokie wzrosty cen abonamentów i ubezpieczeń medycznych. Swoje ceny podnoszą najwięksi gracze na rynku, tacy jak Lux Med, Medicover, czy Enel-Med, a także duzi ubezpieczyciele oferujący ubezpieczenia medyczne. Jest to wynik m.in. mocno ograniczonych zasobów kadrowych, które prowadzą do konkurencji o lekarzy i personel medyczny, co z kolei przekłada się na silną presję płacowej ze strony tych grup. Do tego dochodzą rosnące wydatki na ochronę zdrowie oraz pandemia.
Wzrost cen w obszarze zdrowia w październiku br. wyniósł 3,2 proc. w ujęciu r/r, co oznacza, że był wyraźnie poniżej ogólnej inflacji, która wyniosła 6,8 proc. Dokładniejszy wgląd w strukturę wzrostów cen w zdrowiu pokazuje jednak, że procesy zachodzące w poszczególnych kategoriach są silnie zróżnicowane. Wysoki wzrost cen został odnotowany był w przypadku kategorii usług ambulatoryjnych i innych usług związanych ze zdrowiem oraz kategorii usług lekarskich, które w październiku zdrożały odpowiednio 6,8 proc. oraz 6 proc r/r. Niższe wzrosty odnotowano natomiast w przypadku wyrobów medyczno-farmaceutycznych, urządzeń oraz sprzętu medycznego, a także wyrobów farmaceutycznych. Wyniosły one odpowiednio 1,9 proc. oraz 1,8 proc. r/r.

Kluczowe zjawisko to ponowne przyspieszenie cen usług po wielu miesiącach spowolnienia.
Z czego wynikają wysokie wzrosty usług? W tym kontekście można wymienić cztery głównymi czynnikami.
Pierwszym czynnikiem jest wzrost wydatków łącznych na ochronę zdrowia, który jest skutkiem podniesienia zarówno nakładów publicznych (z NFZ), jak i prywatnych (uwzględniają wszystkie wydatki na zdrowie z prywatnej kieszeni, w tym abonamenty i ubezpieczenia zdrowotne). W latach 2013-2021 łączny średni roczny wzrost wydatków na ochronę zdrowia wyniósł 6,4 proc., przy czym wydatki publiczne rosły w tempie średnio 6,0 proc., a wydatki prywatne 7,1 proc. Ten wzrost wynika z wielu przyczyn, a jedną z głównych jest fakt, że rośnie w Polsce odsetek osób w wieku 60+, które generują znacznie większe zapotrzebowanie na usługi zdrowotne niż osoby młodsze.

Drugim czynnikiem jest wzrost udziału wydatków na usługi w całości wydatków zdrowotnych w Polsce. W tej kategorii mieszczą się wydatki na usługi lecznicze, rehabilitacyjne, długoterminową opieką zdrowotną oraz pomocnicze i pozostałe usługi opieki zdrowotnej. Jak wynika z danych GUS ich łączny udział wzrósł z poziomu 70,4 proc. w 2013 r. do 73,9 proc. w 2019 r. Oznacza to wzrost kwoty przeznaczanej na usługi zdrowotne średniorocznie o 7,3 proc. Coraz większa część nakładów na zdrowie jest zatem przeznaczana na usługi, a coraz mniejsza na dobra, a więc sprzęt medyczny, czy leki. W ekonomii to zjawisko znane jest pod nazwą tzw. efektu Baumola. Ze względu na fakt, że wydajność pracy w sektorach usługowych rośnie wolniej niż w sektorach przemysłowych, ceny usług rosną szybciej niż ceny towarów, a udział usług w popycie zwiększa się kosztem towarów.

Trzecim czynnikiem jest ograniczony zasób lekarzy oraz personelu medycznego. Według danych GUS, liczba lekarzy przypadających na 10 tys. ludności wzrosła w latach 2013-2019 o 3,2 proc. Na początku tego okresu przypadało więc średnio 48,7 lekarza na każde 10 tys. mieszkańców, a w 2019 r. było to 58,8. W przypadku pielęgniarek i położonych (liczonych jako jedna grupa) ten wzrost był jeszcze mniejszy i wyniósł średniorocznie 1,8 proc. – w 2013 r. na 10 tys. mieszkańców przypadało 66,2 pielęgniarek i położnych, a w 2019 r. było to 73,5. Chociaż brak oficjalnych danych za rok 2020, to szacunki na podstawie liczby lekarzy i ludności wskazują na nieco szybszy wzrost tych wskaźników, ze względu na znaczne zmniejszenie liczby ludności w wyniku pandemii, co jednak nie zmienia istotnie długookresowych trendów.
Tutaj dochodzimy więc do strukturalnego wytłumaczenia rosnących cen usług zdrowotnych w Polsce. Wzrost wydatków na usługi zdrowotne znacząco przewyższa wzrost liczby lekarzy oraz pielęgniarek i położnych przypadających na 10 tys. mieszkańców. Innymi słowy, coraz więcej środków przypada na daną liczbę lekarzy. W okresie 2013-2019 środki przeznaczane na lekarzy przypadających na 10 tys. mieszkańców rosły średniorocznie o 3,2 proc. W przypadku pielęgniarek i położnych wzrastały natomiast średnio o 5,4 proc. Takie zjawisko musi prowadzić do większej konkurencji o lekarzy, a co za tym idzie wzrostu presji płacowej lekarzy oraz pielęgniarek. A to z kolei powoduje, że rosną ceny usług medycznych.

Czwartym czynnikiem napędzającym wzrost cen usług zdrowotnych, jest pandemia i związane z nią bardzo silne przesunięcia w popycie na poszczególne rodzajów usług. Podczas wszystkich fal pandemii bardzo silnie rośnie popyt na opiekę medyczną związaną z pacjentami zakażonymi koronawirusem, a więc takie obszary, jak m.in. intensywna terapia, pulmonologia czy immunologia. Spada natomiast popyt na pozostałe specjalizacje lekarskie, czy szerzej usługi związane ze zdrowiem. Najsilniej było to widoczne podczas pierwszej fali pandemii, kiedy w wielu placówkach wprowadzono ograniczenia w przyjmowaniu pacjentów, a dodatkowo część chorych obawiała się stacjonarnych wizyt lekarskich, ze względu na możliwość zarażenia się.
To sprawia, że narasta tzw. dług zdrowotny, a więc niezrealizowane świadczenia zdrowotne,
które muszą zostać wreszcie wykonane i często w większym zakresie niż miałoby to miejsce pierwotnie. Jest to w istocie odłożony popyt. Przykładowo, problem chorego zęba nie przejdzie wraz z czasem i pacjent będzie musiał zgłosić się do dentysty, natomiast im później to zrobi, tym bardziej skomplikowane leczenie należy będzie wdrożyć. I ten odłożony popyt jest realizowany pomiędzy poszczególnymi falami pandemii. Wówczas zwiększa się więc popyt na te specjalizacje, gdzie ten dług występuje (m.in. stomatologia, chirurgia, kardiologia, ortopedia czy rehabilitacja), a zmniejsza w obszarze szpitalnej opieki nad chorymi na koronawirusa, ze względu na spadek osób zakażonych. Takie wahania popytu oraz dług zdrowotny, który sprawia, że problemy zdrowotne narastają, dodatkowo przyczyniają się do rosnących cen usług lekarskich i ambulatoryjnych w Polsce.
W przyszłym roku trend związany z rosnącymi kosztami utrzyma się. Będzie to jednym z głównych wyzwań dla firm działających w obszarze ochrony zdrowia. W największym stopniu dotknie to mniejsze podmioty, które muszą walczyć o lekarzy, natomiast w mniejszym stopniu duże firmy. Czynnikiem łagodzącym dla finansów firm będzie istniejący na rynku duży potencjał do przerzucenia rosnących kosztów na ceny. Zapewne to spowoduje, że będą one w przyszłym roku nadal rosły w szybkim tempie. Ale z kolei dla konsumentów będzie to zjawisko negatywne.
Mapa ciepła notowań spółek z obszaru ochrony zdrowia
Notowania większości dużych światowych i polskich spółek z obszaru ochrony zdrowia umiarkowanie zyskują od początku br. Widać to na mapie ciepła, gdzie kursy akcji wszystkich spółek zostały odniesione do poziomu grudnia 2020 r. (=100).

Spośród analizowanych spółek najmocniej zyskały akcje Mabion – aż 257,1 proc. w stosunku do kursu z grudnia 2020 r. Jest to głównie wynikiem zawarcia kontraktu ze światowym gigantem farmaceutycznym Novavax na produkcję szczepionki przeciw COVID-19. Silne zyskały również notowania Selvity (61,5 proc.), a także Novo Nordisk (59,2 proc.) oraz Essilor Luxottica (51,2 proc.).
Najmocniej od początku roku stracił natomiast kurs akcji Mercator Medical, bo aż 73 proc. Jest to efekt silnego spadku wyników finansowych – w pierwszych trzech kwartałach spółka zanotowała stratę netto na poziomie 69 mln PLN wobec zysk netto 182 mln PLN w 2020 r. W dodatku spółce brakuje strategii poprawy tych wyników. Znacząco straciły również walory Oncoarendi Therapeutics (-22,5 proc.), Biomed-Lublin (-18,6 proc.), a także Celon Pharma (-18,5 proc.).