Śledczy badają ślady i przedmioty znalezione po przeszukaniu statku, które trwało od 18 do 20 stycznia — napisano w czwartkowym oświadczeniu Prokuratury Federalnej.
Niemcy pracujący dla firmy, która wydzierżawiła statek, nie są objęci dochodzeniem.
„Tożsamość sprawców i ich motywy są przedmiotem toczącego się śledztwa” – powiedział Prokurator Federalny. „Obecnie nie jesteśmy w stanie udzielić konkretnych odpowiedzi, w szczególności na pytanie o to, czy była to akcja sponsorowana przez jakieś państwo”, dodano.
Dochodzenie zwiększa spekulacje na temat pochodzenia osób stojących za wrześniowym atakiem na rurociągi Nord Stream 1 i 2, które dostarczał gaz ziemny z Rosji do Niemiec pod Bałtykiem. Wybuch wywołał falę oskarżeń pod adresem Rosji, którą o sabotaż pomawiały USA, Ukraina i Polska, uznając za beneficjenta wybuchów.
Tymczasem w ostatnich dniach pojawiły się informacje, że za akcją mogła stać grupa o nastawieniu prokuraińskim.
Londyński “Times” poinformował, że zachodnie agencje bezpieczeństwa już wcześniej wiedziały o powiązaniach z Ukrainą, ale wahano się, czy ujawnić ustalenia, aby zapobiec zwiększeniu napięcia między Kijowem a Berlinem.
Niemiecki minister obrony Boris Pistorius podkreślił, że pochodzenie osób stojących za atakiem pozostaje nieznane. Zauważył, że przeprowadzenie ataku przez jakąkolwiek grupę prokuraińską nie oznacza, że zostało to zlecone przez rząd w Kijowie i może to być tak zwana operacja fałszywej flagi, mająca na celu ukrycie głównego sprawcy.