Ministerstwo zmienia zasady zwrotu kosztów udziału w targach za granicą

Marcin Bołtryk
opublikowano: 1999-11-19 00:00

MINISTERSTWO ZMIENIA ZASADY ZWROTU KOSZTÓW UDZIAŁU W TARGACH ZA GRANICĄ

Nowe propozycje resortu gospodarki budzą duże kontrowersje przedsiębiorców

Ministerstwo Gospodarki zmieniło zasady refundacji udziału polskich firm w targach zagranicznych. Przedsiębiorstwa z góry będą mogły obliczyć, ile pieniędzy wydanych na wyjazd dostaną z powrotem. Propozycje ministerstwa budzą jednak wiele kontrowersji. Największe dotyczą wyboru imprez, wśród których znalazły się targi organizowane np. w Brazylii czy w Australii.

Departament Promocji Gospodarczej Ministerstwa Gospodarki przygotował listę zagranicznych imprez targowych, w przypadku których firmy mogą otrzymać zwrot części poniesionych kosztów.

Różni się ona, podobnie jak warunki refundacji, od zasad obowiązujących do tej pory.

Na trzy lata

Bez wątpienia dobrą wiadomością jest to, że lista imprez, w których udział będzie refundowany, została przygotowana na trzy lata naprzód. Zwykle firmy nie mogły się doczekać publikacji tego dokumentu.

— Przygotowując się do targów przedsiębiorstwa będą z góry wiedziały, czy mogą liczyć na refundację i ewentualnie, w jakiej wysokości — zaznacza Igor Mitroczuk, dyrektor Departamentu Promocji Gospodarczej Ministerstwa Gospodarki.

Informuje on, że nie wiadomo jeszcze, jakie środki zostaną na ten cel przeznaczone w 2000 roku.

Zmiany, zmiany, zmiany

Zdaniem Igora Mitroczuka, zasady przyznawania pieniędzy są teraz o wiele bardziej przejrzyste.

— Firmy często zwracały się do ministerstwa z żalem, że gwarantowane było finansowanie 100 proc. wydatków, a one dostały tylko 80 proc. Wynikało to z tego, że braliśmy pod uwagę ofertę najtańszego organizatora. Teraz jest inaczej. Firma z góry wie, na ile może liczyć, bowiem wysokość refundacji zależy od liczby metrów kwadratowych stoiska. Bez znaczenia pozostaje, kto targi organizuje — wyjaśnia Igor Mitroczuk.

Firmy mają też szansę na szybszy zwrot pieniędzy. Dotychczas odpowiedni wniosek należało złożyć 60 dni od zakończenia imprezy. Teraz okres ten skrócono do 30 dni. Zdaniem Igora Mitroczuka, pozwoli to na wypłacenie pieniędzy w ciągu kolejnych 30 dni. Firma będzie jednak mogła uzyskać pieniądze na trzy imprezy rocznie. Kwota pomocy będzie zmniejszana, jeśli firma kilka lat z rzędu wybierze się na tę samą wystawę.

— W 2000 roku firma X dostanie 100 proc. ryczałtu, jednak gdy w 2001 roku weźmie udział w tych samych targach, otrzyma już tylko 75 proc., a rok później połowę stawki. Następne wyjazdy nie będą refundowane. Naszym zdaniem, jeśli firma kilka lat z rzędu odwiedza te same targi, to widzi w tym ekonomiczne korzyści — tłumaczy Igor Mitroczuk

Zdecydowanie w lepszej sytuacji znajdą się przy tym małe firmy, które mogą liczyć na większą kwotę refundacji.

Negatywny image

Nowe zasady wprowadzone przez ministerstwo budzą wiele kontrowersji. Zdaniem specjalistki do spraw marketingu w jednym z holdingów, niska kwota refundacji może zniechęcić duże firmy do wyjazdów na zagraniczne targi.

— Patrzę na ten problem z perspektywy holdingu. Stary system pomocy zapewniał mojej firmie większy zwrot poniesionych kosztów. Nie polemizuję z polityką ministerstwa co do faworyzowania małych i średnich przedsiębiorstw, ale uważam, że duże firmy mogą bardzo skutecznie promować Polskę w świecie. Oczywiście w naszym przypadku istnieje możliwość wysłania na targi osobno firm holdingu. Obawiam się jednak, że w oczach potencjalnych partnerów może to wyglądać niekorzystnie — mówi przedstawicielka holdingu.

Jej zdaniem, refundacja jest na tyle niska, że małych firm i tak nie będzie stać na udział w targach, szczególnie tych drogich, gdzie cena za metr wynosi około 500 USD (2,1 tys. zł). Jak twierdzi Zbigniew Napiórkowski, dyrektor Krajowej Izby Gospodarczej, średni koszt wynajmu metra kwadratowego na zagranicznych targach wynosi około 300 USD (1,2 tys. zł). Potwierdza on, że nowe stawki proponowane przez ministerstwo są za niskie, aby skutecznie promować Polskę.

Błędy w sztuce

Jerzy Karaim, prezes zarządu Polexpo Exhibitions, organizatora targów, nie rozumie co leżało u podstaw przyjęcia nowego systemu refundacji.

— Według mnie stary system był jasny i zrozumiały. Firmy wiedziały, na jakie pieniądze mogą liczyć. Natomiast niewątpliwym mankamentem był fakt, iż lista ukazywała się za późno, gdy przedsiębiorstwa miały już opracowany plan strategii promocyjnej — uważa Jerzy Karaim.

Jego zdaniem, firmy mogą teraz liczyć na około dwa razy mniej pieniędzy niż w poprzednim systemie refundacji. Jak twierdzi Jerzy Karaim, Rada Promocji, czyli organ, który listę przygotował, popełniła błąd w sztuce. Polega on na tym, że lista obejmuje wiele imprez, na które i tak nie wybierze się żadna polska firma lub pojedzie ich niewiele.

— Przykładem mogą być targi w Australii czy Brazylii. Być może ministerstwo chce zaoszczędzić. Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego taki stan rzeczy został utrwalony na trzy lata — zastanawia się Jerzy Karaim.

Podkreśla on, że lista B jest zdecydowanie za długa, a dofinansowanie do poszczególnych imprez za niskie.

— Rozumiem, że nie ma nadmiaru pieniędzy, ale istniała możliwość innego ich rozdysponowania. Kilku moich klientów zrezygnowało z wyjazdu na targi właśnie ze względu na niską refundację. Podobne sygnały docierają do mnie od innych organizatorów — mówi Jerzy Karaim.

Igor Mitroczuk zapewnia, że przy tworzeniu listy wzięto pod uwagę strategiczne interesy gospodarki, perspektywy rozwoju współpracy z zagranicą oraz priorytety branżowe i geograficzne.

— Duży wpływ miały również opinie wydziałów ekonomiczno-handlowych ambasad RP, organizacji samorządu gospodarczego oraz Federacji Organizatorów Targów i Wystaw Zagranicznych — dodaje.

Jak to zrobić

Firma, która chce wyjechać na targi za granicę, może zasięgnąć informacji np. w ambasadach, Ministerstwie Gospodarki, krajowych firmach organizujących wyjazdy i w przedstawicielstwach zagranicznych wystaw.

— W przypadku imprez branżowych ważne jest, aby organizator umiał nie tylko załatwić miejsce w hali wystawowej, stoisko i transport. Chodzi o to, aby np. zaaranżował spotkanie z dziennikarzami lokalnych i polskich pism — tłumaczy Krzysztof Mazurek, reprezentant KšlnMesse (targów z Kolonii) w Polsce.

— Źródłem informacji jest również nasz departament. Służymy listą około 700 wystaw, spośród których wybieraliśmy imprezy refundowane. Nawet jeśli nie objęliśmy ich dofinansowaniem, to sam fakt, że braliśmy je pod uwagę, świadczy o tym, że ministerstwo w jakiś sposób je rekomenduje — zaznacza Igor Mitroczuk.

Marcin Bołtryk

ZA DUŻO: Zdaniem Jerzego Karaima, prezesa Polexpo Exhibitions, lista B zawierająca 104 imprezy, jest zdecydowanie za długa. Zaznacza on, że polskie firmy zawsze jeździły na 30-40 wystaw spośród tam wymienionych. fot. Borys Skrzyński

PRECYZJA: Nowe listy pozwalają na precyzyjne określenie wydatków związanych z wyjazdami na zagraniczne targi, tym bardziej że objęte są nią imprezy odbywające się do 2002 roku — zapewnia Igor Mitroczuk, dyrektor Departamentu Promocji Gospodarczej w Ministerstwie Gospodarki. fot. Borys Skrzyński

JEDNA REPREZENTACJA: Polskie firmy wyjeżdżające na targi zagraniczne dużo zyskają, jeśli będą prezentować się pod wspólnym, narodowym szyldem — przekonuje Krzysztof Mazurek, reprezentant KšlnMesse w Polsce. fot. Małgorzata Pstrągowska