Szef Solidarności zagrzmiał, że skala naruszeń prawa pracy jest znaczna. Zapomniał dodać, że jest poprawa.
Wczoraj podpisano porozumienie o współpracy między związkami zawodowymi a Państwową Inspekcją Pracy (PIP). Celem tej współpracy ma być przeciwdziałanie i eliminowanie „zagrożeń występujących w zakładach pracy”.
Janusz Śniadek, przewodniczący NSZZ Solidarność, podkreślił, że PIP w sposób naturalny jest największym sojusznikiem związków zawodowych. W jego ocenie skala naruszeń prawa pracy w Polsce „przekracza dopuszczalny poziom w sposób znaczny”. Okazuje się jednak, że szef „S” nie mówi całej prawdy. Owszem, różowo nie jest, lecz według raportów PIP z roku na rok sytuacja wyraźnie się poprawia. W 2005 r. (danych za 2006 r. jeszcze nia ma, pojawią się dopiero w maju) było najmniej w ostatnim dziesięcioleciu śmiertelnych i ciężkich wypadków przy pracy. Firmy coraz bardziej dbają więc o bezpieczeństwo pracy.
Jak czytamy w raporcie za 2005 r., „na szczególne podkreślenie zasługuje wyraźna poprawa w sferze wypłaty wynagrodzeń”. Z roku na rok zmniejsza się też liczba ukaranych firm oraz pokrzywdzonych pracowników. Ale oczywiście sielankowo nie jest. W dalszym ciągu kiepsko jest z przestrzeganiem czasu pracy w firmach.