Nie ma komu budować statków. Polska firma pracowników szuka w Azji

Marta Prus
opublikowano: 2025-05-09 14:00

JPP Marine, szczecińska firma z korzeniami sięgającymi lat 90., to międzynarodowy wykonawca projektów stoczniowych. W 2024 r., z 38 mln zł przychodu, zajęła w rankingu Gazel Biznesu trzecie miejsce w województwie zachodniopomorskim. Kryzys kadrowy jej nie pokonał – spółka stawia na digitalizację, rozwój ekologicznych technologii i budowę własnych jednostek.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

JPP Marine powstała w 2014 r. z połączenia dwóch firm serwisowych działających w branży morskiej od lat 90. Jedną z nich prowadził ojciec Piotra Pietruszczaka – inżynier, który specjalizował się w inspekcjach technicznych jednostek pływających. Po ukończeniu studiów Piotr Pietruszczak dołączył do rodzinnego biznesu, a następnie wspólnie z ojcem i nowym wspólnikiem zbudowali spółkę, która rozszerzyła zakres działań o kompleksowe remonty statków, wysyłanie wyspecjalizowanych ekip serwisowych za granicę i produkcję stoczniową.

Brakuje rąk do pracy

JPP Marine zostało zbudowane na fundamencie doświadczenia i wiedzy ojca Piotra, energii i operatywności nowego wspólnika oraz kreatywności i zapału Piotra Pietruszczaka.

– Nasze odmienne spojrzenie i rozumienie branży okazało się game changerem, który stał się źródłem sukcesu – twierdzi Piotr Pietruszczak, członek zarządu JPP Marine.

Jednym z największych wyzwań na początku działalności było zbudowanie zespołu zdolnego obsłużyć nowy zakres usług. Jego trzonem był personel macierzystej firmy jego ojca.

– Dorastałem wśród nich, ucząc się fachu i ciężkiej pracy. To wspólnie wypracowane doświadczenia i zaufanie stały się naszym największym zasobem – podkreśla menedżer.

Przestawienie się na bardziej złożone projekty trwało około dwóch lat. Firma bazowała na pracownikach i pozyskanych podwykonawcach. Ostatnio jednak do sektora stoczniowego wrócił problem kadrowy. Jeszcze kilka lat temu projekty wymagające zaangażowania 200 osób firma realizowała w dwa miesiące. Obecnie, ze względu na poważne niedobory pracowników i ograniczoną dostępność specjalistów technicznych na rynku, może to zająć nawet pół roku.

Kryzys kadrowy nie wziął się znikąd. Przez lata młodzi ludzie omijali branżę techniczną szerokim łukiem – szkoły zawodowe i technika stopniowo traciły znaczenie w systemie edukacji, a praca fizyczna uchodziła za mało atrakcyjną.

– Byłem ostatnim rocznikiem, który kończył studia magisterskie z zakresu projektowania i budowy okrętów. Kierunek przekształcono w projektowanie jachtów, gdyż stocznia w Szczecinie już nie istniała, a cała branża była w kryzysie – wyjaśnia Piotr Pietruszczak.

Problem dotyczy także kadry pracującej na morzu. Tam rozwiązaniem w pewnym stopniu staje się digitalizacja. JPP Marine stworzyła platformę Optimal Vessel, która umożliwia zdalny odczyt i analizę danych z jednostek pływających i generowanie wczesnych ostrzeżeń o potencjalnych usterkach. System został wymyślony jako wsparcie dla załóg statków oraz działów technicznych w sytuacjach, gdy brakuje wykwalifikowanych specjalistów na pokładzie, a także jako część przygotowań do przyszłych rozwiązań autonomicznych.

– Optimal Vessel był wstępem do projektu, który kiedyś próbowaliśmy uruchomić, czyli statku autonomicznego. Wciąż wierzymy, że to ma sens, ponieważ Europa boryka się z brakiem wykwalifikowanych pracowników i wszystkie sektory prędzej czy później będą musiały zostać w pewnym stopniu zinformatyzowane, także transport morski – mówi Piotr Pietruszczak.

Rozwiązania tego typu wpisują się w szerszy trend automatyzacji żeglugi, który w ocenie firmy może być odpowiedzią na strukturalny brak specjalistów i zmieniające się warunki funkcjonowania rynku.

Ekologiczny kierunek

Temat ekologii pojawił się w firmie nie tylko jako odpowiedź na regulacje, lecz także impuls do inwestowania w nowe kompetencje inżynieryjne i otwarcie się na kolejne rynki. Przełomem okazała się realizacja zlecenia dla holenderskiego klienta, obejmująca budowę oraz instalację systemów typu scrubber, czyli urządzeń do oczyszczania spalin z tlenków siarki montowanych na statkach w celu ograniczenia ich wpływu na środowisko. Po raz pierwszy JPP Marine odpowiadała wtedy zarówno za projekt wykonawczy, jak i jego kompletne wykonanie i instalację. To doświadczenie znacząco zwiększyło rozpoznawalność firmy na rynku międzynarodowym, szczególnie w Holandii.

Choć klasyczne scrubbery stopniowo tracą znaczenie ze względu na rozwój mniej emisyjnych typów paliw, technologia rozwijana przez współpracującą z JPP Marine holenderską firmę wkroczyła w nową fazę, koncentrując się na wychwytywaniu dwutlenku węgla. Spadek zapotrzebowania na tradycyjne układy filtrujące to rezultat zwiększającej się dostępności paliw spełniających zaostrzone normy emisji oraz spadku różnicy cen w porównaniu do standardowego paliwa ciężkiego.

Obecnie JPP Marine finalizuje pięć projektów na rynku azjatyckim, z czego cztery opierają się na rozwiązaniu umożliwiającym wychwytywanie CO₂ ze spalin statków i jego dalsze wykorzystanie, np. w uprawach szklarniowych. Pierwsze testy wykazały bardzo wysoką czystość odzyskanego CO₂, co otwiera drogę do jego wtórnego zastosowania. Największym wyzwaniem pozostaje logistyka. System wymaga stosowania specjalnych płynów absorbujących, które trzeba regularnie dostarczać i odbierać, co przy ograniczonej przestrzeni na statkach stanowi poważne ograniczenie techniczne i logistyczne, m.in. ze względu na brak miejsca do ich magazynowania. Dodatkowo przewożenie wiąże się z dodatkowymi rygorami bezpieczeństwa. Technologia ma więc duży potencjał, ale nadal znajduje się w fazie testów i dopracowywania rozwiązań technicznych i logistycznych.

Rynek u progu zmian

Choć nowe technologie oczyszczania spalin pokazują innowacyjny potencjał branży, rozwój wielu podobnych projektów w Polsce nadal blokują ograniczenia systemowe – przede wszystkim w zakresie finansowania. Jedną z barier dla projektów stoczniowych pozostaje trudność dostępu do instrumentów finansowych, które jeszcze kilkanaście lat temu były standardem. Chodzi m.in. o hipotekę morską, czyli rozwiązanie umożliwiające zabezpieczanie inwestycji stoczniowych. Ograniczenia w dostępie i wysokie koszty utrudniają pozyskiwanie i opłacalność dużych kontraktów wymagających gwarancji finansowych.

To niejedyny czynnik wpływający na tempo rozwoju branży – również globalne zmiany gospodarcze i geopolityczne zaczynają redefiniować układ sił w przemyśle stoczniowym. Przez wiele lat podział rynków był geograficznie ustabilizowany: Holandia specjalizowała się w jednostkach przybrzeżnych oraz techniczno-roboczych, a Niemcy, Francja, Włochy i Finlandia – w wycieczkowcach i statkach specjalistycznych. Produkcja konwencjonalnych jednostek natomiast została w dużym stopniu przeniesiona do Chin, gdzie koszty były niższe, a skala produkcji znacznie większa.

Zdaniem Piotra Pietruszczaka to otoczenie może się jednak diametralnie zmienić, ponieważ m.in. w związku z nowymi kierunkami polityki celno-handlowej USA Polska ze swoim zapleczem technologicznym, doświadczeniem m.in. w branży offshore i kadrami może zyskać nowe znaczenie. To szansa nie tylko dla koncernów, lecz także dla średnich graczy, którzy dotąd pełnili głównie rolę podwykonawców.

Dla JPP Marine to wyraźny sygnał, że warto iść dalej. Choć firma nadal realizuje projekty kooperacyjne przy budowie w pełni wyposażonych bloków dla statków wycieczkowych, strategicznym celem na najbliższe lata jest pozyskanie finansowania i kontraktów na budowę w pełni wyposażonych jednostek pływających.

– Chcemy wyjść z roli podwykonawcy i realizować projekty pod własną marką – zapowiada Piotr Pietruszczak.

Choć praca jest jego pasją i wypełnia mu większość dnia, znajduje czas na rozwijanie zainteresowań. Motoryzacja i sporty motorowe to jego hobby od dzieciństwa. Wolny czas spędza przede wszystkim z rodziną. Często wybierają się razem w góry, ceniąc sobie wspólne chwile wśród natury i aktywności na świeżym powietrzu. Chętnie podróżuje, szczególnie do Azji, gdzie stara się odkrywać nowe smaki i tradycje kulinarne.

– W pewnym stopniu ta firma mnie ukształtowała. Wyzwania związane z jej rozwojem wpłynęły na mój stosunek do ludzi i postrzeganie świata. Dziś ważne jest dla mnie przede wszystkim to, by dzieci dostrzegły wartość w sumienności i wytrwałym dążeniu do celu, co staram się im przekazać – podsumowuje Piotr Pietruszczak.

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface