Mirbud zdobył autostradowe szlify

Emil Górecki
opublikowano: 2014-04-09 00:00

Skierniewicka grupa rusza po największe zlecenia drogowe. Jej problemem jest dług, ale ma już na niego sposób.

Dariusz Blocher, prezes Budi-meksu, jest winien butelkę szampana Lechowi Witeckiemu, do niedawna szefowi Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA).

SKOK GAZELI: Mirbud, którym kieruje Jerzy Mirgos, wyrósł na giełdową spółkę z rodzinnej firmy budowlanej. W 2006 r. został Gazelą Biznesu w woj. łódzkim. Dzięki aliansowi z włoskim Salini, które w Polsce ma inżynierów i możliwości finansowe, zdobywa referencje na budowie autostrad. [FOT. GK]
SKOK GAZELI: Mirbud, którym kieruje Jerzy Mirgos, wyrósł na giełdową spółkę z rodzinnej firmy budowlanej. W 2006 r. został Gazelą Biznesu w woj. łódzkim. Dzięki aliansowi z włoskim Salini, które w Polsce ma inżynierów i możliwości finansowe, zdobywa referencje na budowie autostrad. [FOT. GK]
None
None

Panowie założyli się, czy konsorcjum włoskiego Salini i Kobylarni — drogowej spółki zależnej Mirbudu, doprowadzi do przejezdności pierwszy fragment autostrady A1 na odcinku Kowal — Toruń, który kończy po SRB i PBG. Udało się. Jerzy Mirgos, prezes Mirbudu, zapewnia, że również drugi odcinek A1 będzie dokończony w terminie: przejezdny w maju i oddany do połowy roku.

— Po zakończeniu tych robót ruszamy po kolejne zlecenia drogowe. Oferty o wartości ponad 500 mln zł będziemy składać w konsorcjum z naszym włoskim partnerem, mniejsze — samodzielnie lub w konsorcjum z firmą Erbedim z Piotrkowa Trybunalskiego. Chcemy dokończyć dwa odcinki autostrady A4, budować autostradę A1 koło Łodzi czy obwodnicę Warszawy. Uczestniczymy w różnych przetargach za blisko 4 mld zł. Większość to projekty drogowe — mówi Jerzy Mirgos.

Kontrakty z GDDKiA w ciągu roku pozwoliły wskoczyć Mirbudowi na wyższy poziom. Przychody grupy skoczyły w ciągu roku o blisko 60 proc., do 936 mln zł, zysk netto o ponad 100 proc., do 17,8 mln zł.

— Przez najbliższe lata zdecydowanie musimy poprawić rentowność, ale chcemy utrzymywać przychody na poziomie przekraczającym 1 mld zł. Tyle powinniśmy uzyskiwać bez względu na wielkie kontrakty drogowe. Uwzględniam jedynie 200-300 mln zł, które wygeneruje Kobylarnia z mniejszych projektów. Resztę powinny zapewnić realizacje budynków użyteczności publicznej, galerii handlowych czy hal logistycznych — mówi Jerzy Mirgos.

Skierniewickiej spółce udało się wejść na dość zamkniętą listę wykonawców, których do współpracy zapraszają duzi deweloperzy magazynowi: Panattoni, Prologis czy Goodman. Problemem Mirbudu jest jednak wysokie zadłużenie. Spółka ma 270 mln zł długu odsetkowego. Połowa jest do spłacenia w krótkim terminie.

— Wskaźnik długu odsetkowego netto do zysku EBITDA wynosi w Mirbudzie blisko 6. Banki zwykle za bezpieczny wskaźnik zadłużenia uznają 3-3,5. Dodatkowo deweloperska spółka zależna JHM Development ma bardzo dużo zamrożonego kapitału w gotowych, niesprzedanych mieszkaniach — mówi Adrian Kyrcz, analityk z BZ WBK. Prezes Mirbudu tłumaczy jednak, że znaczna część tego długu to pożyczki, jakie Mirbud udzielił rozwijającym się spółkom zależnym: JHM Development i centrum handlowemu Marywilska 44.

— Są one regularnie spłacane. Jednak żeby poprawić wskaźniki płynnościowe Mirbudu, planujemy uplasować około 50 mln zł 3-4-letnich zabezpieczonych obligacji, w głównej części przeznaczonych na spłatę krótkoterminowych kredytów i na dokończenie niewielkiej akwizycji — mówi Jerzy Mirgos.