Już w lutym 2010 r. Warren Buffett nawoływał: kiedy złoto leci z nieba, sięgaj po wiadro, a nie durszlak. Od tego czasu ceny złota wzrosły o 70 proc. Taka sytuacja w kilkanaście miesięcy wykreowała w Polsce dużego gracza na rynku złota inwestycyjnego. Chodzi o Mennicę Wrocławską, w którą niedawno zainwestowała zmierzająca na GPW Grupa Trinity. W tym roku wrocławska Mennica zapowiada, że dobije nawet do 90 mln zł przychodów. W 2012 r. miałoby to być już nawet 300 mln zł. Jej głównym rywalem jest warszawska Mennica Polska należąca do Zbigniewa Jakubasa. Ta w pierwszym półroczu 2011 r. sprzedała złoto inwestycyjne za niecałe 50 mln zł. Słabo? Niekoniecznie.
— Nie cały handel metalami szlachetnymi odbywa się za pośrednictwem Mennicy Polskiej, znaczna część jest udziałem spółki Mennica Metale Szlachetne — tłumaczy Zbigniew Jakubas.
Sztabka w markecie
Obecne wysokie ceny złota wcale nie dają polskim pośrednikom większego zysku, bo nie oznaczają z automatu większej sprzedaży kruszcu. Marże na takim produkcie są kilkuprocentowe. Megazyski w obecnych czasach realizują głównie wytrawni gracze inwestycyjni, a także kopalnie złota. Nie dziwi więc, że Jan Kulczyk postanowił poszukać złota w Afganistanie (o czym informowaliśmy w poniedziałkowym „PB”). Jednak zdaniem Zbigniewa Jakubasa, nie trzeba wchodzić w rynek wydobycia kruszcu, żeby zwiększyć profity. Jak? Obecnie dwie Mennice rywalizują nie tylko o kupców, ale i o przychylność zarządów największych banków w Polsce. — W Niemczech można już w supermarketach kupić niewielkie ilości złota, dlaczego nie iść tą drogą także w Polsce? Prowadzimy właśnie rozmowy z bankami, by w ich placówkach sprzedawać takie produkty inwestycyjne — przekonuje Zbigniew Jakubas.
Procent ma znaczenie
Lada dzień umowami z bankami powinna się pochwalić Mennica Wrocławska. Według informacji „PB”, chodzi o dwie sieci, w których przeprowadzono przetargi. W obu Wrocław pokonał Warszawę. — Na polskim rynku inwestycyjnym dopiero rodzi się świadomość tego, że można kupić złoto zamiast akcji. Większość naszych klientów inwestuje w metale szlachetne sumy od kilkunastu do kilkuset tysięcy złotych, choć zdarzają się osoby, które wykładają milionowe kwoty — twierdzi Maciej Buchaniewicz, prezes Mennicy Wrocławskiej. Czym wygrywa ta spółka? Terminami dostaw i cenami niższymi nawet o 2-3 proc. — Jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic jest pochodzenie złota. Ceny złota w Polsce są na poziomie tych z Niemiec, gdzie ten kruszec jest najtańszy w całej Europie. Tu różnica nawet 1 proc. w cenie za uncję oznacza wyraźne oszczędności — mówi Radosław Tadajewski, prezes Grupy Trinity.
OKIEM EKSPERTA
Sztabki w bańce
PRZEMYSŁAW KWIECIEŃ
główny ekonomista X-trade Brokers DM
Popyt na złoto inwestycyjne rośnie od lat z krótkimi przerwami. To już jest od dawna spekulacyjna gra, złoto jest za drogie, ta bańka pęknie. Pytanie, kiedy. Faktem jest, że zapotrzebowanie jubilerskie na ten kruszec nie rośnie, a ceny szaleją. Uważam, że w takich warunkach grać na metalach szlachetnych można, używając instrumentów finansowych, opcji. Kupowanie sztabki to już inwestycja bardziej długoterminowa, zakładająca, że złoto jest tanie i że będzie droższe. Tymczasem jest to psychologiczna gra w czasach niepokojów na rynku, która może wkrótce skończyć się dużymi spadkami.