Nie kraje OPEC, ale PKN decyduje o cenach paliw

Maciej Zbiejcik
opublikowano: 2000-04-17 00:00

Nie kraje OPEC, ale PKN decyduje o cenach paliw

DZIWNA MANIERA: Polskie rafinerie opieszale wprowadzają obniżki rynkowych cen paliw, natomiast bardzo szybko reagują na rosnące ceny ropy na świecie. fot. ARC

Po zdecydowanej przecenie ropy i jej produktów na zagranicznych rynkach, także na naszych stacjach benzynowych staniało paliwo. Jednak biorąc pod uwagę wysoki spadek cen ropy na zachodnich giełdach, krajowa obniżka wydaje się symboliczna. Cena baryłki ropy zmniejszyła się o 10 dolarów, a tymczasem u nas paliwa przeceniono o kilka groszy na litrze.

W UBIEGŁYM tygodniu nasze największe rafinerie redukowały ceny paliw dwukrotnie. Fakt jest wart podkreślenia, bo już dawno nie zdarzyło się, aby w ciągu kilku dni dokonywano dwóch obniżek.

Z PEWNOŚCIĄ konsumenci każdą przecenę paliw przyjmują z zadowoleniem. Jednak w tym przypadku euforii nie było. Powód wydaje się prosty. Przeprowadzono aż dwie obniżki paliw, a cena spadła jedynie o kilka groszy. W dodatku krajowe rafinerie tak zwlekały z przeceną, że druga ich odsłona przypadła już na moment odbicia cen ropy i jej produktów na zagranicznych rynkach.

TYMCZASEM odbicia cen można się było spodziewać. Już dużo wcześniej przedstawiciele krajów OPEC zastrzegli sobie, że aby utrzymać cenę ropy w granicach 22-28 dolarów za baryłkę, OPEC gotów jest wycofać z rynku jedną trzecią z 1,5 mln baryłek dziennie. Wprowadzenie ograniczeń wiąże się ze wzrostem ceny ropy.

WIELU SPECJALISTÓW z rynku paliwowego dostrzega zbytnią opieszałość naszych rafinerii przy wprowadzaniu obniżek, ale za to szybką reakcję na rosnące ceny ropy i jej produktów na świecie.

WSZYSTKO TO skłania do niewesołych refleksji, wywołanych niedobrą niestety polityką cenową na rynku paliw płynnych, którego decydentom wydaje się, że opinia publiczna nie dostrzega manipulacji polegających na nieproporcjonalnie wysokim wzroście cen produktów gotowych w stosunku do wzrostu cen surowca i nieproporcjonalnie małej obniżce cen paliw w momencie znacznego spadku cen ropy. Miejmy jednak nadzieję, że decydenci państwowi dostrzegą wreszcie te zagrożenia.

PROGNOZY co do przyszłości rynku paliwowego są różne. Część zachodnich analityków uważa, iż w najbliższym czasie czeka nas stabilizacja, a baryłka ropy powinna kosztować 22-24 dolary. W ich opinii, nie powinniśmy liczyć na spadek cen poniżej 22 dolarów za baryłkę.

JEDNAK tak naprawdę notowania paliw w dalszym ciągu znajdują się pod presją zachowań krajów należących do OPEC.

SZCZEGÓLNIE dało się to odczuć w tonie ostatnich wypowiedzi przedstawicieli tych krajów, gdy notowania ropy z dnia na dzień traciły na wartości. Przewodniczący OPEC stwierdził, że w celu utrzymania ceny ropy w granicach 22-28 dolarów za baryłkę, kierowana przez niego organizacja może zamrozić podwyżkę uzgodnioną przez jej członków pod koniec marca w Wiedniu. Taka decyzja oznaczałaby powrót do wysokich cen ropy.

O ILE ceny ropy na nadchodzące tygodnie trudno jest przewidzieć, o tyle zapotrze- bowanie na ten surowiec łatwiej jest oszacować. W 2000 roku popyt na ropę będzie wyższy o ponad 2 proc. w stosunku do ubiegłego roku. Zdaniem ekspertów, aktualny wzrost produkcji ropy w OPEC (w marcu o 1,25 mln baryłek dziennie więcej niż w poprzednim miesiącu) to w praktyce więcej jedynie o 0,47 mln baryłek ropy dziennie. Tymczasem American Petroleum Institute (API) podał w ostatnich dniach, że zapasy ropy w USA wzrosły o 4,25 mln baryłek (1,4 proc.) i wynoszą obecnie 298,38 mln baryłek. Zapasy benzyny wzrosły zaś o 1,85 mln, do 204,04 mln baryłek.