Niewielu optymistów wśród inwestorów

Jagoda Fryc
opublikowano: 2016-02-21 22:00

Polacy niezmiennie kochają nieruchomości, ale dostrzegają dziś także potencjał… akcji — wynika z badania przeprowadzonego przez ARC wśród inwestorów indywidualnych

FOTOLIA

Jedynie 21 proc. Polaków uważa, że dzisiejsze otoczenie sprzyja pomnażaniu kapitału. Reszta odczuwa dyskomfort na myśl o inwestowaniu, a głównym argumentem zniechęcającym do lokowania nadwyżek finansowych jest niepewność co do kierunku rozwoju gospodarczego kraju. Taki wniosek płynie ze styczniowego badania nastrojów wśród krajowych inwestorów, przeprowadzonego przez ARC Rynek i Opinia na zlecenie Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami (IZFiA) we współpracy z „Pulsem Biznesu”. Choć optymiści (w większości mężczyźni) są w defensywie, gdyby przekuli nastroje w czyny, dowiedliby, że Polacy zaczynają się wyzbywać złych nawyków inwestycyjnych. Okazuje się bowiem, że wśród tych, którzy uważają, że warto dziś inwestować, aż 34 proc. wskazało na akcje jako najlepszy sposób pomnażania kapitału. A eksperci niemal jak mantrę powtarzają, że kupować akcje należy w dołku, a sprzedawać na górce. Polacy jednak nigdy nie stosowali się do tej złotej zasady. Musiały minąć miesiące hossy, żeby skusili się na inwestycje.

Tymczasem teraz, po długim okresie spadków na GPW, wyceny spółek stały się atrakcyjne. — To zaskakujące — takie zainteresowanie akcjami zwykle pojawia się po dłuższym okresie hossy na giełdzie. Tymczasem w styczniu rynek kontynuował spadki, a w dodatku Polsce obniżono wiarygodność kredytową, co teoretycznie jeszcze bardziej powinno popsuć nastroje. Dotychczas badania pokazywały, że gdy ktoś miał wolną gotówkę, np. otrzymał spadek, to pytany o zagospodarowanie pieniędzy na pierwszym miejscu wskazywał nieruchomości, lokaty, inwestycję w swoją firmę, a dopiero na samym końcu akcje. Dziwią też wskazania dla obligacji i funduszy dłużnych, bo są one absolutnie sprzeczne z zachowaniem krajowych inwestorów w styczniu — uważa Marek Mikuć, prezes Open Finance TFI.

Teoria a praktyka

Jedynie 5 proc. respondentów dostrzega obecnie potencjał inwestycyjny funduszy dłużnych, a 9 proc. wskazało, że warto kupić obligacje skarbowe. Tymczasem z danych Analiz Online wynika, że łącznie saldo sprzedaży w tej grupie produktów TFI sięgnęło w styczniu prawie 780 mln zł — najwięcej od listopada 2014 r. Eksperci tłumaczyli to powrotem sporej awersji do ryzyka, wywołanej sytuacją geopolityczną i rynkową na świecie. Co trzeci Polak jest rozczarowany i zaniepokojony sytuacją gospodarczą w Polsce. Tymczasem nasza gospodarka ma się bardzo dobrze. Marek Mikuć uważa jednak, że istotny rozdźwięk pomiędzy nastrojami Polaków a ich faktycznymi decyzjami inwestycyjnymi nie jest niczym nowym i wynika z zasobności portfeli.

— Ci, którzy uznali, że ogólna sytuacja gospodarcza w Polsce zniechęca do inwestowania w jakiekolwiek aktywa, prawdopodobnie nie mają nadwyżek finansowych. Takich osób nie interesuje to, że dynamika wzrostu PKB sięga 3,5 proc., spada bezrobocie, a bilans obrotów bieżących, deficyt budżetowy czy zadłużenie finansów publicznych prezentują się nieźle, skoro i tak nie mają pieniędzy, żeby inwestować — twierdzi Marek Mikuć.

Danych do potwierdzenia tej tezy długo szukać nie trzeba, bo z badania wynika, że jedna czwarta ankietowanych nie ma wolnej gotówki. Prof. Małgorzata Bombol z Instytutu Bankowości SGH wyjaśnia jednak, że wbrew powszechnemu przekonaniu, to nie wysokość zarobków i brak nadwyżek finansowych są głównymi przeszkodami w oszczędzaniu. Psychologowie wskazują, że oszczędzanie jest całkowicie sprzeczne z naturą człowieka. Jest ono dla nas czymś wręcz nieprzyjemnym.

— Nie lubimy odraczać gratyfikacji. Bezpieczniej jest konsumować, niż odkładać coś na przyszłość, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Dlatego odkładanie pieniędzy jest dla nas tym trudniejsze, im bardziej odległy cel obierzemy — wyjaśnia prof. dr hab. Małgorzata Bombol.

Bezpieczeństwo w cenie

O ile jednak w przypadku giełdy czy funduszy inwestycyjnych badania pokazują pewien dysonans, o tyle w kontekście złota obrazują wyjątkową zgodność opinii i zachowań. Na kruszec postawił co trzeci ankietowany, tymczasem w styczniu do funduszy złota napłynęło 30 mln zł. Prof. Małgorzata Bombol przypomina jednak, że złoto od wieków jest symbolem dostatku, ale także „historycznie” bezpieczną formą lokowania oszczędności. Gra na giełdzie, fundusze inwestycyjne, obligacje czy waluty to mniej atrakcyjne dla Polaków formy inwestowania, co jest pochodną braku wiedzy i odporności na kryzysy. Być może również dlatego niezmiennie najpopularniejsze wśród Polaków są nieruchomości. W badaniu IZFiA prawie 40 proc. ankietowanych uznało, że nadszedł dobry czas na zakup mieszkania.

— Nieruchomości są też utożsamiane przez Polaków z relatywnym bezpieczeństwem. Argument ten nie jest jednak bezpodstawny, bo gdyby sięgnąć pamięcią do poprzedniego kryzysu, to rynek nieruchomości stracił na wartości około 25 proc., podczas gdy spadki na giełdzie potrafiły wówczas przekroczyć 60 proc. Powód? Nawet w kryzysie ludzie muszą gdzieś mieszkać — przypomina Bartosz Turek, kierownik działu analiz Lion’s Banku. O inwestycji w nieruchomości myślimy przede wszystkim w kontekście wynajmu, ale nie tylko. Wiedzą o tym dobrze ci, którzy kupili mieszkanie w latach 2005-07 r. Dość powiedzieć, że na początku 2006 r. za lokal o powierzchni 50 mkw. trzeba było zapłacić średnio 250 tys. zł, podczas gdy dziś cena sięga 360 tys. zł.

— Co prawda w latach 2008-13 ceny nieruchomości pozostawały w trendzie spadkowym, ale już ostatnie dwa lata przyniosły skromne podwyżki. Na inwestycję na tym rynku trzeba jednak patrzeć w dłuższym terminie, co oznacza, że ceny mieszkań powinny rosnąć około 1-2 pkt. proc. powyżej inflacji. Docelowo, gdy pozbędziemy się już deflacji, a RPP zacznie znowu utrzymywać inflację na poziomie 2,5 proc., mieszkania mogą drożeć o 3,5-4,5 proc. w skali roku — mówi Bartosz Turek.

Jego zdaniem, dzisiejsze otoczenie wyjątkowo sprzyja popularności inwestowania w nieruchomości. Niskie stopy procentowe sprawiły, że kredyty hipoteczne są rekordowo tanie. Przy zakupie mieszkania na wynajem przychody z czynszu pokryją przeważnie ratę kredytową i koszty administracyjne. Ale tym, co przede wszystkim kieruje Polaków na rynek nieruchomości, są nisko oprocentowane lokaty.

— Potwierdzają to szacunki NBP. W siedmiu miastach Polski statystyczne nowe mieszkanie zostało w ubiegłym roku sprzedane w ponad 60 proc. za gotówkę. Oznacza to, że Polacy na zakup mieszkań mogli wydać łącznie 12 mld zł, czyli mniej więcej tyle, ile rocznego zysku wypracowały łącznie wszystkie banki. Inwestorzy zrobili proste porównanie, z którego wynikło, że ze 100 tys. zł ulokowanych na lokacie otrzymają najwyżej 2 proc. zysku rocznie minus podatek, podczas gdy z wynajmu zakupionego mieszkania, już po odliczeniu kosztów, wygenerują około 4 proc. A w dodatku, dzięki wykorzystaniu mechanizmu amortyzacji, zgodnie z prawem mogą uniknąć podatku od wynajmu — wyjaśnia Bartosz Turek.

OKIEM EKSPERTA
Niepewność sprzyja bierności

PROF. DR HAB. MARCIN DYL, prezes IZFiA

Badania nastroju inwestycyjnego są popularne w świecie, gdzie często wykorzystuje się je jako metodę wspomagającą strategie inwestycyjne. Nie można także lekceważyć wpływu skłonności behawioralnych na decyzje dotyczące dobrowolnego gromadzenia oszczędności emerytalnych. Z uwagi na fakt, że jest to pierwsza fala badania, nie mamy jeszcze punktu odniesienia dla uzyskanych wyników, a szczególnie wartości indeksu. Nie można jednak nie zwrócić uwagi na bardzo wysoki odsetek osób (połowa badanych), które postrzegają obecny moment jako niepewny — ani dobry, ani zły do inwestowania. Mamy obecnie z jednej strony stosunkowo dobrą kondycję polskiej gospodarki, a z drugiej niekorzystną sytuację na giełdzie. Ostatnie zmiany legislacyjne mogą powodować niepewność związaną z kierunkami rozwoju gospodarczego i z tym związaną zachowawczość w podejmowaniu decyzji o inwestycjach — trudno przewidzieć długoterminowy wpływ tychże zmian na stan polskiej gospodarki. Przykładowo, wypłata 500 zł na dziecko stanowi obciążenie dla budżetu państwa, ale z drugiej strony może stanowić czynnik pobudzający popyt na różnego rodzaju dobra i usługi.

OKIEM EKSPERTA
Niepewność sprzyja bierności

PROF. DR HAB. MARCIN DYL, prezes IZFiA

Badania nastroju inwestycyjnego są popularne w świecie, gdzie często wykorzystuje się je jako metodę wspomagającą strategie inwestycyjne. Nie można także lekceważyć wpływu skłonności behawioralnych na decyzje dotyczące dobrowolnego gromadzenia oszczędności emerytalnych. Z uwagi na fakt, że jest to pierwsza fala badania, nie mamy jeszcze punktu odniesienia dla uzyskanych wyników, a szczególnie wartości indeksu. Nie można jednak nie zwrócić uwagi na bardzo wysoki odsetek osób (połowa badanych), które postrzegają obecny moment jako niepewny — ani dobry, ani zły do inwestowania. Mamy obecnie z jednej strony stosunkowo dobrą kondycję polskiej gospodarki, a z drugiej niekorzystną sytuację na giełdzie. Ostatnie zmiany legislacyjne mogą powodować niepewność związaną z kierunkami rozwoju gospodarczego i z tym związaną zachowawczość w podejmowaniu decyzji o inwestycjach — trudno przewidzieć długoterminowy wpływ tychże zmian na stan polskiej gospodarki. Przykładowo, wypłata 500 zł na dziecko stanowi obciążenie dla budżetu państwa, ale z drugiej strony może stanowić czynnik pobudzający popyt na różnego rodzaju dobra i usługi.

Co myślą inwestorzy

Monitor Optymizmu Inwestycyjnego to wspólny projekt „Pulsu Biznesu” i Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami (IZFiA). Co dwa miesiące będziemy publikować raporty o nastroju inwestorów indywidualnych, ich preferencjach inwestycyjnych oraz o tym, jak oceniają sytuację na rynku. Raport przygotowywany będzie na podstawie badania przeprowadzanego przez ARC na zlecenie IZFiA. Dziś opisywane badanie przeprowadzane było w styczniu techniką CAWI, na próbie 487 osób w wieku 30-65 lat, które mają produkty finansowe związane z oszczędzaniem lub inwestowaniem i/lub pieniądze do inwestowania.

Co myślą inwestorzy

Monitor Optymizmu Inwestycyjnego to wspólny projekt „Pulsu Biznesu” i Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami (IZFiA). Co dwa miesiące będziemy publikować raporty o nastroju inwestorów indywidualnych, ich preferencjach inwestycyjnych oraz o tym, jak oceniają sytuację na rynku. Raport przygotowywany będzie na podstawie badania przeprowadzanego przez ARC na zlecenie IZFiA. Dziś opisywane badanie przeprowadzane było w styczniu techniką CAWI, na próbie 487 osób w wieku 30-65 lat, które mają produkty finansowe związane z oszczędzaniem lub inwestowaniem i/lub pieniądze do inwestowania.