Zaledwie cztery miesiące temu wydawało się, że obroty rodzimych wytwórców mebli będą w tym roku aż o 17 mld zł mniejsze niż rok temu, a cała branża może zmniejszyć zatrudnienie nawet o 40 tys. etatów. Takie wnioski płynęły z pierwszej ankiety, jaką w marcu przeprowadziły wspólnie B+R Studio oraz Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli (OIGPM).

Kolejnych pięć fal tego samego badania pokazało jednak, że skalę spadków sektora udaje się ograniczać i pojawiają się pewne oznaki odbicia. Wpływ na poprawę sytuacji miały m.in. tarcze antykryzysowe. W branży z czasem rósł odsetek „dobrych” ocen tych rozwiązań (z 3 proc. do 48 proc.) i spadał „słabych” (z 40 proc. do 19 proc.).
Grono oceniających rozwiązania jako „przeciętne” także się zmniejszyło (z 55 proc. do 24 proc.). Zagrały też inne czynniki, np. szybsze niż początkowo oczekiwano otwarcie handlu oraz niespodziewany boom remontowy, który — jak twierdzą eksperci — wynika z rezygnacji dużej grupy Europejczyków z wyjazdów wakacyjnych. Dużą rolę odgrywa również ekspansja naszych firm na nowe rynki, szczególnie do Stanów Zjednoczonych.
— Sprzedaż mebli w USA jest napędzana przez rynek mieszkaniowy, a ten nadal trzyma się mocno. Mamy więc teraz idealny czas, by polscy producenci załapali się na falę rosnącego ożywienia gospodarczego — ocenia Jeff Holmes, amerykański specjalista międzynarodowego rynku meblarskiego.
Jak dodaje Tomasz Wiktorski z B+R Studio, w tej ekspansji pomaga też słaby złoty. W efekcie eksperci szacują obecnie, że obroty polskiego meblarstwa spadną rok do roku tylko o 6 proc., czyli ok. 3 mld zł. Nie obędzie się jednak bez redukcji zatrudnienia.
— Pracę w tym roku straciło ponad 7 tys. osób — ocenił Michał Strzelecki, dyrektor biura OIGPM.
Krzysztof Zimny, zastępca dyrektora w firmie Benix, mówi, że w marcu i kwietniu spadek zamówień był bardzo duży, a i początek maja nie zapowiadał się różowo.
— W drugiej połowie miesiąca sytuacja zmieniła się jednak diametralnie. Zamówienia zaczęły spływać lawinowo i od początku czerwca przywróciliśmy pełnowymiarowy czas pracy — deklaruje menedżer.
Wcześniej było to 80 proc. Jaki będzie bilans zatrudnienia na koniec roku, na razie trudno ocenić. B+R Studio i OIGPM planują jednak kolejne badania z tego cyklu. Najbliższe ma się odbyć pod koniec sierpnia, a jego wyniki będą znane już po wakacjach.
— Na razie jest zbyt wcześnie, aby oszacować długoterminowy wpływ koronawirusa zarówno na branżę meblową, jak i inne sektory krajowej i światowej gospodarki. Miejmy nadzieję, że możliwie szybko wszystko wróci do normy i wtedy będziemy mogli przeanalizować konkretne dane — mówi Jan Szynaka, prezes OIGPM.
W opinii Michała Strzeleckiego powrót do normalności, czyli obrotów sięgających 50 mld zł rocznie, może trwać około 1,5 roku.
— Wszystko zależy od tego, jak na ewentualne kolejne fale epidemii będą reagowały poszczególne państwa — dodaje dyrektor OIGPM.