MCI planuje miliardowe inwestycje

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2021-03-30 20:00

Giełdowa grupa private equity po rekordowych wyjściach w ubiegłym roku teraz zamyka kolejne inwestycje. Ma ponad 1 mld zł na zakupy – w tym roku maksymalnie trzech spółek

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • skąd MCI weźmie pieniądze na inwestycje,
  • spółkami z jakich branż jest zainteresowany fundusz,
  • jaką ma strategię wobec spółek z ehandlu,
  • dlaczego fundusz nie zainwestował w eobuwie.

W czasie pandemii zakupy robi się trudniej niż normalnie, ale inwestorów to nie zniechęca. Mazars i Mergermarket w niedawnym raporcie podawały, że w 2020 r. wartość fuzji i przejęć w Polsce sięgnęła 11,2 mld EUR (52 mld zł) i była o 41 proc. wyższa niż rok wcześniej - a liczba ta uwzględnia tylko transakcje, w których cena sprzedaży została ujawniona.

Do największych transakcji dochodziło w branży telekomunikacyjnej, ubezpieczeniowej, nieruchomościach i infrastrukturze. Pandemia sprawiła też, że w górę poszły wyceny spółek z tzw. gospodarki cyfrowej, a pełne ręce roboty miały zbierające takie firmy w portfelach fundusze, takie jak notowana na GPW grupa MCI.

- Europa Środkowa – i przede wszystkim Polska jako największy kraj w regionie – to globalnie jeden z najbardziej interesujących rynków dla funduszy private equity, inwestujących w branżę cyfrową. Nic dziwnego: naliczyłem w regionie 10 cyfrowych „jednorożców" i co najmniej 10 kolejnych jest w drodze. Nie dominują tu amerykańskie koncerny, w poszczególnych segmentach rynku rozwijają się bardzo mocne firmy, jak CD Projekt, rumuński UiPath czy czeski Avast. Aktywność globalnych funduszy rośnie, i to nie tylko tych interesujących się wyłącznie największymi transakcjami. Dla nas oznacza to większą konkurencję. Jestem jednak przekonany, że możemy wesprzeć spółki nie tylko pieniędzmi, ale też unikatowym na rynku, zbieranym przez lata doświadczeniem - mówi Tomasz Czechowicz, prezes i główny akcjonariusz MCI.

Górka pieniędzy

Pieniądze też się jednak oczywiście znajdą, bo MCI w ostatnim czasie zamknęło kilka starszych inwestycji i siedzi na gotówce. W ubiegłym roku największym wyjściem z inwestycji była sprzedaż akcji ATM, czyli lidera polskiego rynku centrów danych. Zainkasowano z niej 533 mln zł, które zapłacił wehikuł inwestycji Global Compute, wspierany przez bank Goldman Sachs. Poza tym sprzedano pakiet węgierskiego e-brokera ubezpieczeniowego Netrisk (za 322 mln zł) i wychodzono z kilku mniejszych inwestycji, jak marketingowe Prowly czy dystrybutor IT Index. W końcówce roku w ramach IPO Answeara MCI sprzedało akcje za 34,5 mln zł.

Obracanie milionami
Obracanie milionami
MCI, którego prezesem i głównym akcjonariuszem (z pakietem wartym około 700 mln zł) jest Tomasz Czechowicz, zyski ze sprzedaży spółek portfelowych w większości reinwestuje - i w najbliższych latach zamierza kupować większe spółki niż wcześniej.
Wojtek Gorski / Forum

- To był dla nas rekordowy rok, odnotowaliśmy bowiem ponad 1 mld zł wartości wyjść netto. Mamy teraz 1 mld zł na nowe zakupy, a wraz z aktualnie realizowanymi wyjściami w 2021 r. i lewarowaniem transakcji kwota ta wzrasta do ponad 2 mld zł. Zamierzamy w tym roku przeprowadzić 3-5 transakcji wyjść z portfela. Wejdziemy też w maksymalnie trzy spółki. Do 2025 r. chcemy przeznaczyć na 10-12 inwestycji 500-600 mln EUR – zapowiada Tomasz Czechowicz.

MCI już wcześniej zapowiadało modyfikację strategii inwestycyjnej. Główną zmianą było to, że portfel będzie węższy - ma być w nim 8-12 dużych spółek, a nie kilkanaście czy ponad 20 mniejszych.

- Zakładamy, że na pojedynczą transakcję będziemy przeznaczać 25-75 mln EUR, w szczególnych przypadkach do 100 mln EUR. Nie wykluczamy udziału w konsorcjach, więc możemy brać udział również w większych akwizycjach. Preferujemy wchodzenie w spółki na etapie ekspansji i kupowanie ich albo od inwestorów strategicznych, albo zdejmowanie z giełdy. Dodatkowo większość naszych spółek portfelowych sama szuka okazji inwestycyjnych, by powiększyć biznes – teraz nad takimi transakcjami pracuje 9 z 14 spółek w naszym portfelu – mówi Tomasz Czechowicz.

Pandemiczna transformacja

MCI, które aktualnie szykuje się do wchłonięcia zarządzającej funduszami spółki Private Equity Managers, wydzielonej i wysłanej a GPW w 2015 r., nie zamierza inwestować w spółki poza regionem CEE – i trzyma się branż, które zna.

- Tu nie będzie rewolucji. Mamy w portfelu cztery spółki, działające w modelu „software as a service" i chcielibyśmy mieć ich dużo więcej. Podobnie jest z e-handlem, który w pandemii złapał masę krytyczną. Atrakcyjne pozostają fintechy i insurtechy, których biznes można efektywnie skalować. Interesuje nas też infrastruktura, potrzebna branży e-handlowej – są ciekawe spółki, związane z logistyką dla e-commerce - wylicza Tomasz Czechowicz.

W trakcie pandemii realizacja procesów transakcyjnych spowolniła, ale zawieszone w pierwszych miesiącach rozmowy szybko wznowiono.

- Covid oczywiście wystraszył wszystkich na rynku i wstrzymał procesy, ale nie na długo. Pozytywne jest to, że bardzo przyspieszyła transformacja cyfrowa przedsiębiorstw, a to przełożyło się też na wyceny spółek w naszym portfelu i kwoty, uzyskiwane przy wychodzeniu z inwestycji – mówi Tomasz Czechowicz.

Niektórym spółkom porfelowym MCI pandemia jednak zaszkodziła. Najmocniej odczuła ją rosyjska Travelata, zajmująca się internetową sprzedażą oferty turystycznej.

- Spółki traveltechowe najmocniej ucierpiały ze względu na pandemię, ale w Rosji ten rynek szybko odbił i Travelata przychodowo jest już na 90 proc. tego, co było przed pandemią - mówi prezes MCI.

Natomiast izraelska platforma przewozowa Gett według Tomasza Czechowicza nie ucierpiała, lecz „wykorzystała covid do przyspieszenia transformacji modelu biznesowego na B2B transportation marketplace”. MCI ma w Getcie około 5-procentowy pakiet, czyli znacznie więcej niż miało w IZettle, który był pierwszym „jednorożcem” w jego portfelu. Gett w ostatniej rundzie finansowania w styczniu pozyskał od inwestorów 115 mln USD, a łącznie zebrał już od ich ponad 850 mln USD.

E-handlowa żonglerka

W portfelu MCI kilka spółek dojrzało lub dojrzewa już do wyjścia z inwestycji. W księgach po sprzedaży ATM najwyżej – na ponad 240 mln zł – wyceniana jest grupa Morele/Pigu, działająca na rynku e-handlowym w Polsce i krajach bałtyckich.

- Kiedyś mieliśmy pomysł na pełną konsolidację obu firm i stworzenie z nich gracza międzynarodowego, ale okazało się, że nie miało to większego sensu. Rynki w poszczególnych krajach są zbyt różne, podobnie jak pozycja obu firm. W krajach bałtyckich e-commerce rozwija się nieco wolniej niż w Polsce. Pigu jest tam trochę w takim miejscu, jak Allegro 5-7 lat temu: rozbudowuje marketplace, pracuje nad własną logistyką i sprzedażą, by być wyraźnym rynkowym liderem. Morele tymczasem – na rynku, na którym Allegro już jest – koncentrują się na mniejszej liczbie kategorii i własnych markach, by w tych niszach być w rynkowej czołówce - mówi Tomasz Czechowicz.

Po rekordowym IPO Allegro, amsterdamskim debiucie InPostu i pandemicznym skoku większości firm, które świadczą usługi cyfrowe lub mają coś wspólnego z e-handlem, branża przyciąga coraz więcej inwestorów – i większe pieniądze. W marcu CCC ogłosiło, że 10-procentowe pakiety akcji w eobuwiu chcą kupić od niego po 500 mln zł Rafał Brzoska i Cyfrowy Polsat, należący do Zygmunta Solorza.

- Eobuwie akurat nie było dla nas, gdyż jako akcjonariusz Answeara nie powinniśmy łączyć w portfelu spółek konkurencyjnych . Tak zwane „family offices” w Polsce nie były zbyt aktywne w inwestycjach na tym rynku, ale np. w Czechach mają silną pozycje. Zainteresowanie rośnie, ale dużym problemem w Polsce i całym regionie jest brak funduszy „late stage VC", czyli takich, które mogą wejść w bliskie dojrzałości start-upy i dać im finansowe paliwo, by te spółki mogły znaleźć się na naszym celowniku, a potem na celowniku inwestorów strategicznych czy funduszy globalnych – mówi Tomasz Czechowicz.