Minister gospodarki Marcelo Ebrard poinformował, że podwyższone cła obejmą ponad 1400 kategorii towarów z krajów, z którymi Meksyk nie posiada umów o wolnym handlu. Na liście tej znalazły się m.in. Chiny, Korea Południowa, Indie, Indonezja, Rosja, Tajlandia i Turcja.
Podatki importowe wyniosą od 10 do 50 proc., w zależności od sektora, i obejmą takie produkty jak samochody, części motoryzacyjne, stal, tekstylia, zabawki, motocykle i meble. Meksykańskie Ministerstwo Gospodarki szacuje, że zmiany te dotkną importu o wartości 52 miliardów dolarów, co stanowi około 8,6 proc. całego przywozu do kraju.
Ochrona miejsc pracy i gra o relacje z USA
Według władz, decyzja ta ma uchronić 325 tysięcy miejsc pracy w branżach najbardziej narażonych na konkurencję ze strony tanich towarów z Azji. Ebrard podkreślił, że chińskie samochody trafiają na rynek meksykański po cenach znacznie niższych od rynkowych, co utrudnia lokalnym producentom utrzymanie rentowności.
Wprowadzenie ceł jest również istotnym elementem gry o relacje z Waszyngtonem. Meksyk w ostatnich latach stał się największym odbiorcą samochodów z Chin, co budzi niezadowolenie administracji Donalda Trumpa, która prowadzi ostrą politykę handlową wobec Państwa Środka. W tle działań protekcjonistycznych Meksyku pozostaje również deficyt handlowy z Chinami, który podwoił się w ciągu ostatniej dekady, osiągając w ubiegłym roku pułap 120 miliardów dolarów.