Wczoraj na większości parkietów było widać sporą niepewność i zwiększoną nerwowość inwestorów. Początkowy optymizm szybko wyparował. Jednak umiarkowanie dobry początek sesji za oceanem znów przywrócił bykom nadzieję, że niedawne spadki to tylko niegroźna i krótka korekta, po której wzrostowa tendencja będzie kontynuowana.
Na warszawskiej giełdzie inwestorzy zaczęli handel ze sporym animuszem. Indeks największych spółek zyskiwał na otwarciu 1 proc., a wskaźniki szerokiego rynku i średnich firm niewiele mu ustępowały. Jedynie sWIG80 wyraźnie odstawał, zwyżkując o niecałe 0,4 proc. Optymizm trwał jednak krótko i już po dwóch godzinach WIG20 zmniejszył skalę wzrostu do zaledwie 0,2 proc., oddając aż 25 punktów ze swej początkowej wartości. Indeks najmniejszych firm zszedł nieznacznie pod kreskę.
Początkowo z grona największych spółek najlepiej radziły sobie papiery BZ WBK, zyskujące prawie 1,9 proc., BRE i PKN Orlen, rosnące po 1,4 proc. Po 1 proc. rosły akcje Lotosu, Telekomunikacji Polskiej, KGHM i Pekao. Walory tych dwu ostatnich firm szybko jednak popadły w niełaskę i około południa traciły już po 0,4 proc., ściągając indeksy w dół. W najgorszym dla byków momencie WIG20 był o prawie 50 punktów poniżej poziomu z początku sesji. Po końcowym fixingu walory KGHM traciły prawie 3 proc., akcje PKO zniżkowały o 2,8 proc., a Pekao traciły ponad 2 proc. Ostatecznie WIG20 stracił 0,91 proc., WIG zniżkował o 0,57 proc., a sWIG80 o 0,2 proc. Jedynie wskaźnikowi średnich spółek udało się zakończyć dzień wzrostem o 0,14 proc. Obroty nieznacznie przekroczyły miliard złotych.
Wczorajsza sesja miała dość burzliwy przebieg. Nastroje naszych inwestorów zmieniały się jak w kalejdoskopie. Po początkowej zwyżce indeksów o około 1 proc. po kilku godzinach zostało tylko mgliste wspomnienie. Pod koniec dnia byki znów wzięły się do roboty, broniąc się przed powiększeniem skali korekty. Cały ten dramatyzm traci jednak na znaczeniu, jeśli spojrzeć na obroty. Spadają one zdecydowanie już od sześciu kolejnych sesji. O wielkiej wyprzedaży nie ma więc mowy. Jednak zmiany sytuacji i niewielka aktywność wskazują wyraźnie na nerwowość i niepewność co do giełdowej koniunktury w najbliższej przyszłości.
Roman
Przasnyski