Powołując się na comiesięczny raport resortu, agencja Reuters napisała, że głównym wyzwaniem dla solidniejszego odbicia pozostaje słaby globalny popyt, który negatywnie przekłada się na eksporterów. Nastawiona na wymianę z zagranicą niemiecka gospodarka mocno dotknięta została wpierw postandemicznymi problemami z zerwanymi łańcuchami dostaw, a następnie rosyjską inwazją na Ukrainę, która doprowadziła do kryzysu energetycznego i po części żywnościowego, napędzając inflację do poziomów nie widzianych od kilku dekad.
Ministerstwo gospodarki stwierdziło, że obecnie nie oczekuje recesji w ścisłym tego słowa znaczeniu, opartej na trwałym pogorszeniu koniunktury. Spodziewa się raczej utrzymującej się przez dłuższy czas lekkiej stagnacji. Liczy, że schłodzenie presji cenowej na światowym rynku energetycznym ograniczy znacząco koszty prowadzonej działalności i wesprze finanse gospodarstw domowych. Oczekuje również odbicia w światowej gospodarce.
W pierwszym kwartale br. niemiecka gospodarka, największa w strefie euro i na Starym Kontynencie o szacowanej wartości 4,26 bln USD weszła w tzw. techniczną recesję po tym jak odnotowała spadek w ciągu dwóch następujących po sobie kwartałach.
Zgodnie ze skorygowanymi pod koniec maja danymi, w pierwszym kwartale 2023 r. PKB Niemiec skurczył się o 0,3 proc. po tym jak w IV kw. 2022 r. zmniejszył się o 0,5 proc.