Obawa tzw. twardego brexitu z końcem marca wystraszyła fintechy i start-upy, z których jedna czwarta jest z Wielkiej Brytanii.
- Wydaje się, że spółki, niektóre całkiem duże, zachowują się jak studenci, którzy zaczynają się martwić dopiero w przeddzień egzaminu – powiedział Reutersowi Marius Jurgilas, członek władz banku centralnego Litwy.
Tłumacząc powody wyboru jego kraju przez fintechy i start-upy podkreślił, że Litwa może rozpatrzyć przyznanie licencji instytucji elektronicznego pieniądza nawet w trzy miesiące. W innych krajach Unii Europejskiej, np. Luksemburgu, Belgii i Irlandii potrzeba na to nawet roku.
- To atak... Nie mamy środków do obsłużenia wszystkich wniosków. Musimy wybierać, dając priorytet najmniej ryzykownym aplikantom - powiedział Jurgilas.
Reuters przypomina, że Litwa zaczęła przyciągać fintechy kilka lat temu, a do końca stycznia wydała łącznie 83 licencji takim firmom. Więcej wśród krajów Unii Europejskiej wydała tylko Wielka Brytania.