Polscy mleczarze żądają, aby rząd pomógł im w zaciąganiu kredytów na modernizację. To samo radzi Komisja Europejska.
Przebywająca niedawno w Belgii grupa polskich mleczarzy uważa, że wejście do Unii Europejskiej może przyspieszyć rozwój polskiej gospodarki i przy okazji uratować mleczarnie, które przeżywają kłopoty, związane z załamaniem koniunktury.
— Jesteśmy za wejściem do UE i to jak najszybciej. Faktem jest, że z roku na rok pogłębia się trudna sytuacja w rolnictwie — mówi Kazimierz Konieczny, członek Rady Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich.
Apel o wsparcie nie jest skierowany do Brukseli, ale do polskiego rządu. Mleczarnie boją się, że nie będą mogły skorzystać z unijnych funduszy na modernizację, bo nie mają wymaganych środków na ich współfinansowanie.
Większość zakładów musi się dostosować, żeby przetrwać i sprzedawać także za granicę. Producenci mleka skarżą się jednak, że banki nie chcą im dawać kredytów i dlatego apelują do rządu o uruchomienie specjalnej linii kredytowej.
— Istnieje ścieżka funduszy na modernizację z Agencji Restrukturyzacji Rolnictwa, ale nie ma gwarancji kredytowych. Banki komercyjne nie chcą dawać kredytów ze względu na złe wyniki w sektorze, które obecnie oscylują wokół zera — twierdzi Kazimierz Konieczny.
Komisja Europejska popiera apel mleczarzy.
— Zakłady powinny dostać wsparcie finansowe od polskiego rządu. Mogą to być pieniądze z unijnych funduszy SAPARD — uważa Beate Gminder, rzeczniczka Komisji Europejskiej ds. Zdrowia i Ochrony Konsumentów.
Największy wydatek to nowoczesne maszyny, np. linie pasteryzacyjne i sterylizatory.
Według szacunków związku spółdzielni, na zagładę skazanych jest już około 30 mleczarni — tych, które już teraz polskie służby weterynaryjne przeznaczyły do likwidacji.
— Ze 133 zakładów, które poprosiły o dwuletnie okresy przejściowe, część na pewno jeszcze odpadnie — ocenia Kazimierz Konieczny.
110 zakładów zadeklarowało, że dostosuje się z dniem wejścia do Unii. Komisja Europejska uważa, że część z nich złożyła zbyt pospieszne deklaracje. Tylko 26 zakładów ma kategorię A, która uprawnia je do sprzedaży mleka na terenie Unii.
Zdaniem mleczarzy, problem inwestycji w mleczarniach nie jest tak duży, jak kłopoty z wypełnieniem unijnych norm przez dostawców. Polskie mleko, jak mówią „wypływa bokiem”, bo większość rolników nie spełnia wymogów sanitarnych.
Po pierwsze — mleczarnie liczą na fundusze, które wspomogą rolników. Po drugie — wierzą, że lokalne władze wreszcie zaczną im pomagać, chociażby w przygotowywaniu wniosków aplikacyjnych.