Nadzorca w PNI

Emil Górecki
opublikowano: 2012-12-05 00:00

Konsorcjanci kolejowej spółki stracili cierpliwość. Istnienie PNI jest zagrożone — alarmuje Budimex, jego właściciel.

Na wniosek PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK), PKP Energetyka, Dolnośląskiego Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury Komunikacyjnej Dolkom oraz zależnego od Trakcji-Tiltry Przedsiębiorstwa Robót Kolejowych i Inżynieryjnych (PRKiI) we Wrocławiu sąd odsunął od kierowania Przedsiębiorstwem Napraw Infrastruktury (PNI) jego zarząd. Spółkę poprowadzi nadzorca. Przejęte rok temu przez Budimex PNI w sierpniu złożyło wniosek o upadłość układową. Dariusz Blocher, prezes Budimeksu, uważa, że PKP wprowadziły go w błąd co do rentowności kontraktów PNI. PKP odbijają piłeczkę: Budimex miał prawo do trzykrotnego due diligence, z czego skorzystał.

„Błędy na poziomie wyceny kontraktów na etapie składania ofert (oferty wyceniane na poziomie 50-60 proc. kosztorysu inwestorskiego) i brak profesjonalizmu PNI próbuje naprawić poprzez podjęte działania w związku z upadłością” — napisały do sędziego nadzorcy 19 października PKP PLK. Koleje narzekają na brak współpracy z zarządem PNI.

— Zależy nam na zrealizowaniu kontraktów, w których PNI jest konsorcjantem, bo są kluczowe z punktu widzenia ruchu kolejowego oraz wykorzystania unijnych dotacji. W konsorcjach są spółki z grupy PKP, więc ewentualne jednostronne zerwanie tych kontraktów przez PLK groziłoby wykluczeniem tych spółek z zamówień publicznych na trzy lata. Nieuzasadnione zastrzeżenia nowego właściciela do sposobu przeprowadzenia przez PKP sprzedaży PNI wpływają negatywnie na inne, toczące się obecnie w PKP procesy prywatyzacyjne — mówi Piotr Ciżkowicz, członek zarządu PKP.

PKP obawiają się, że sytuacja PNI niesie ze sobą ryzyko niewypełnienia zobowiązań prywatyzacyjnych, które wziął na siebie Budimex. Dariusz Blocher zapewnia, że potrzebuje PNI do realizowania strategii, ale nie może więcej do spółki dokładać. Po prywatyzacji Budimex dokapitalizował kolejową spółkę o 60 mln zł. PNI jest mu winne 40 mln zł za wypożyczanie pracowników oraz zaliczkę na jeden z kontraktów. Wstępne propozycje układowe przewidują dla Budimeksu największą redukcję długów.

— Argumentacja partnerów konsorcjalnych PNI uwzględnia interesy tylko trzech wierzycieli. W obecnej sytuacji zabezpieczenie interesów wszystkich wierzycieli, realizacja kluczowych inwestycji oraz utrzymanie istnienia PNI są zagrożone — uważa Dariusz Blocher.

— Celem wniosku było jak najlepsze zabezpieczenie wszystkich wierzycieli PNI oraz umożliwienie kontynuacji kontraktów budowlanych. Zasadność wniosku potwierdziło orzeczenie sądu — mówi Roman Przybył, prezes Trakcji-Tiltry.

Konflikt między firmami dotyczy modernizacji linii kolejowej E59 (Wrocław — granica woj. dolnośląskiego) za 657 mln zł netto, które miało wykonać konsorcjum pod przewodnictwem PNI. W pismach składanych do sądu PKP Energetyka zwraca uwagę na złą komunikację z zarządem PNI w tej sprawie. „Unika [zarząd PNI — przyp. red.] udzielania informacji w zakresie zdolności do realizacji kontraktu w dłuższej niż kilkudniowa perspektywa, co uniemożliwia realizację prac konsorcjantów, solidarnie odpowiadających za kontrakt” — czytamy w jednym z pism. Kolejnymi zarzutami były blokowanie formalnej zamiany lidera konsorcjum oraz płatności, jakie PNI otrzymywało od zamawiającego.

— Konsorcjanci proponowali przejęcie od PNI najbardziej rentownych robót, pozostawiając mu te deficytowe. Konsorcjum w świetle umowy powinno pracować solidarnie, a żaden z konsorcjantów nie podjął się realizacji robót z zakresu PNI. Jednocześnie ignorowali dziesiątki propozycji zarządu PNI rozwiązania tego sporu — mówi Dariusz Blocher.

PNI podpisało aneks do umowy, na którego mocy oddało przewodnictwo w konsorcjum 5 listopada. Zeszły rok obrotowy, kończący się 31 marca 2012 r., przyniósł PNI 62,7 mln zł straty na poziomie netto. Od 1 kwietnia do 12 września 2012 r. strata netto wyniosła 60 mln zł.