Zamówienia przemysłowe w Niemczech rosną już od sześciu miesięcy. To dobra informacja dla polskich firm.
Niemieckie firmy mają się coraz lepiej. Potwierdzają to wczorajsze dane o zamówieniach przemysłowych, które wzrosły w sierpniu o 1,4 proc. m/m., po wzroście o 3,1 proc. miesiąc wcześniej. Dane okazały się lepsze od prognoz ekonomistów, którzy spodziewali się zwyżki o 1,2 proc.
— To efekt m.in. poprawiającej się kondycji handlu zagranicznego, głównie do krajów Azji — uważa Dariusz Winek, główny ekonomista banku BGŻ.
Potwierdzają to dane ministerstwa gospodarki Niemiec, z których wynika, że na wzrost największy wpływ miały zamówienia spływające z zagranicy (+4,6 proc. m/m). Zamówienia krajowe skurczyły się tymczasem o 1,9 proc.
— Choć przed przemysłem daleka droga do poziomów sprzed kryzysu, to powoli się on odbudowuje — mówi Joerg Lueschow, ekonomista banku WestLB.
Niestety, w kolejnych miesiącach dynamika zamówień będzie słabnąć.
— Rządowe pakiety stymulacyjne powoli wygasają, co osłabi wzrost zamówień, choć dynamika nadal powinna utrzymywać się powyżej kreski — prognozuje Dariusz Winek.
Jego zdaniem, wszystko będzie jednak zależeć od popytu z Azji i USA.
Wczorajsze pozytywne informacje płynące zza Odry powinny ucieszyć polskich poddostawców.
— Kryzys wymusił na niemieckich firmach restrukturyzację i obniżanie cen produkcji. Dlatego będą poszukiwać tańszych dostawców. To szansa dla polskich firm, których produkty są tańsze od tych wytwarzanych przez zachodnich dostawców — przekonuje ekonomista banku BGŻ.