Opozycja wiesza psy na rządowej polityce zagranicznej i usiłuje odwołać ministra Włodzimierza Cimoszewicza. Obstawiając bez większego ryzyka, że szef resortu się utrzyma, zwracamy uwagę, iż jest on tylko trybem większej dyplomatycznej machiny. W ubiegłym tygodniu premier Marek Belka wpadł do Berlina, a prezydent Aleksander Kwaśniewski odwiedził chłodną Moskwę. Wczorajsza wizyta prezydenta w Paryżu domknęła trójkąt, w którym się trochę kręcimy. Dorobek dwustronnych szczytów okazuje się ulotny, ale dobrze, że Polska przynajmniej próbuje reagować na nadzwyczajne ożywienie kontaktów między oboma potentatami Unii Europejskiej a Rosją. W ich następstwie nasze pragnienia odgrywania przez Polskę roli unijnej bramy wschodniej można już zapisać w rubryce „chciejstwo”.
Głównym powodem rozejścia się politycznych dróg Polski i Francji stał się oczywiście przeciwstawny stosunek do wojny w Iraku. Zarozumiały prezydent Jacques Chirac nigdy nie był naszym ulubionym bohaterem literackim, ale trudno nie odnieść wrażenia, iż tym razem jego okazuje się na wierzchu... Zamiast liczyć pieniądze zarobione na mitycznych irackich kontraktach, interwenci liczą głównie powracające z Bagdadu trumny — Amerykanie na setki, my na sztuki, przynajmniej dotychczas. Dlatego francuskie media dosyć zdumiała opinia Aleksandra Kwaśniewskiego, że Irak jest „rodzajem bardzo dramatycznego, ważnego, ale jednak epizodu historycznego, z którego powinniśmy wyjść wzmocnieni”.
Na szczęście dla perspektyw dwustronnej współpracy gospodarczej ochłodzenie relacji na politycznych szczytach kompletnie nie obchodzi sfer biznesowych. Francja krzepko dzierży palmę pierwszeństwa w bezpośrednich inwestycjach zagranicznych w Polsce i nie zamierza jej oddawać. Co ważne — nie jest to tylko efekt jednorazowego kapitałowego wejścia France Telecom do TP. Gdyby nawet odjąć owe telekomunikacyjne 4 mld USD, to Francuzi i tak pozostaliby liderami, dzięki bardzo zróżnicowanemu portfelowi inwestycyjnemu. W obrotach handlowych Francja pozostaje naszym trzecim partnerem. Przez siedem miesięcy 2004 r. polski deficyt osiągnął 0,9 mld EUR (1,1 mld USD). W relacji do całych obrotów nierównowaga nie jest tak szokująca, jak na przykład w handlu z Rosją, jednak z drugiej strony — chwalebny przykład dodatniej wymiany Polski z Niemcami na razie nie ma szans na francuską powtórkę.
Dlaczego? Między innymi na ten właśnie temat prezydent Aleksander Kwaśniewski debatował wczoraj z przed- siębiorcami w siedzibie konfederacji MEDEF (Mouvement des Enterprises de France). Jednym z poruszonych wątków, ale nie najważniejszym, były oczywiście kwestie podatkowe. Okazuje się, iż francuscy ludzie biznesu podchodzą do tematu zdecydowanie bardziej racjonalnie niż francuscy politycy. Okoliczność, że w Polsce stawka CIT wynosi 19 proc., dla tych pierwszych jest impulsem do przeprowadzenia zwyczajnej kalkulacji kosztów, u drugich natomiast wywołuje ogromną nerwowość, czy uda się związać budżetowy koniec z końcem wobec bardzo realnego skurczenia się podatkowej bazy.